Robienie sensacji świadczy o kompletnym nierozumieniu dyplomacji. Polityka Orbana budzi kontrowersje, ale jest to polityk wyjątkowo sprawny i posiadający dobre kontakty w kręgach, które z punktu widzenia zbliżających się debat w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim są najważniejsze, czyli wśród europejskich chadeków.
Wbrew temu, co się wydaje wielu obserwatorom w Polsce, Orban nie jest już tak lekkomyślnie odtrącany w Europie. Wygrał cierpliwością, a jego racje w sprawie uchodźców podziela także duża część niemieckiej prawicy. Ostatnie, październikowe posiedzenie Europejskiej Partii Ludowej w Madrycie przyniosło premierowi Węgier nie lada sukces - komentowano, że większość delegatów na sali klaskała przy jego argumentach, a nie gdy swoje przedstawiała Angela Merkel. Orban został uznany za tego, który najtrafniej prognozował przebieg kryzysu z uchodźcami.
Przez ostatnie lata Orbanowi przynosiło profity to, że kiedyś zdecydował się dołączyć do Europejskiej Partii Ludowej. Po tym, jak doszedł do władzy i zaczął wprowadzać swój plan - w samym EPP długo mu nie klaskano. Ale jednak był „swój”, z tej samej europejskiej paczki. Gdy europejska lewica czy liberałowie próbowali podkładać mu nogi, dostawał ciche wsparcie od A. Merkel. Chociaż PiS jest w innej grupie politycznej niż Fidesz, dzisiaj tym partiom bardzo blisko do siebie: na wiele europejskich spraw, nie tylko uchodźców, oba środowiska mają podobne poglądy. Dla Orbana rozmowa z J. Kaczyńskim była dobrym przygotowaniem do debat z partnerem politycznym PiS premierem Wielkiej Brytanii Cameronem.
Nie wygląda na to, żeby obiad w Zielonej Owieczce zmienił coś w sprawach, w których polska polityka różni się od węgierskiej: energetyce, relacjach z Rosją, ocenie wojny na Ukrainie. Tymczasem Orban wraca najwyraźniej do propozycji, z którą jako nowo wybrany szef węgierskiego rządu z pierwszą wizytą przyjechał w 2010 roku do Donalda Tuska i dostał czarną polewkę. Tym razem pewnie będzie inaczej. Tak czy owak żaden chyba polski polityk od czasów Ludwika Węgierskiego i św. Jadwigi, jeśli nie zyskał, to na pewno nie stracił na kontaktach z Węgrami. Zamiast więc się dziwować zjazdowi niedzickiemu także i opozycja zawsze może pogadać z kolegami znad Balatonu. Korona z głowy nie spadnie, a wychylona wspólnie szklaneczka jak nie dziś to jutro zaprocentuje i dla Rzeczypospolitej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?