Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgorszenie

Redakcja
BRUNO MIECUGOW

EDUKACYJNIE SZANOWNY
PANIE REDAKTORZE!
   Jeden z Czytelników przysłał mi niedawno wycinek z gazety zawierający informację, iż pewien mężczyzna, który wywołał zgorszenie obnażając swe genitalia w miejscu publicznym, został przez sąd skazany na miesiąc ograniczenia wolności i musi też odpracować 25 godzin na cele społeczne. Czytelnik dołączył swój komentarz, stwierdzając, że stojące na Rynku Głównym "mitoraje" z okazałymi genitaliami mają wprawdzie ograniczoną wolność, ale wcale nie pracują społecznie.
   Komentarz zabawny, ale czy słuszny? Dzieła sztuki niewątpliwie wywierają jakiś wpływ na oglądających je ludzi, co można chyba uznać za oddziaływanie społeczne. Można się co najwyżej spierać, czy jest ono społecznie pozytywne czy też nie.
   Spory na ten temat trwają zresztą od dawna (również w Dziennikowych "Listach i polemikach") i nie brak dyskutantów, którzy twierdzą, że jest to widok gorszący, fatalnie działający zwłaszcza na dzieci. Nie chcę zabierać głosu na ten temat, chciałbym natomiast wyrazić zdziwienie, że mało kto protestuje przeciwko niektórym reklamom. Telewizja pokazuje ostatnio zabawną - zdaniem reklamiarzy - scenkę: Babcia podkrada dziadkowi torebkę z chipsami, dziadek zahacza ją laską za nogę, babcia pada jak długa na podłogę, dziadek odbiera torebkę, babcia w rewanżu pokazuje, że wcześniej zabrała mu sztuczną szczękę, a na koniec wnuczek wyrywa dziadkowi torebkę z chipsami i ucieka. I nikt nie zastanawia się, jaki wpływ wychowawczy może mieć ta scenka na dzieci, a one właśnie najchętniej oglądają reklamy. Nie mam wątpliwości, że niejeden malec uzna, iż jest rzeczą normalną - a nawet wskazaną! - obalanie babci na ziemię i okradanie dziadka.
   Niestety, przeciwko takim wzorcom życia rodzinnego nie słyszę tylu protestów, co przeciwko ustawieniu na Rynku "mitorajów", choć takie reklamy są pod względem wychowawczym o wiele szkodliwsze niż zgorszenie wywołane widokiem odlanych w brązie genitaliów (nawet bardzo okazałych).
   A skoro już o wychowaniu mowa, to muszę Panu powiedzieć, że mnie osobiście gorszy coś całkiem innego, a mianowicie ostatnie decyzje władz oświatowych. Jak Polska długa i szeroka zaczęły się przymiarki do likwidowania wielu szkół. Samorządy argumentują, że nadszedł niż demograficzny, do szkół przychodzi coraz mniej dzieci, a budżetów gminnych nie stać na utrzymywanie tylu szkół i tylu nauczycieli, co dawniej. Racjonalne więc będzie zamknięcie niektórych placówek i przeniesienie uczniów do innych. Dzięki temu znacznie obniżą się koszty osobowe i rzeczowe, a dzieci nadal uczyć się będą w takich samych warunkach jak dotychczas. Rozumiem starania samorządowców o zmniejszenie wydatków (oszczędność jest - jak wiadomo - cnotą), ale nie rozumiem ich krótkowzroczności. Dzisiejsze oszczędności na szkołach sporo nas mogą kosztować w przyszłości.
   Zgadzam się, iż po likwidacji niektórych szkół i komasacji uczniów dzieci nadal uczyć się będą w niezmienionych warunkach, ale jakie są te warunki? Gdy mieliśmy najwyższy w Europie przyrost naturalny, w szkołach zapanował tłok. W klasach bywało po 45 albo i więcej dzieci, a wiadomo, jak to utrudnia proces dydaktyczno-wychowawczy. Mimo iż budowano sporo nowych szkół, tłoku nie dało się uniknąć i nauczyciele musieli sobie jakoś radzić w tej nienormalnej sytuacji.
   Dziś - dzięki niżowi - mielibyśmy szansę na powrót do normalności, na mniejszą liczbę uczniów w klasie, czyli na polepszenie warunków nauczania i wychowania. Jestem przekonany (a wielu pedagogów również), że proces dydaktyczno-wychowawczy nie może przebiegać naprawdę skutecznie w klasach, w których liczba uczniów przekracza 25, samorządowcy natomiast są zdania, że winno ich być co najmniej 35, bo im więcej - tym taniej. A że dzieci będą gorzej wychowane i słabiej nauczone, to jakoś nikomu nie przeszkadza. Boję się jednak, że w przyszłości będzie przeszkadzać - i to bardzo.
   Hetman Jan Zamoyski fundując przeszło 400 lat temu sławną Akademię Zamojską, stwierdził: "Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie". Jeśli miał rację, to ja już wiem, jaka będzie ta nasza III Rzeczpospolita - albo te następne o wyższej numeracji, jakie nam planują niektórzy politycy. Będzie przegęszczona, nadmiernie wrzaskliwa i hałaśliwa, trudna do opanowania i wprowadzania dyscypliny współżycia. No i niezbyt lubiana przez obywateli, tak jak niezbyt lubiane są szkoły przez większość uczniów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski