Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zieliński: Pierwsza porażka, a tutaj już siekiery latają

Przemysław Franczak
Kapitan Piasta Radosław Murawski wyskoczył znacznie wyżej od Piotra Polczaka. Obok Jakub Wójcicki, Bartosz Szeliga i Hebert.
Kapitan Piasta Radosław Murawski wyskoczył znacznie wyżej od Piotra Polczaka. Obok Jakub Wójcicki, Bartosz Szeliga i Hebert. fot. Wojciech Matusik
Piłkarska ekstraklasa. Mecz w upale, ale nie o takim zimnym prysznicu marzyła Cracovia. Rekord nie został pobity.

Cracovia - Piast Gliwice 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Dialiba 38, 1:1 Mraz 46, 1:2 Nespor 49.
Sędziowali: Zbigniew Dobrynin oraz Konrad Sapela i Radosław Siejka (wszyscy Łódź). Żółte kartki: Wójcicki (68, faul) - Korun (30, faul). Widzów: 6416.
Cracovia: Pilarz - Wójcicki, Sretenović, Polczak, Wołąkiewicz (79 Kapustka) - Dąbrowski, Covilo - Rakels, Cetnarski, Dialiba (46 Jendrisek) - Budziński (59 Zjawiński).
Piast: Szmatuła - Korun, Pietrowski, Hebert - Szeliga, Vacek, Murawski, Żivec (90+1 Moskwik), Mraz - Nespor (76 Musiolik), Barisić (83 Klepczyński).

- Nastąpiło to, co wcześniej czy później musiało się zdarzyć - skomentował porażkę, swoją pierwszą w Cracovii, trener Jacek Zieliński. - Powiedzieliśmy sobie w szatni: głowy do góry, jedna piękna seria się skończyła, teraz trzeba zacząć następną.
Jego piłkarze mogli wczoraj przejść do historii klubu. Nie przegrali 12 kolejnych ekstraklasowych meczów i wyrównali rekord sprzed 66 lat. Do miejsca w annałach potrzebne im było jeszcze tylko zdobycie choć punktu w starciu z Piastem. Postawienie kropki nad "i" wydawało się najłatwiejszą częścią drogi, ale piłkarze Cracovii sami postanowili ją sobie utrudnić. Trener Zieliński tak chaotycznie jak wczoraj grających podopiecznych jeszcze nie oglądał.

Trudno winić za to upał, choć w porze meczu termometry pokazywały 32 stopnie. Krzysztof Pilarz już po kilku chwilach delikatnej rozgrzewki ocierał pot z czoła. Potem gorąco robiło mu się również po błędach kolegów z obrony.

Krakowianie przetrwali trudny moment i wydawało się, że w końcu się pozbierali. Gdy w 38 min Boubacar Dialiba zdobył bramkę strzałem głową (asysta Denissa Rakelsa), drzwi do historii uchylone były już naprawdę szeroko. Wystarczyły jednak cztery minuty drugiej połowy, żeby Piast je z hukiem zatrzasnął i schował klucz do zamka. Na ładne akcje gliwiczan nałożyły się koszmarne błędy obrońców i w 49 min było już 2:1 dla gości.

Cracovia rozpoczęła pogoń za rekordem, ale robiła to zbyt nerwowo i bez przekonania. Nie pomagały zmiany ani zachęty i sugestie Zielińskiego. "Pasy" oddały w tym meczu zaledwie jeden celny strzał.

- Szkoda, że taka amnezja nas dopadła w tej drugiej połowie, bo w ciągu paru minut straciliśmy kontrolę nad grą. Piast to wykorzystał. Biorę tę porażkę na klatę. Chłopcy dali z siebie tyle, ile mogli - stwierdził trener krakowian. Był zły, ale humor go nie opuszczał. Gdy usłyszał kolejne pytanie o słabą grę, zareagował z refleksem. - Pierwsza porażka od dawna, a tutaj - jak widzę - żałoba i siekiery latają w powietrzu. Co będzie, jeśli nie pójdzie nam w trzech meczach? Przegraliśmy, ale czy z tego powodu mamy się pochlastać w szatni? - pytał nie bez racji.

- Szkoda, że im się nie udało pobić tego rekordu. Obawiałem się tego meczu i moje przeczucia się potwierdziły - wzdychał Andrzej Mikołajczyk, jedna z legend piłkarskiej Cracovii. - Ta ich seria to jednak i tak sakramenckie osiągnięcie. Zawsze jestem sceptyczny, ale naprawdę podziwiam Zielińskiego. Z takim zespołem zrobić taki wynik? Przecież drużyna jest nieszczególna, a on potrafił to wszystko poukładać. Zwłaszcza te zwycięstwa na wyjeździe są dla mnie szokujące. Mecz z Piastem to taki zimny prysznic, ale nie ma co demonizować tej wpadki. To dopiero początek sezonu. Na pewno jednak Cracovii przydałby się jakiś dobry napastnik - zauważył.

Na boisku nie myśli się o żadnych seriach

Rozmowa z Erikiem Jendriskiem, napastnikiem Cracovii
- Miał Pan niefortunne wejście na boisko. Chwilę po tym straciliście dwie bramki. Na pewno jest Panu przykro.
- Oczywiście, nawet nie miałem kontaktu z piłką, a już straciliśmy gole. Niestety, zadecydował brak koncentracji. Nie możemy tak szybko tracić bramek.

- Mieliście piękną serię - dwunastu nieprzegranych z rzędu. Już się skończyła. Odczuwa Pan satysfakcję, że trwała tak długo?
- Nie jest powiedziane, że nie będziemy mieli nowej serii. Trochę przyspaliśmy i teraz musimy pokazać, że to był tylko przypadek. Musimy udowodnić, że wciąż jesteśmy na takim poziomie, jak na początku sezonu.

- Czy fakt, że mogliście pobić rekord, usztywniał was?
- Nie, o tym się nie myśli na boisku. Tak jak mówię, chcieliśmy zwyciężyć. Czas uciekał, czuć było, że będzie trudno o bramki, bo Piast grał bardzo dobrze.

- Szansa na rehabilitację już we wtorek, zagracie wtedy w Pucharze Polski z Dolcanem w Ząbkach.
- Na pewno pojedziemy tam wygrać. Chcemy zwyciężać we wszystkich meczach. Było u nas widać stres, było wiele niedokładności. W pierwszych spotkaniach sezonu tego nie było.

- Pierwszy raz mieliście pewnie okazję zobaczyć niezadowolonego trenera Zielińskiego. W szatni było gorąco?
- Nie. Myślę, że goręcej było w Bielsku-Białej, kiedy graliśmy z Podbeskidziem.

Rozmawiał Jacek Żukowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski