Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonki. Aktorzy-amatorzy odegrali Misterium. Wcielili się w role mieszkańców Judei

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Wyjść na scenę, odegrać role ludzi sprzed dwóch tysięcy lat, wystawić Misterium Męki Pańskiej - to wymaga odwagi, poświęcenia, pomysłowości, czasu i podporządkowywania się. Mieszkańcy Zielonek sprostali temu, założyli amatorski teatr i zachwycają widzów.

Niełatwo namówić ludzi do wystawiania sztuk. W Zielonkach znalazła się kilkunastoosobowa grupa aktorów-amatorów, którzy podejmują trud. Gdy widowisko jest gotowe, to kościół (tu je wystawiają) pęka w szwach. Przychodzą parafianie, znajomi odtwórców ról i podziwiają ich za odwagę, kunszt, poświęcony czas i za efekt. Niektórzy nawet trochę zazdroszczą.

Grupa teatralna w Zielonkach działa od roku. Inspiruje ją do tego i reżyseruje widowiska ks. Tomasz Pilarczyk, wikary w tutejszej parafii Narodzenia Najświętszej Marii Panny.

Najpierw wystawili inscenizację drogi krzyżowej, potem „Karol, człowiek, który poruszył piekło”, teraz „Misterium Męki Pańskiej - pozwólcie dzieciom przyjść do mnie” (wg. scenariusza Marcina Kobierskiego, aktora teatru Bagatela). Do tego ostatniego przedsięwzięcia próby były od grudnia. To opowieść zaczynająca się w momencie, gdy Jezus uzdrawia córkę Jaira, przełożonego synagogi. Dzieci - córka Jaira, w którą wcieliła się Ania Nogieć i jej koleżanka Salome, czyli Justyna Krawczyk mają znaczące role w widowisku.

- Nie pierwszy raz występuję. Lubię to, chciałabym zostać aktorką - mówi Ania Nogieć. Tremy nie ma. - Ważne, aby dobrze wyrazić emocje - dodaje. Justyna Krawczyk też radzi sobie z tremą. - Skupiam się na tym, jak zagrać - mówi. Przyznaje, że trudno znaleźć czas na próby. - Mama denerwowała się, że późno wracam, bo rano trzeba wstać i zdążyć na 8. do szkoły. Ale pogodziłam to - uśmiecha się. A rodzice „aktorek” są dumni.

Nieco starsza od Ani i Justynki Sylwia Seweryn, w sztuce żona Jaira, zaznacza, że uwagę skupia na osobie, którą przedstawia. A zielonecki Jair to Piotr Jakubas też młody człowiek. Początkowo nie mógł się pogodzić, że tak go obsadził ks. Tomasz. Próbował nawet się zamieniać. Był gotów odgrywać Judasza, ale nie Jaira. Ostatecznie okazało się, że sprostał i wybór roli był trafiony. A Judasza z powodzeniem zagrał Grzegorz Szablowski, zielonceki przedsiębiorca.

Dorośli „aktorzy” z tego Misterium przyznają, że z tremą muszą walczyć. W Jezusa wcielił się Andrzej Wąsowski, który ze sceną jest obyty, bo działa w grupie archidiecezjalnej, gdzie wraz z innymi odgrywa apostołów. Tu zaś apostołami towarzyszącymi mu byli Mateusz Sokół jako Piotr i Daniel Górski jako Jan.

Obaj przestudiowali Biblię, żeby swoje role odegrać sumienni. Marią, matką Jezusa była Agnieszka Lusina-Nogieć, Weroniką - Katarzyna Sokół, a kobietą, przy której Piotr zapierał się Mistrza. była Monika Turecka. W roli Szymona z Cyreny wystąpił Marek Płonka. A Marią Magdaleną była Anna Kućmierczyk, która jako jedyna w tej grupie teatralnej chodzi do szkoły aktorskiej.

- O niektórych rolach niewiele wiemy, dlatego potrzebowaliśmy podpowiedzi księdza Tomasza. Gdyby nie jego profesjonalne podejście, to tu byłby niezły bałagan - śmieje się Renata Marszałek, odgrywająca rolę żony Piłata. Gdy wikary zaproponował jej rolę w Misterium, zastanawiała się, ale niedługo. - Przecież wyzwanie trzeba podjąć - mówi. Inni zaznaczają, że próby były uciążliwe z mnóstwem uwag, które należało pokornie przyjąć.

- Trzeba przyznać, że były momenty, że mieliśmy dość tego i dość wskazówek księdza i krytyki. Nie wiedzieliśmy, czego on chce. Jak się to wszystko ułożyło w całość, to finał jest taki, że jesteśmy mu wdzięczni za te uwagi, bo okazały się bezcenne - podkreśla Krzysztof Krzyworzeka, w widowisku Piłat.

- Do roli musiałem się przygotowywać, poczytać, oglądnąć filmy, żeby wiedzieć, jak zachowywał się Piłat, jak go odegrać. No i dobrać ozdoby, bo to był przecież bogaty człowiek, na stanowisku - zaznacza pan Krzysztof, który zabiegał o każdy szczegół, żeby upodobnić się do Piłata. Równie wiarygodny i dobrze wyćwiczony w roli był jego żołnierz, czyli Marcin Nogieć.

Sporo pracy w przygotowanie roli musiał włożyć dyrektor biblioteki Mariusz Zieliński. Odgrywał arcykapłana Kajfasza, a jego pierwszym sługą był Wojciech Gargul, zaś drugim sługą - Oskar Szablowski. Dostając rolę czarnych charakterów nie do końca byli zadowoleni, tym większe było wyzwanie.

- Szukałam wzmianek o Kajfaszu, czytałem, starałem się poznać jego zachowanie. To był człowiek pyszny, dumny, wyniosły, od którego wiele zależało i to trzeba było pokazać na scenie - mówi Mariusz Zieliński. W przedstawieniu występował kolejny raz. - Zawsze myślałem, że nie jestem takim czarnym charakterem, a ksiądz znów obsadza mnie w podobnych rolach - uśmiecha się.

Stroje dla zieloneckich mieszkańców Judei uszyła Dorota Król. Światłem zajął się Piotr Nogieć, a dźwiękiem - Marcin Nogieć, który z Januszem Kokoszką przygotowali też scenę.

Ks. Tomasz Pilarczyk z zadowoleniem spogląda na scenę. Prowadząc tę grupę spełnia swoje marzenia o teatrze. Zdradził nam, że nim odkrył powołanie kapłańskie, zastanawiał się nad studiami aktorskimi. Z dzieciństwa wspomina jasełka w rodzinnej parafii w Chrzanowie. - Co roku wystawialiśmy je, brałem w nich udział - mówi.

Teraz inspiruje swoich parafian do wyjścia na scenę. - To dobra okazja do integracji tych, którzy grają i tych, którzy oglądają sztuki - mówi. „Swoich aktorów” ceni za to, że chcą przyjść, poświęcić czas.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Brat Benedykta XVI: Modlę się każdego dnia o łaskę dobrej śmierci dla mojego brata

Źródło: RUPTLY, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski