Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żegnamy Isię

Redakcja
Wczoraj zmarła w Krakowie Jadwiga Rubiś, fotoreporterka od lat sześćdziesiątych związana z krakowską prasą, publikująca w dziesiątkach tytułów pozakrakowskich, w wydawnictwach albumowych, autorka zdjęć do katalogów wystaw sztuki współczesnej.


     Pierwsze lekcje fotografowania brała od swojej mamy, również Jadwigi. Potem była już samodzielna. Gdy po raz pierwszy zjawiła się w Studenckiej Agencji Informacyjnej przy Radzie Okręgowej ZSP, udzielała odpowiedzi wymijających na pytanie, co i w jakiej uczelni studiuje; była jeszcze licealistką.
     Współpracę z prasą krakowską rozpoczęła jako studentka historii sztuki. Z prasą i z telewizją, dopóki na Krzemionkach używano serwisów zdjęciowych.
     Pierwszym tytułem, z którym związała się współpracą, a potem etatowo, było "Echo Krakowa", którym rządziła życzliwa redakcyjnej młodzieży Teresa Stanisławska. W 1991 r. przeszła do nas, do "Dziennika", na pięć lat. Ostatnim miejscem pracy Isi Rubiś była "Gazeta Krakowska". Tyle zawodowej buchalterii, niezbyt ważnej, bo nigdy macierzysta gazeta nie była jedynym polem jej aktywności zawodowej.
     Iśka fotografowała tak, jak ptak śpiewa: zwyczajnie i zawsze. Nie było złych tematów i niewiele było na świecie rzeczy ważniejszych niż dobry temat. Fotografowała pierwsze festiwale folkloru górali polskich w Żywcu i spusty stali w hucie, kraksy samochodowe i zabytki, wszystkie ważniejsze wydarzenia artystyczne w Krakowie i oficjalne wizyty. W 1968 roku z determinacją dokumentowała wydarzenia studenckiego Marca. Należała do szczęśliwców, którym udało się ocalić aparat fotograficzny przed szarżującymi funkcjonariuszami. Kilkanaście lat poźniej, w zatłoczonym powyżej granic pojemności pociągiem, jechała do Gdańska, żeby fotografować odsłonięcie i poświęcenie stoczniowych Krzyży.
     Była profesjonalistką najwyższej próby; zaświadczają o tym zdjęcia, których jakości nie był w stanie do końca zepsuć ani kiepski papier gazetowy, ani pierwotne techniki reprodukowania, ani dowolność ostatecznego kadrowania (przycinanie nożyczkami) przez redaktorów technicznych. Szczególną pozycją jednak pozostanie fotografowanie sztuki. W tym była świetna. Stanęła zresztą też i niejako po drugiej stronie obiektywu: w połowie lat siedemdziesiątych wystawiła zrealizowaną wspólnie z Niną Jeleńską-Papp instalację rzeźbiarsko-fotograficzną.
     Ponad 12 lat trwała walka z chorobą leczoną przez medycynę i przez aktywność zawodową. Upartą i wciąż wspieraną talentem, jaki zdarza się tylko niektórym.
     Zapamiętajmy Isię rozpędzoną pomiędzy spiętrzającymi się terminami i nagle skupioną gdy podnosiła aparat fotograficzny, rozbłysłą w uśmiechu, gdy udało się cokolwiek; gdy kawa była dobra, gdy ujawniła się złośliwie gdzieś przepadła paczka z ostatnim papierosem, gdy świat stawał się fajny.
     Była jedną z nas. I kimś ważnym, kogo udało się nam spotkać w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski