Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zemsta komputera

Redakcja
Nie wiem, kto był pierwszą ofiarą wypadku drogowego spowodowanego na początku XX wieku przez nowo wynaleziony samochód, ale ja z pewnością powinienem przejść do historii jako pierwsza osoba poszkodowana na skutek zemsty komputera.

Prof. Ryszard Tadeusiewicz: W LABORATORIUM I PRAKTYCE

W poprzednim tygodniu pozwoliłem sobie na przedstawienie w tym miejscu felietonu pod prowokującym tytułem "Ideologiczna impotencja informatyki". Zdawałem sobie sprawę, że po jego opublikowaniu chodzenie do Katedry Informatyki na AGH oraz w Uniwersytecie Ekonomicznym (bo bywam i tu, i tam) może stać się dla mnie ryzykowne, nie przypuszczałem jednak, że komputery wezmą sprawy we własne ręce i zemszczą się na mnie srodze, nie czekając na to, by tę dintojrę wymierzyli mi ujeżdżający je ludzie. W kilku słowach przypomnę, o co chodziło z tą "Impotencją", a potem opowiem o zemście komputerów, jaka mnie dosięgła. Otóż pisałem, że wielkie przełomy naukowo-technologiczne w przeszłości z reguły powodowały także powstawania nowych doktryn ideologicznych. Po wiekopomnym odkryciu (na przykład Kopernika) filozofowie patrzyli na świat bogatsi o nową wiedzę, dzięki czemu w ich teoriach pojawiały się nowe wątki. W podobny sposób osiągnięcia techniki (na przykład zmechanizowane przędzarki i krosna tkackie w XIX wieku) tworzyły nie tylko bazę dla przemian cywilizacyjnych, ale także wywoływały głębokie przemiany ideologiczne, prowadząc - przykładowo - do formowania się kapitalizmu. Na tym tle wyrażałem zdziwienie, że niewiarygodny wręcz rozwój technik informacyjnych, którego świadkami jesteśmy w ciągu ostatnich lat, powodujący ogromne przemiany w naszym życiu i w sposobie wykonywania pracy - tak niewiele wnosi w zakresie ideologii. Głupia maszyna parowa wywołała radykalne zmiany w sposobie myślenia ludzi, a komputer jakoś nikogo nie inspiruje do głębszych refleksji. I tu niestety wkroczyłem na kruchy lód.

Chcąc oddać sprawiedliwość filozofom, którzy pewnymi aspektami rewolucji informatycznej jednak się zajęli, napisałem dwa długie i skomplikowane zdania, które niżej pozwolę sobie przytoczyć, prosząc Redakcję o zachowanie wyróżnienia środkowej partii tekstu, gdyż jest ono istotne: (...) "obecna rewolucja, której źródłem jest rozwój technik informacyjnych, chociaż w sensie skali skutków praktycznych znacznie bardziej doniosła niż teoria Kopernika, a dla rozwoju cywilizacji przynajmniej porównywalna z wynalazkiem Gutenberga - nie przyniosła prawie nic w zakresie ideologii czy filozofii. Owszem, filozofowie dyskutują czasem na temat granic obliczalności (jest to temat wprowadzony do matematycznych podstaw informatyki jeszcze w latach 50. przez Turinga), spierają się o naturę sztucznej inteligencji (czy jest "silna" czy "słaba"?), interesują się problemem złożoności obliczeniowej i jej konsekwencji - ale o jakimś istotnie nowym prądzie umysłowym, wywołanym rozwojem i wszechobecnością informatyki, internetu, mobilnej telefonii itp. chwilowo nie słychać". Przyznaję, że były to zdania długie i nieco pokrętne, ale śmiem twierdzić, że zrozumiałe.

Tymczasem ci z Państwa, którzy mieli okazję czytać zeszłotygodniowy felieton pamiętają zapewne swoje zdziwienie, gdy nagle zrozumiały tekst zastąpiony został przez bezsensowny bełkot, sugerujący, że stopień zmian sklerotycznych w moim mózgu osiągnął i przekroczył poziom krytyczny. Większość zapewne porzuciła w tym momencie czytanie dalszych wywodów, dochodząc do wniosku, że szkoda czasu na wyjaśnianie takich łamigłówek. Tymczasem to, co się zdarzyło, to była właśnie zemsta komputerów (redagujących gazety) na zuchwalcu, który ośmielił się zarzucać im impotencję. Jak wiadomo, dzisiaj teksty do druku "łamią" właśnie komputery. To one rozmieszczają artykuły, ilustracje, ramki - słowem decydują o tym, w jakiej formie widzicie Państwo to wszystko, co właśnie widzicie. Znaczenie słowa linotypista trzeba sprawdzać w encyklopedii lub słowniku (oczywiście komputerowym). No więc te mściwe komputery wyrzuciły z mojego tekstu (przytoczonego wyżej) wyróżniony fragment. To, co zostało, straciło sens i stało się całkiem nieczytelne. Towarzyszył temu zapewne szyderczy chichot bitów: Jak on z nas robi impotentów, to my z niego zrobimy idiotę. To też na i! No cóż, chochliki drukarskie zdarzały się i dawniej, więc nie dziwię się, że mógł się zdarzyć także i teraz. Niewielką mam też nadzieję na to, że naprawdę przejdę do historii jako pierwszy człowiek napadnięty przez komputer. Ale proszę Redaktorów "Dziennika Polskiego", żeby drukując ten tekst, trzymali redakcyjne komputery mocno za klawisze, bo chochlik w tekście o chochliku - to naprawdę byłoby więcej, niż można znieść, a zależy mi na tym, żeby Czytelnicy nie podejrzewali mnie o rozmiękczenie mózgu! Od redakcji. Przepraszamy za błąd. Komputery zostały surowo ukarane. Tylko czemu wkrótce potem usłyszeliśmy cichy chichot bitów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski