Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zebrani w obliczu tajemnicy

Paweł Gzyl
Piotr Orzechowski znany jest z solowych dokonań jako Pianohooligan i z grupą High Definition Quartet
Piotr Orzechowski znany jest z solowych dokonań jako Pianohooligan i z grupą High Definition Quartet fot. Adam Golec
Krakowski pianista, Piotr Orzechowski, znany jako Pianohooligan, podjął się realizacji niekonwencjonalnego spektaklu według „Dziadów” Adama Mickiewicza z udziałem elektronicznych twórców: Krzysztofa Knittla, Christiana Fennesza, Williama Basinskiego i Roberta Richa

- Współczesna popkultura unika jak ognia tematyki śmierci i grzechu. Co Cię skłoniło do tego, aby zagłębić się w tak mroczne zagadnienia?

- Już od dawna tlił się we mnie pomysł wyrażenia całego obrzędu „Dziadów” poprzez muzykę. Wszystko chyba przez moje zainteresowanie ludzką psychiką, zwłaszcza w jej skrajnych stanach emocjonalnych, jeśli mogę użyć takiego skrótu myślowego. Uważam, że to właśnie muzyka najlepiej nadaje się do oddawania tych stanów, bo w przeciwieństwie do innych dziedzin sztuki, operuje narzędziem czasu, a w swoim wydźwięku - powołując się na Schopenhauera - obrazuje najwyraźniej treści ludzkiego umysłu, czy naszej woli. Myślę, że u Mickiewicza najważniejsze było nie tyle oddanie szczególnego, cmentarnego nastroju akcji, lecz właśnie ukazanie relacji pomiędzy zaświatami a ludźmi zebranymi w obliczu tajemnicy.

- Dlaczego zafascynował Cię akurat pogański rytuał „Dziadów?

- W ostatnim czasie pochłonięty byłem polskimi tańcami ludowymi. Zarówno moja solowa płyta poświęcona oberkowi, jak i „Bukoliki” nagrane z High Definition Quartet, były bowiem próbą eksploracji rodzimej sfery folkloru. Po tych dwóch krokach, będących właściwie tylko przymiarkami do fuzji jazzu z muzyką ludową, miałem pragnienie wbudować te doświadczenia w jakiś konkretny kontekst. Wiedziałem, że aby zamknąć pewien rozdział moich poszukiwań, powinienem spróbować odwołać się do formy, która ani nie jest studium, ani nie opiera się tematycznie na muzyce innego kompozytora, lecz narzuca tylko schemat, pozostawiając mi pełne pole do puszczenia wodzy wyobraźni muzycznej. „Dziady” są poza tym obrzędem z bliskiego mi regionu, są bardzo angażujące emocjonalnie, a w swojej strukturze mocno zwarte - i to była dla mnie wielka motywacja do pracy.

- Twoja interpretacja „Dziadów” oparta jest na kontraście między akustycznymi improwizacjami jazzowymi a muzyką elektroniczną. Skąd pomysł na akurat takie zestawienie?

- Już wspominałem o ważnej roli relacji pomiędzy zebranymi w kaplicy wieśniakami a przywoływanymi przez nich zjawami. Właśnie tę dwoistość chciałem wyeksponować najbardziej, ponieważ wyłania się z niej swoisty podział na „role”, gdzie każdy zaproszony gość wciela się w innego ducha wdającego się w dialog, czy też dyskusję z improwizującym kwartetem, reprezentującym świat ziemski. Na tej podstawie zbudowana będzie cała akcja, rozgrywająca się oczywiście w sferze dźwięków, czy to tych elektronicznych, czy tych akustycznych. Z mojego punktu widzenia będzie to również próba zmierzenia się samej improwizacji z zamkniętą formą dzieła skomponowanego, który symbolizować będzie tu nieodwracalność oraz wieczność świata pozagrobowego.

- Zaprosiłeś do współpracy najbardziej znanych twórców eksperymentalnej elektroniki z zagranicy - Christiana Fennesza, Williama Basinskiego i Roberta Richa - oraz polskiego weterana - Krzysztofa Knittla. Dlaczego wybrałeś akurat tych twórców?

- To według mnie obecnie jedni z najciekawszych artystów zajmujących się muzyką elektroniczną, to znaczy rozumiejący ją i potrafiący dzięki temu za jej pomocą komunikować się z publicznością. Zależało mi również na osiągnięciu pewnego charakteru całości koncertu, dlatego miałem na uwadze to, w jakich przestrzeniach barw poruszają się ci twórcy, jaki typ wypowiedzi artystycznej jest im bliski. Takie połączenie dwóch, jednak odmiennych sobie światów sfer ambientowych i jazzowych improwizacji długo chodziło mi po głowie.

- O ile Krzysztof Knittel na pewno znał „Dziady”, dla pochodzącego z Austrii Christiana Fennesza i Amerykanów Williama Basinskiego i Roberta Richa dzieło Mickiewicza było chyba kompletną nowością. Czy było dla nich zrozumiałe?

- Wszyscy reagowali bardzo entuzjastycznie i z dużym zaciekawieniem. Dla mnie to nie było zbyt duże zaskoczenie, bo miałem świadomość po pierwsze walorów artystycznych samego dzieła, a po drugie znałem mniej więcej zainteresowania twórców i byłem wręcz przekonany, że tematyka drugiej części „Dziadów” zadziała na nich wręcz jak przynęta. W moim odczuciu scena obrzędu zobrazowana przez Mickiewicza ma charakter uniwersalny - pomimo swojego słowiańskiego wydźwięku. Barierę w zrozumieniu tekstu stanowił wyłącznie nasz trudny język, jednak artyści dostali rozmaite opisy swoich postaci, włączając w to angielskie tłumaczenie źródłowe.

- W jaki sposób przygotowywaliście muzykę, którą usłyszymy w przedstawieniu? Spotkaliście się osobiście czy pracowaliście drogą internetową?

- Każdy z twórców przygotowuje swój set elektroniczny, modelując postać, w którą się wcieli. Czyli można powiedzieć, iż pracuje nad rolą zgodnie z przesłanymi mu wytycznymi. Muzyka, która oddawać będzie znane nam figury poszczególnych duchów, skonfrontuje się z kwartetem High Definition dopiero na finalnych próbach i na koncercie, ponieważ będzie i powinna być w pewnym sensie dla nas zaskoczeniem, tak jak zaskoczeniem były dla zgromadzonych gdzieś pod litewskim cmentarzem słowa opowieści tej czy innej zjawy.

- Kto dokonał tego podziału ról i na jakiej zasadzie?

- Przypisałem role, kierując się pewnego rodzaju artystyczną intuicją. Znając narrację emocjonalną „Dziadów”, chciałem przenieść ją na rzeczywistość koncertową, uwzględniając typ wypowiedzi każdego z artystów. Od początku oczywiście było jasne, że wspólnie z kwartetem będziemy odpowiadać za świat ziemski, a role Guślarza czy Starca będą raczej zmienne. Pozostało wtedy tylko obsadzić role duchów, gdzie każdy reprezentuje zupełnie inny typ osobistych problemów i rodzaj ich konsekwencji w wieczności.

- Jaka będzie scenografia widowiska?

- To spektakl, w którym narracja prowadzona jest poprzez muzykę. Wszystkie dodatkowe elementy: oświetlenie, elementy scenograficzne, czy multimedia mają subtelnie dopełniać tę narrację. O to jestem spokojny, bo współpracuję ze świetną ekipą realizatorów. Sam jestem ciekaw finalnego efektu wizualnego.

- Czy krakowska inscenizacja „Dziadów” w tej konfiguracji personalnej będzie jedyną okazją do jej obejrzenia, czy też planujecie jej dalsze prezentacje w kraju lub za granicą?

- Na ten moment skupiamy się na premierowej prezentacji „Dziadów” w Krakowie, jednak przy tak wyjątkowym składzie artystów, wszystko jest możliwe. Mam więc nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś na jednej scenie podczas tego przedstawienia.

Światowa premiera widowiska odbędzie się we wtorek, 15 listopada, o godz. 20.30 w Sali Teatralnej Centrum Kongresowym ICE Kraków.
Wejściówki w cenie 50 złotych będą w sprzedaży na godzinę przed koncertem w kasach obiektu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski