MKP Unia Oświęcim w klasie B systematycznie trwoni zaliczkę z jesieni
- Z Przecieszynem zagraliśmy wręcz katastrofalnie - przyznaje trener Unii Henryk Snadny. -Po meczu wielu postronnych obserwatorów podkreślało słabe sędziowanie. Fakt, iż rozjemca w końcówce nie przyznał nam karnego po faulu na Pietraszcze. Jednak gdybyśmy zagrali dobrze i przede wszystkim skutecznie, arbiter niewiele mógłby zdziałać. Jest i jednak druga strona medalu. Słabość drużyny nie zwalnia arbitra o obiektywnego spojrzenia na zawody. Skoro był faul, trzeba było go bezwzględnie odgwizdać - podkreśla oświęcimski szkoleniowiec.
Przed przerwą Unia miała tylko jedną pozycję bramkową i - o dziwo - ją wykorzystała. - Pomyślałem sobie, że los tego dnia będzie nam sprzyjał - rozważa Henryk Snadny. - Zawsze sytuacji mieliśmy multum, ale nic nam nie wchodziło. Gdybyśmy wygrali, byłbym w stanie chłopcom odpuścić. Przecież każdy trener woli brzydko wygrać niż ładnie przegrać. Niestety, nie tylko brzydko graliśmy, ale także i przegraliśmy. Powiedziałem po meczu chłopcom, że są bez charakteru. Nie potrafią się nawet odwdzięczyć kibicom za doping. Jak na B-klasę, przychodzi ich sporo i na trybunach jest głośno. Po takim meczu jak też poczułem się tak, jakby mi ktoś wymierzył policzek. Przecież z tymi, którzy pracują na drugą zmianę, trenuję przed południem. Jestem dla zawodników do dyspozycji o każdej porze dnia. Z drugiej strony nie widać zaangażowania. Jeszcze w piątek wydaje się, że wszystko jest w porządku. Sytuacja diametralnie zmienia się po upływie 48 godzin - zauważa Henryk Snadny.
Zadziwiające, jak oświęcimska młodzież szybko dołuje. Przecież jeszcze rok, czy dwa lata temu, większość chłopców grała w wojewódzkiej lidze juniorów. Kiedy kończyli przygodę w niej, wielu szkoleniowców z IV ligi zasięgało opinii na ich temat, poszukując wartościowych młodzieżowców. Dzisiaj nie pyta już o nich nikt, bo i nie ma o kogo. Z kolei piłkarze, którzy do Unii przyszli z zewnątrz, wykorzystali nawet półroczne terminowanie w wojewódzkiej lidze juniorów. Wszyscy są teraz wiodącymi zawodnikami w "okręgówce". Bartek Chylaszek z Nadwiślaninie Gromiec, a Krzysztof Chłopek i Adrian Poznański w libiąskiej Janinie. Oświęcimskie "gwiazdeczki" wyglądają na ich tle blado. Kto nie robi postępów, ten się cofa.
- Najsmutniejsze jest to, że rozpoczynaliśmy wiosnę z sześciopunktową przewagą, a teraz tylko o jedno "oczko" wyprzedzamy Porębę, mając w perspektywie mecz z wiceliderem u siebie na własnym boisku na koniec sezonu. Miałem nadzieję, że nie będzie on już decydował o niczym, tymczasem może to być mecz o awans - zastanawia się trener Snadny. - Fakt, że w przerwie zimowej zanotowaliśmy jedynie same ubytki. Do Przeciszowa odszedł Płonka. Zawodową służbę wojskową wybrał Bylicki. Karierę zakończył Czarnik, a kontuzję kolana leczy Kirejczyk, który jesienią strzelił dla nas większość goli. Przyszedł tylko bramkarz Marek Chowaniec. Ambicją zaimponował za to Przecieszyn. O każdą piłkę jego gracze walczyli do upadłego - podkreśla Henryk Snadny.
Ci, którzy na bieżąco oglądają mecze Unii doskonale widzą, że wahania formy ma Załobodzy, kiedyś wiodący zawodnik w "emce". Formy z jesieni nie mogą odnaleźć Haber z Rolką. Zagadkę stanowi także forma Nowaka.
(zab)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?