Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zerwanie na jedną noc

Redakcja
Muzycy z Milcz Serce rozglądają się za nowymi współpracownikami FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
Muzycy z Milcz Serce rozglądają się za nowymi współpracownikami FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
- Wasz wydawca narzeka, że nie angażujecie się w promocję albumu. Skąd u Was takie negatywne nastawienie do opowiadania o sobie?

Muzycy z Milcz Serce rozglądają się za nowymi współpracownikami FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU

ROZMOWA z ADAMEM BEJNAROWICZEM , wokalistą grupy MILCZ SERCE, o jej debiutanckiej płycie "Nawyki/Kolizje"

- To nie jest tak, że specjalnie staramy się ograniczać informacje na własny temat. Jakoś samo tak wyszło. Trudno dzisiaj zorganizować sensowną promocję. My możemy rozesłać materiał do ludzi - a i tak odezwą się tylko ci, których on zainteresował. Mamy swój profil na Facebooku - to naprawdę wiele... [śmiech]

- Nie ujawniacie jednak, że wcześniej graliście w paru bardziej rozpoznawalnych formacjach.

- Tak naprawdę dopiero uczyliśmy się wtedy grać - choćby ja na basie. Kiedy znaleźliśmy się w studiu, nie wiedzieliśmy, jak się za to zabrać, właściwie nie mieliśmy wpływu na produkcję - dzisiaj pewne rzeczy zrobilibyśmy inaczej. Potem nasze drogi się rozeszły: Emil założył grupę Holly Blue, a my - Milcz Serce.

- Milcz Serce trudno jednoznacznie zaszufladkować.

- To chyba efekt naturalnego rozwoju. Kiedy grałem w poprzednich składach, miałem osiemnaście lat, a teraz mam dwadzieścia siedem, z upływem czasu naturalnie poszerza się swoje horyzonty. Nie wiem, jaka będzie moja następna płyta - może nawet blackmetalowa?

- Na razie do tego daleko, bo w Milcz Serce gracie wyłącznie na akustycznych instrumentach: gitarze, akordeonie, saksofonie czy fortepianie.

- Ostatnio dużo słucham muzyki akustycznej, Sufjana Stevensa czy Low, gdzie można usłyszeć banjo lub mandolinę. To niezwykle przyjemne dla ucha dźwięki. Stąd chyba płynie inspiracja.

- W Waszych piosenkach akordeon wprowadza ludową nutę, a saksofon - jazzowe tony. Skąd pomysł na taki kontrast?

- Namaścił nasz projekt sam Tomek Stańko, a przypieczętował błogosławieństwem Bastek Bułecka. Może stąd ten kontrast? [śmiech]

- Płyta jest niezwykle rozśpiewana: bo nie dość, że śpiewa dwóch głównych wokalistów, to jeszcze pojawiają się liczne chórki. To raczej nietypowe dla polskich zespołów. Od czego zaczynacie tworzenie Waszych utworów?

- Dla nas melodia jest rzeczą pierwszorzędną. Nagrywam w sali prób szkielety piosenek, które podsyłam kolegom. Potem spotykamy się we trzech i pracujemy nad wo-kalami i partiami instrumentalnymi. Na końcu powstaje tekst.

- Wasze kompozycje są dosyć bogato zaaranżowane i momentami wydaje się, że mogłyby popędzić gdzieś swobodnie w nieznane. Tymczasem trzymacie je mocno w ryzach klasycznej piosenki.

- Nie do końca. Owszem, jest kilka utworów opartych na schemacie zwrotka-refren-zwrotka, ale są też takie, które w ogóle nie mają refrenu ani zwrotek, choćby "22.22" czy "Nawyki". Jest w nich chóralny zaśpiew - ale potem już się nie powtarza.

- Czyli jednak lubicie trochę poeksperymentować?

- To dzieje się przede wszystkim już podczas samego nagrywania. Weźmy choćby "Rytmy trzęsienia" - tam nie ma żadnych sampli, tylko nagrane dźwięki uderzenia o walizkę [śmiech]. Nie lubimy standardowych zagrań: tu damy bas, tu gitarę, a tu perkusję. Bo to nuda!

- Jak zatem wyglądała praca w studiu?
- To był wybór z jakichś 20- -30 pomysłów, które wcześniej mieliśmy. Dopiero pod koniec nagrań pojawiło się lekkie ciśnienie - gdyż płyta miała wyjść jesienią zeszłego roku. Sam zajmowałem się produkcją i miksem całego materiału, tylko mastering zrobili koledzy ze studia As One w Warszawie. Wcześniejsze doświadczenia sprawiły, że nie chciałem oddawać tej muzyki komuś z zewnątrz. Obecna technologia sprawia, że wszystko można teraz nagrać w domowych warunkach.

- Ważnym elementem Waszej twórczości są mocno poetyckie teksty.

- Pisze je Bartek, ale my się z nimi w pełni identyfikujemy. To autentyczne przeżycia i życiowe sytuacje ubrane w poetycką formę.

- Podobno "Nawyki/Kolizje" to concept-album. To prawda?

- Jest na nim delikatnie zarysowana pewna historia o dramatycznym zerwaniu związku na jedną noc. Dlatego nie zamieściliśmy na niej naszych wcześniejszych singli - "Cygana" i "Luty" - bo nie pasowały do całości płyty. Ze względu na deadline odpadł też "Wielki błękit", ale będzie on dostępny w internecie.

- Planujecie w najbliższym czasie koncerty?

- Ponieważ Marcin jest w Anglii, występujemy teraz w innym składzie. Będzie jednak dwóch głównych wokalistów, a w sumie cztery głosy - jak w piosenkach na płycie. Zaprosiliśmy naszych dobrych znajomych ze Śląska i z Krakowa. Terminy koncertów pojawią się oczywiście w internecie na naszym Facebooku.

Rozmawiał PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski