Kłos Olkusz – Hutnik Kraków 0:3 (29:31, 13:25, 18:25)
Kłos: Michalec, Parkitny, Poprawa, Laskowski, Wolny, Typel, Stach (libero) oraz Socha, Kozub, Kaliś, Bogusiewicz.
Hutnik: Adamski, Golec, Kowalski, Góra, Obuchowicz, Ferek, Szymczak (libero) oraz Podleśny, Maruszczyk, Samborski, Klimczak.
Hutnik to jeden z kandydatów do awansu, a Kłos to beniaminek, który w dodatku zagrał w osłabionym składzie (na rozegraniu nieobecnego Karkosa musiał zastąpić 19- letni Michalec).
Tej różnicy w potencjalne w pierwszym secie nie było widać. Gospodarze zagrali bardzo ambitnie, a do tego skutecznie. Roztrwonili jednak mozolnie budowaną przewagę (z 17:14 do 17:17) i później jako pierwsi musieli bronili setbole. Dwukrotnie to im się udało i sami dostali szanse, lecz też ich nie wykorzystali. W bardzo nerwowej końcówce górą byli goście, a dwa ostatnie uzyskali dostali po przekroczeniu przez olkuszan środkowej linii...
Po zmianie stron Kłos szybko dostał serię ciosów (0:7), po której się w tym secie nie podniósł. W trzeciej części było już lepiej (9:9, 13:15), lecz rywale nie dopuścili do niespodzianki.
Artur Bogacki
MKS Andrychów – MCKiS Jaworzno 0:3 (22:25, 18:25, 22:25)
MKS: Mamica, Szczygieł, Munik, Marek, Kozłowski, Gwina, Woś (libero) oraz Andrzejewski, Polak, Kolanko.
Nie udała się inauguracja sezonu w Andrychowie, choć premierowy set nie wskazywał na to, że miejscowi nie zdobędą nawet punktu. Rozpoczęło się ich prowadzeniem. Tak było do stanu 21:19. – Potem w naszej grze coś się zacięło. Trudno znaleźć jedną tego przyczynę – powiedział Tomasz Rupik, II trener MKS.
W drugim secie gospodarze nie mogli się odnaleźć, więc musieli nieustannie gonić wynik. Mieli do odrobienia trzy- lub czteropunktową stratę.
– Jak w połowie doszliśmy rywali na punkt, to zamiast pójść za ciosem, nagle oni zdobyli kolejne cztery punkty i tak szybko potem „odjechali”, że nie byliśmy w stanie ich zatrzymać – martwił się andrychowski szkoleniowiec.
Wydawało się, że gospodarze odrodzili się trzeciej partii. Prowadzili w niej już 17:14, jednak kolejny przestój sprawił, że goście odwrócili bieg wydarzeń, oszczędzając sobie nadprogramowych emocji. (ZAB)
Płomień Sosnowiec – Contimax MOSiR Bochnia 3:2 ( 25:20, 14:25, 20:25,25:19,15:11)
Contimax:Habel, Ściślak, Zmarz , Stajer, Czubiński, Kącki, Luks ( libero) oraz: Jarzyna, Grajoszek.
W drugim wyjazdowym spotkaniu siatkarze Contimaksu po raz kolejny przegrali w tie-breaku. W pierwszym secie toczyli walkę punkt za punkt do stanu 16:16. Gospodarze po świetnych zagrywkach zwycięsko zakończyli partię.
Drugi set to dominacja gości. Bardzo dobrze na zagrywce spisywał się Zmarz. Podwójnym blokiem zdobywali punkty Stajer i Czubiński, a pojedynczym Ściślak. W trzecim secie podopieczni trenera Roberta Banaszaka poszli za ciosem. Sporo punktów zdobywali po skutecznych zagrywkach i blokach.
W kolejnej partii przyjezdni spuścili z tonu, mieli kłopoty z przyjęciem i gospodarze doprowadzili do remisu. W tie-breaku bocheńscy siatkarze zmieniali boisko przy stanie 8:5. Potem stracili z rzędu aż 6 punktów. Zespół Płomienia objął prowadzenie 11:8 i wygrał mecz.
Roman Kieroński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?