Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ze skrajności w skrajność

zab
Piłkarze Czarnych Góral Żywiec po zwycięstwie na własnym boisku nad Unią Racibórz 1-0 (0-0) zajmują wprawdzie 9. miejsce w IV lidze bielskiej, ale utrzymują kontakt z czołówką tabeli. Od plasującego się na 5. pozycji Górnika MK Katowice dzieli ich raptem 5 punktów. Jednak gdyby podopiecznym Jana Laburdy w tym meczu nie udało się zgarnąć pełnej puli, mieliby bliżej do dołu tabeli.

Wiosną Czarni Góral Żywiec mieli najwięcej strzelonych goli w IV lidze bielskiej, teraz mniej zdobyczy mają od nich tylko Lędziny

    - Nie mogło to być porywające widowisko, bo jak zwykle przeciwnik przyjechał do nas z nastawieniem się na wywalczenie remisu - mówi Jan Laburda, trener Czarnych Góral Żywiec. - Wszyscy wiedzą, jak realizuje się taką taktykę. Totalna obrona własnego przedpola. Trudno wtedy rozerwać szyki obronne przyjezdnych. Myślę, że sprawę rozwiązałby szybko strzelony gol, ale kiedy on nie pada, wtedy wkrada się nerwowość - zastanawia się żywiecki szkoleniowiec.
   W pierwszej połowie żywczanie mieli tylko jedną pozycję do strzelenia gola. Zmarnował ją Jaroszek. - Przyznaję, że Unia zaskoczyła nas agresywną grą - podkreśla Jan Laburda. - Ten zespół zaprezentował się dużo bardziej korzystnie niż podczas poprzedniej wizyty na naszym stadionie - dodaje szkoleniowiec.
   Jan Laburda cieszy się, że jego zespół wyszedł w tyłach "na zero", ale jak pokazało życie, nie zawsze taka postawa gwarantuje zdobycze punktowe. - Ostatnio wprawdzie nie traciliśmy zbyt wielu goli, ale także ich nie strzeliliśmy. Dlatego w ostatnich trzech meczach zdobyliśmy tylko punkt, w Dankowicach, za bezbramkowy remis - wylicza Jan Laburda. - W dwóch wcześniejszych potyczkach przegraliśmy po 0-1: na własnym boisku z rezerwami Odry i w Jaworznie. Zastanawiające, że popadliśmy ze skrajności w skrajność. Jeszcze wiosną, w meczach z naszym udziałem padało po 6 czy 7 goli. Teraz zapanował całkowity zastój. Zdaję sobie sprawę z tego, że w lidze nie ma łatwych spotkań, ale to nie jest żadne wytłumaczenie, że z 14 trafieniami jesteśmy drugim zespołem, mającym najmniej strzelonych bramek w lidze. Dwa gole mniej mają od nas tylko Lędziny. A jeszcze wiosną mieliśmy najwięcej strzelonych bramek w lidze - przypomina szkoleniowiec.
   Nie jest już żadną tajemnicą, że wszystko spowodowane jest strzeleckim zablokowaniem się Piotr Trzopa, który w poprzednim sezonie był królem strzelców IV ligi bielskiej. - Nasi napastnicy, czyli Trzop z Sołtyskiem, są serdecznymi przyjaciółmi nie tylko na boisku, ale także poza nim, ale być może Trzop zdenerwuje się na kolegę, że ten strzelił ostatnio gola i pojawi się między nimi ostra rywalizacja, co wpłynie na poprawę skuteczności zespołu - zastanawia się z uśmiechem na twarzy Jan Laburda. - A tak już na poważnie, to nie jest istotne przecież, kto strzela bramki. Najważniejszy jest interes drużyny. Zresztą wygraliśmy ten mecz dzięki dobrej współpracy Trzopa z Sołtyskiem. Przecież też pierwszy zagrywał z wolnego, a drugi trafił do siatki - zauważa Jan Laburda.
   Śląski OZPN zarządził w najbliższy weekend rozegranie jednej kolejki awansem z wiosny. - Skoro się przełamaliśmy, to jesteśmy "za". Trzeba iść za ciosem. Nawet jeśli znowu musimy grać u siebie. Tym razem będziemy podejmować beniaminka ze Skoczowa - kończy Jan Laburda.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski