Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zesłany i fałszywie oskarżony

Aleksander Gąciarz
Amelia Dunin
Amelia Dunin Aleksander Gąciarz
Historia. 31 października 1948 roku z przymusowego pobytu w Związku Sowieckim wrócił Adolf Dąmbski. To nie był koniec jego kłopotów.

Przedwojenny właściciel majątku Kalina Wielka był w złym stanie fizycznym. Pobyt na wschodzie fatalnie odbił się na jego zdrowiu. W dodatku nadzieje na powrót do rodzinnego majątku okazały się niemożliwe do zrealizowania. Było już po reformie rolnej.

Amelia Dunin, córka ziemianina, do dzisiaj pamięta dokładnie dzień, w którym NKWD aresztowało jej ojca. - Cała ta sytuacja miała miejsce rano, ojciec został zabrany z podwórka. Nasz fornal, Stanisław Owczarek, prosił rosyjskiego oficera, który u niego stacjonował, żeby ojca zwolnili.

Ten powiedział jednak, że skoro ojca zatrzymało NKWD, to on nic nie może zrobić. Poradził tylko, żeby rodzina natychmiast uciekała, bo po nas też przyjadą. Wtedy ja, mama i siostra szybko wyszłyśmy z domu, każda osobno.

Schroniliśmy w majątku żołnierza AK Wojniłowicza w Górach Miechowskich. On nas przyjął, wiele ryzykując - wspomina córka.

Dlaczego Adolf Dąmbski został aresztowany i zesłany? Wprawdzie ten los spotkał wielu ziemian po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej, ale też wielu uniknęło tego losu. Zdaniem Amelii Dunin zdecydował o tym donos komunistycznych aktywistów z pobliskich Janowic. Przypomnijmy, że ta miejscowość została w 1944 roku spacyfikowana, zginęło kilkanaście osób.

O współudział w zbrodni komuniści oskarżyli Adolfa Dąmbskiego, który po tragedii zjawił się na miejscu w towarzystwie oficera do zadań specjalnych AK "Kmity" (prawdziwe nazwisko Alojzy Dziura-Dziurski). - Pamiętam, że po pacyfikacji pojawił się we dworze Kmita i poprosił o konie, bo chciał zobaczyć, co się stało. Ojciec nie chciał posyłać na miejsce Owczarka, żeby go nie narażać i sam pojechał z Kmitą. Potem pojawiły się pogłoski, że ojciec niby przyjechał na miejsce zadowolony, że Niemcy wymordowali komunistów. A to była nieprawda. Ojciec nie miał z tym nic wspólnego.

Argumentem, który miał obciążać Adolfa Dąmbskiego miał być fakt utrzymywania przez niego w czasie okupacji kontaktów z Niemcami. Amelia Dunin przekonuje jednak, że miały one charakter wyłącznie formalny i wymuszony okolicznościami. - Ojciec był jedną z niewielu osób w okolicy, które znały język niemiecki - przypomina.

Przeciwko jakiemukolwiek udziałowi Dąmbskiego w pacyfikacji Janowic świadczyć ma również inna jego działalność w czasie okupacji. Córka wspomina, że interwencje ziemianina uchroniły przed pacyfikacją Kalinę Wielką (w odwecie za zrabowanie transportu cukru) i Śladów (za zabór niemieckiego motocykla).

- Do dzisiaj pamiętam, jak Niemcy aresztowali chłopa ze Śladowa nazwiskiem Gaik. Jego żona przyszła wtedy do ojca, żeby interweniował u Niemców i go uratował. I ten Gaik został zwolniony - opowiada i dodaje, że po aresztowaniu Dąmbskiego przez NKWD prosili o jego uwolnienie mieszkańcy wsi. - Przecież gdyby zrobił coś złego, ludzie nie wstawiliby się za nim.

Po powrocie z ZSRR Adolf Dąmbski nie cieszył się długo wolnością. W sierpniu 1950 roku został ponownie aresztowany, tym razem przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Zarzucono mu utrzymywanie przyjacielskich kontaktów z Niemcami, w tym szefem policji w Miechowie Filipem Riedigerem oraz pośrednictwo w utrzymywaniu kontaktów między AK a Niemcami.

Mimo trwającego pięć miesięcy śledztwa nie udało się Adolfowi Dąmbskiemu udowodnić winy i w styczniu 1951 roku został zwolniony. Zmarł 10 lat później. Według relacji córki na jego grobie mieszkańcy Kaliny położyli wieniec z napisem "Drogiemu dziedzicowi", który jednak ktoś szybko usunął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski