Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zemsta jest w rękach bogów

Urszula Wolak
Urszula Wolak
L. DiCaprio jako zjawa-Glass
L. DiCaprio jako zjawa-Glass archiwum
Głośną „Zjawę” można uznać za przerost formy nad treścią, można też zarzucać filmowi fabularną infantylność i traktowanie historii Stanów Zjednoczonych powierzchownie.

Można też mieć do dzieła pretensje o to, że nudne i o wiele za długie. Ale warto też zadać sobie pytanie, czy malkontencka krytyka jest w kontekście „Zjawy” Alejandra Gonzáleza Iñárritu - z dwunastoma nominacjami do Oscara - rzeczywiście uzasadniona? Oczywiście Amerykańska Akademia Filmowa może się mylić, poza tym może się również okazać, że „Zjawa” nie otrzyma aż tylu statuetek (to właściwie prawie pewne), ale nie ulega wątpliwości, że to film, który trzeba zobaczyć, choćby dlatego, że budzi skrajne opinie. Ma zajadłych przeciwników, ale też i obrońców, do których skromnie się zaliczam.

By bronić swojego stanowiska można choćby rozwodzić się nad zachwycającą formą „Zjawy”. Sekwencja otwierająca film dorównuje legendarnej inscenizacji lądowania w Normandii z „Szeregowca Ryana” Stevena Spielberga, umiejscawiając widza w samym epicentrum krwawego konfliktu między Indianami z plemienia Ree, a białymi Amerykanami. Dynamiczna kamera subiektywizuje wrażenia, obroty o 360 stopni potęgują dezorientację, napięcie sięga zenitu jak w najlepszym kinie akcji. Kto z tej walki wyjdzie zwycięsko, kiedy strzały Indian wydają się nie do powstrzymania i przeszywają powietrze lądując w ciałach wroga z zawrotną prędkością? Bez szwanku z pojedynku wychodzi między innymi Hugh Glass. To jednak żaden superbohater, a postać uwiarygodniona psychologicznie, napisana przez scenarzystów z dbałością o najmniejszy nawet szczegół. I to właśnie ten element - psychologicznej wiarygodności - przede wszystkim stanowi o wielkiej sile „Zjawy”.

Glass stracił w swoim życiu wszystko, z wyjątkiem syna. Kiedy i on zostaje mu odebrany, nadrzędnym celem egzystencji bohatera staje się zemsta. Wendetta, jak sugeruje reżyser, spoczywa jednak w rękach bogów. By to zrozumieć Glass będzie musiał odbyć nie tylko wyczerpującą podróż po Ameryce pokrytej połaciami śniegu, surowej, nieprzyjaznej człowiekowi, ale i wewnętrzną wędrówkę - w głąb siebie. Droga utkana z przeszkód ukazywana przez reżysera w niezwykle zmysłowy (nieraz brutalny) sposób, potęgująca w nas wrażenie, że nasze oczy niemal dotykają filmu, od czasu do czasu wydaje się lżejsza. Wtedy kontury rzeczywistego świata rozmywają się na rzecz onirycznych wizji wynikających z wiary bohatera w życie pozagrobowe. To tam, w pozaziemskim świecie, czekają na niego ukochana żona i syn. I tylko ta świadomość czyni jego marne życie, jak sugeruje reżyser, nieco znośniejszym i wypełnia je nadzieją.

„Zjawa”, reż. A. G. Iñárritu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski