Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ze spotkania z Zahavim prezydentowi miasta została na pamiątkę jedynie piłka

Krzysztof Kawa
Przejrzałem ostatnie teksty o Pinim Zahavim wyprodukowane w nadzwyczajnej liczbie przez kolegów po fachu z okazji zawarcia przez Izraelczyka bliskiej znajomości z Robertem Lewandowskim i nigdzie nie natknąłem się na wspomnienie o jego wycieczce pod Wawel.

Gdy więc dzisiaj ów menedżer roztacza przed reprezentantem Polski wizję gry w Realu Madryt, warto do tego epizodu wrócić, choćby po to, by zrozumieć, że nie wszystko, co obiecują piłkarscy agenci, ma swój dalszy ciąg.

Informacja, jaką otrzymałem pewnego wiosennego dnia przed czternastu laty była tak elektryzująca, że natychmiast rzuciłem się w wir jej weryfikowania. Otóż do Krakowa przyjechał Rio Ferdinand, piłkarz Manchesteru United, wart według transferowej wyceny astronomiczne w owym czasie 30 milionów funtów (chwilowo nie mógł się spłacać na boisku, gdyż był podejrzewany o doping).

Jak się okazało, reprezentantowi Anglii towarzyszył w eskapadzie Pini Zahavi, facet, który parę miesięcy wcześniej pomógł przyjacielowi Romanowi Abramowiczowi sfinalizować transakcję zakupu londyńskiej Chelsea, a w „stajni” miał graczy tej klasy co David Beckham i Ronaldinho. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że słynny piłkarz i jego agent zostali przyjęci na audiencji przez Jacka Majchrowskiego.

Ki diabeł? Nie wiedziałem wówczas, czy z tego spotkania w magistracie zachowała się jakaś notatka (bo zdaje się, że nie z wszystkich są...), dlatego w te pędy pobiegłem na plac Wszystkich Świętych przespowiadać prezydenta.

Okazało się, że Zahavi roztoczył przed prof. Majchrowskim wizję ogólnoświatowej promocji nowego stadionu miejskiego - miał ją zainaugurować międzynarodowy turniej z udziałem wielkich klubów. A trzeba wam wiedzieć, że był to w Krakowie koniec dekady pudrowania popadającego w ruinę obiektu z lat 50.

Wszyscy niby się zgadzali, że Wisła potrzebuje nowoczesnego stadionu, ale jak przychodziło co do czego, to padał koronny argument, że będzie on kosztował fortunę i nigdy się nie spłaci. Gdy po latach wreszcie powstał, to akurat ta ostatnia przepowiednia się sprawdziła. Natomiast wielkiego turnieju przy Reymonta nie było do dziś. Ze spotkania z Zahavim prezydentowi miasta została na pamiątkę jedynie piłka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski