Zespół Mikromusic zagra w krakowskim klubie Studio. Zabrzmi piosenka "Takiego chłopaka" i inne przeboje

FLESZ - Niższy VAT dla gastronomii?

Mikrokmusic pojawił się na polskiej scenie muzycznej w 2004 roku dzięki spotkaniu dwóch indywidualności – Natalii Grosiak i Dawida Korbaczyńskiego. Ona próbowała swoich sił w aktorstwie, szkoliła głos w teatrze i śpiewała poezję, a on – wywodził się ze sceny klubowej i fascynował się nowoczesną elektroniką. Tak powstał debiutancki album zespołu, który przyniósł muzykę nazywaną trip-hopem – w stylu dokonań Portishead czy Massive Attack. Stojącą przy mikrofonie Natalię media okrzyknęły ze względu na charakterystyczną barwę głosu „polską Björk”.

- Kiedyś Alison Goldfrapp wyznała w jednym z wywiadów, że w ogóle nie ćwiczy głosu. Bardzo się ucieszyłam, kiedy to przeczytałam, bo ze mną jest podobnie. Nie jestem tytanem pracy. Owszem, kiedy występowałam w teatrze, miałam zajęcia wokalne. I zyskałam dzięki nim świadomość swoich możliwości głosowych. Ale od tamtej pory wcale nie ćwiczę. Mam naturalny wokal, nieszkolony i nieustawiony – mówiła wtedy wokalistka.

Po wydaniu debiutanckiej płyty Mikromusic wyruszył w trasę koncertową. Doświadczenie występów przed publicznością sprawiło, że muzyka grupy oddaliła się od elektroniki w stronę „żywych” brzmień. Pojawiło się w niej więcej jazzowych harmonii, a nawet folkowe nuty. Podsumowaniem tych zmian okazały się płyty „Sennik” i „SOVA”. Kolejny zwrot w twórczości Mikromisic nastąpił przy okazji krążka „Piękny koniec”. Otworzył on bardziej popowy okres w twórczości zespołu – i przyniósł mu wielki przebój „Takiego chłopaka”.

- Stwierdziłam pewnego razu, że chcę napisać takie piosenki, jakich najchętniej sama bym słuchała. Przyznam szczerze, że nie jestem zadowolona ze wszystkich naszych poprzednich produkcji. Do tej pory pisałam zbyt skomplikowane linie melodyczne, których musiałam się potem uczyć śpiewać, bo nie były łatwe do powtórzenia na koncertach. Tym razem z premedytacją napisałam piosenki proste i melodyjne i pierwszy raz w życiu jestem naprawdę zadowolona z efektu – tłumaczyła wówczas wokalistka.

Sukces „Takiego chłopaka” sprawił, że Mikromusic więcej koncertowali – w tym również w Krakowie. Nie zaniedbali jednak pracy w studio. Jej efektem były kolejne albumy – „Matka i żony”, „Tak mi się nie chce” i „Kraksa”. Przyniosły one takie piosenki, jak „Bezwładnie”, „Synu” czy „Tak tęsknię”, które można było usłyszeć choćby w kolejnych notowaniach listy przebojów radiowej Trójki.

Ostatnia płyta studyjna Mikromusic opowiada o miłości. Jej tytuł wziął się od imienia psa Natalii Grosiak. Zwierzę miało w czasie nagrywania albumu aż 18 lat – i „uczestniczyło” w nagraniach każdego z albumów zespołu. Wokalistka pożegnała się ze swym psem w ostatniej piosence na tej płycie. W czwartek posłuchamy muzyki z „Kraksy” na żywo w krakowskim klubie Studio.