Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowa dieta z ministerstwa zagościła na talerzach uczniów

Iwona Krzywda
Rozporządzenie ministra dotyczące zdrowej żywności dla uczniów wywołało sporo zamieszania. Szkoły nie wiedzą jak je interpretować.
Rozporządzenie ministra dotyczące zdrowej żywności dla uczniów wywołało sporo zamieszania. Szkoły nie wiedzą jak je interpretować. Fot. sławomir kowalski
Kontrowersje. W szkołach powiatu krakowskiego trwa żywieniowa rewolucja.

Od pierwszego września posiłki wydawane na szkolnych stołówkach muszą być przygotowywane zgodnie z restrykcyjnymi normami.

Rozporządzenie ministra miało być przepisem na sukces, tymczasem wciąż budzi sporo wątpliwości. - Cały czas dostajemy sygnały ze szkół, które nie wiedzą jak należy prawidłowo interpretować nowe przepisy. Staramy się na bieżąco podpowiadać, planujemy również przeprowadzenie specjalnych szkoleń - mówi Elżbieta Kuras, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Jak informuje Kuras, najwięcej wątpliwości budzą zapisy związane z produktami dozwolonymi w sklepikach szkolnych i na stołówkach oraz właściwym sposobem przygotowywania dań. Rozporządzenie ściśle określa bowiem również zasady obróbki termicznej podawanych uczniom posiłków. Smażenie jest dopuszczalne tylko raz w tygodniu i tylko przy zastosowaniu oleju rzepakowego.

Ewolucja zamiast rewolucji
Nie wszystkim rodzicom i uczniom ograniczenia narzucone przez ministerstwo przypadły do gustu. Zdaniem części z nich posiłki i napoje przygotowywane bez użycia soli czy cukru tracą smak. W placówkach powiatu radykalnego buntu przeciwko zdrowej diecie jednak nie ma.

- W dużej grupie zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie narzekał, zwłaszcza, że dzieci przychodzą do nas z różnymi nawykami żywieniowymi. U nas na jedzenie jednak nikt się nie skarży. Nie spotkałam się też z sytuacją, żeby uczeń przychodził do szkoły z własnym cukrem do herbaty - zapewnia Halina Buchowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Skawinie.

W Zespole Szkół w Świątnikach Górnych, gdzie szkolny bufet dotychczas serwował na przerwach pizzę albo frytki, nagła zmiana nie zyskała poklasku.

Zdecydowanie łatwiej adaptacja do nowej rzeczywistości przychodzi placówkom, w których o edukację zdrowotną i żywieniową dbano na długo przed rozporządeniem ministerstwa. W Zielonkach już jakiś czas temu wyeliminowano śmieciowe jedzenie ze sklepiku szkolnego, który zaopatrzony w zdrową żywność zdobył uznanie w konkursie organizowanym przez kuratorium. Narzucone przez ministerstwo standardy wprowadzono zaś we współpracy z wykwalifikowanymi dietetykami. - Układane przez nich jadłospisy są zdrowe, zgodne z normami i co najważniejsze smaczne - mówi Bożena Nowak, dyrektor Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Zielonkach.

Wspólny front
Dyrektor Nowak nie ma wątpliwości, że w obliczu postępującego problemu otyłości wśród polskich dzieci zmiany w sposobie żywienia uczniów są koniecznością. Nawet mimo tego, że precyzyjność zapisów zawartych w rozporządzeniu pozostawia wiele do życzenia.

Zwraca jednak uwagę, że edukacja żywieniowa prowadzona w szkołach nie wystarczy, jeśli do walki o zdrowe posiłki nie włączą się również rodzice.

- Nie może być tak, że my mówimy i pokazujemy jedno, a potem dziecko wraca do domu i tam obowiązują zupełnie inne zasady - tłumaczy Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski