I nawet położenie pod topór głowy Jagny Marczułajtis-Walczak raczej nie pomoże w przekonaniu ich, by powiedzieli „tak” w majowym referendum.
Nadal nie wiemy wprawdzie, kto pracuje w komitecie, bo jego kierownictwo, zasłaniając się ustawą o dostępie do informacji publicznej, odmówiło nam podania nazwisk, ale w ciemno możemy jednak stwierdzić, że to grupa amatorów, nieźle opłacana z naszych podatków.
Skoro pracownicy komitetu, którzy co miesiąc inkasują po 5 tysięcy złotych, są bezradni wobec negatywnych informacji o igrzyskach i jedyne co im przychodzi do głowy to kupowanie artykułów oraz przekazywanie materiałów do publikacji na... stacji benzynowej, jak poradzą sobie z ewentualną organizacją tak dużej imprezy?
Przewodnicząca komitetu, Jagna Marczułajtis-Walczak, też ma problemy z komunikowaniem o jego działaniach i zamiast być twarzą igrzysk, przyprawia im gębę, choćby niedawną wypowiedzią o dobrej drodze do Zakopanego, którą wprawiła w osłupienie kierowców stojących na zakopiance w kilometrowych korkach.
Teraz do akcji wkroczył mąż pani przewodniczącej. Chciał pomóc, a na dobre skompromitował komitet, którego nie jest nawet członkiem. Kolejny amator.
Dzisiaj już nie ma większego znaczenia, że dziennikarz portalu internetowego, z którym Andrzej Walczak rozmawiał o tekstach przychylnych igrzyskom, to jego były kolega z Platformy Obywatelskiej. Nie jest również istotne, jakie intencje przyświecały tej niedokończonej prowokacji. Najważniejsze, że wiemy już – ta ekipa do igrzysk nas nie doprowadzi. Może więc pora zgasić olimpijski ogień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?