Szczególnie żal w tym wypadku Żala. Łukasza Żala, którego operatorskie oko nadało czarno-białej opowieści niezwykle intymny klimat.
Ale warto pamiętać, że Oscary to specyficzny konkurs filmowej piękności. Wielokrotnie z różnych powodów - od mody po politykę - przegrywały filmy, które przechodziły do historii kina, z obrazami, o których niewielu już dziś pamięta, a artystyczne walory musiały skapitulować przed PR-owymi sztuczkami.
Dość wspomnieć, że w rywalizacji o miano najlepszego filmu „Obywatel Kane”, którego wyreżyserował Orson Welles, czyli jeden z najsłynniejszych filmów w historii kina, przegrał z „Zieloną doliną” w reżyserii Johna Forda. Czy ktoś dziś jeszcze pamięta o tym ckliwym melodramacie poza specjalistami od historii nagród amerykańskiej Akademii?
Wybitny „Taksówkarz” w reżyserii Martina Scorsese z pamiętną rolą Roberta De Niro przegrał z „Rockym” w reżyserii Johna G. Avildsena według scenariusza Stylwestra Stallone’a. Słynne „Fargo” Coenów musiało ustąpić melodramatowi „Angielski pacjent”, którego reżyserem był Anthony Minghella.
Te przykłady pokazują, że Oscary nie zawsze są nagrodami dla filmów artystycznie istotniejszych. Czasem po prostu znaczenie ma bieżąca koniunktura. W wypadku Pawła Pawlikowskiego i „Zimnej wojny” najważniejsze jest to, że o trudnej polskiej historii współczesnej dzięki niemu słyszy cały świat. Mimo dyskusji, jakie na naszym, lokalnym podwórku wywołuje reżyser, trzeba jasno powiedzieć, że dla promocji rodzimego kina i pogłębienia trudnych rozmów o czasach komunizmu zrobił więcej niż nasze historyczne superprodukcje.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
