Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginęli potajemnie, anonimowo. Dziś publicznie odzyskują swoje imiona

Katarzyna Kachel
Katarzyna Kachel
Przywracanie pamięci. Pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie głośno wybrzmią imiona ofiar stalinowskiego reżimu

To tylko niewielka kartka. Na niej imię, nazwisko, zawód, czasami data zamordowania. Jeśli jest znana. Niby nic wielkiego, a przecież za każdą taką zwykłą kartką stoi ludzka tragedia, bestialski mord i dramat najbliższych. Odczytanie imion na głos przez mikrofon to nie tylko przywracanie pamięci, to oddanie hołdu, ale także przesłanie: Nie dla represji politycznych! W Rosji nazwiska ofiar stalinowskich odczytywane są od 2007 roku. W Warszawie od pięciu lat. W Krakowie po raz drugi. W czwartek o godzinie 17. 30 na pl. A. Studzińskiego.

Początek

Gdyby zacząć od samego początku, trzeba by wrócić do 1974 roku. – Wtedy to w łagrach regionu Mordowii osadzeni ogłosili dzień 30 października dniem więźnia politycznego i rozpoczęli głodówkę, o czym na prowizorycznej konferencji prasowej w moskiewskim mieszkaniu A. Sacharowa poinformował legendarny dysydent i obrońca praw człowieka, Siergiej Kowalow. I każdego roku w kilkunastu obozach pracy przymusowej setki, tysiące osób protestowało przeciw terrorowi władzy. Tak było do czasów pieriestrojki, kiedy powoli, na początku cicho, z czasem coraz głośniej zaczęto mówić o stalinowskich zbrodniach i represjach – opowiada Nikita Kuznetsov, współorganizator akcji „Przywracanie imion” w Krakowie.

Z czasem święto wyszło zza murów obozów i rozlało się na cały kraj. Powoli, bo na początku demonstracje odbywały się w Moskwie, z czasem dołączały kolejne miasta. - W 1989 roku około trzech tysięcy osób, trzymając w rękach świece, zrobiło żywy łańcuch wokół moskiewskiej siedziby KGB na Łubiance. Demonstracja szybko została rozpędzona, ale świat już o niej wiedział – mówi Nikita Kuznetsov.

Niewygodny dla Putina

Rok 1991 był tym rokiem, kiedy w Rosji dzień 30 października oficjalnie ogłoszono Dniem Pamięci Ofiar Represji Politycznych. Choć nigdy nie został zniesiony, z czasem stawał się dla władzy niewygodny, jako że postać Stalina cieszyła się coraz większą popularnością i była przez wielu rosyjskich przywódców wybielana. Stalin jest przedstawiany przez nich przede wszystkim jako zwycięzca w wojnie i twórca potęgi Związku Radzieckiego. Władimir Putin wolałby pewnie akcję wyciszyć, ale nie Rosjanie.
– Przywracanie imion odbywa się w wigilie dnia pamięci, 29 października i trwa cały dzień. Od 2007 roku ludzie przychodzą i w deszczu, wietrze stoją w kilometrowych kolejkach przez długie godziny, by odczytać jedno nazwisko i w ten symboliczny sposób oddać tej osobie należną cześć i pamięć. To jest nieznana im osoba z listy ofiar, przygotowanej przez organizatorów.

Bywa, że dodają informację o swoich krewnych lub przynoszą zdjęcia. W Moskwie apel odbywa się przed budynkiem FSB (dawne KGB) przy Kamieniu Sołowieckim. Został przywieziony z Wysp Sołowieckich – archipelagu na Morzu Białym, na którym w połowie lat 20. XX wieku powstał pierwszy w ZSRR łagier dla więźniów politycznych – kontynuuje Nikita Kuznetsov. – Przy tym kamieniu każdy zostawia jeden znicz. Jeden znicz za jedno nazwisko. Są ich tysiące.

Akcję prowadzi Stowarzyszenie Memoriał, które obecnie w Rosji ma status „obcego agenta”, czyli stowarzyszenia wspieranego przez zagraniczne fundacje czy stowarzyszenia. Jest pod szczególną lupą władzy. Jak bardzo jest dla Putina niewygodne, świadczy fakt, że jego członkowie są notorycznie nękani. Wystarczy podać przykład Jurija Dmitrijewa, historyka i działacza Stowarzyszenia, który odkrył w Karelii miejsce masowych kaźni NKWD i przez to naraził się spadkobiercom stalinowskich oprawców, oskarżonego najpierw o produkcję pornografii, a następnie o molestowanie, więzionego od czterech lat.
Nie wszystkim zwykle udaje się podejść do mikrofonu. Lista nazwisk się nie kończy. Potrzeba na to wielu lat.

Polska. Kraków

Był 2015 rok, kiedy działające w Polsce Stowarzyszenie Za wolną Rosję, walczące o prawa obywatelskie w kraju rządzonym przez Putina, postanowiło przywracać nazwiska ofiar Stalina również nad Wisłą. W Warszawie na akcje przychodzili przedstawiciele różnych narodów, które padały ofiarami represji stalinowskich – Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi, Rosjanie. Kraków zorganizował ją raz, w 2017, kolejna odbędzie się w czwartek. Symbolicznie, bo w czasie epidemii, ale aktywiści mają nadzieję, że ich głos wybrzmi mocno. Na kartkach znajdą się ofiary przestępstw, popełnionych przez reżim stalinowski – Zbrodni Katyńskiej, represji przeciwko mieszkańcom Ukrainy, Białorusi i oczywiście samej Rosji. Co roku dodawane są też imiona przedstawicieli innego narodu lub narodów – w ubiegłych latach byli to, na przykład, Niemcy, Finowie lub Kazachowie, w tym roku na liście znajdą się Ormianie i Azerbejdżanie. – To cierpienie jest wspólne i jest udziałem wielu narodów. Ale kiedy mówi się o narodach, nie słyszy się pojedynczych głosów, pojedynczych nazwisk. Ojców rodziny, synów, braci, matek i córek. Dlatego tak ważne jest, by ich imiona zostały dziś usłyszane – mówi Nikita Kuznetsov.
Łącznie w ciągu ostatnich pięciu lat w Polsce w ramach akcji odczytano ponad 1500 nazwisk. W tym roku będzie kolejnych 250.

Ważne!

Niestety ze względów epidemiologicznych w akcji pod Krzyżem Katyńskim będzie mogło brać udział tylko pięć osób. Transmisje można jednak oglądać na stronie:
https://www.facebook.com/wolnarosja/

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski