FLESZ - Co posadzić, by nie podlewać
Rano plus dwadzieścia stopni i słońce, zaś wieczorem lodowaty wiatr i śnieg? Nie dzieje się nic strasznego. Otóż 15 dzień maja to data, po której ogrodnicy i sadownicy mogą odetchnąć z ulgą.
Prawdopodobieństwo znaczących spadków temperatury i przygruntowych przymrozków jest znikome. Zimna Zośka finalizuje lodowate ekscesy Pankracego, Serwacego i Bonifacego. Prywatnie chrześcijańskich świętych. Potocznie zwanych zimnymi ogrodnikami. I całkiem słusznie.
Na podstawie analizy temperatury ze stu minionych lat wynika, że prawie we wszystkich przypadkach w zaobserwowano znaczące ochłodzenia występujące pomiędzy dziesiątym a siedemnastym dniem maja. Czyli prawie pewne kilkustopniowe przymrozki, niekiedy sięgające kilku kresek poniżej zera.
Nawet kilkugodzinny mróz może do szczętu zniszczyć kwiaty w sadach i młode siewki na polach. Choć zdarzają się, jak to w naturze, wyjątki. W 1985 roku w Łebie Zosia przyniosła letnie upały. Dekadę później we Wrocławiu, Krakowie czy Suwałkach było jeszcze cieplej.
Zimny środek maja nie jest w żadnym wypadku anomalię pogodową czy znakiem zmian klimatu. To tylko efekt splotu kilku procesów atmosferycznych powiązanych z nasłonecznieniem i zjawiskami geofizycznymi.
To miło, iż w galopującym na oślep świecie przytrafia się coś niezmiennie regularnego i powtarzalnego. Przy okazji, panowie ogrodnicy zmrozili moje pomidory. Zimna Zosia już mi nie straszna. Co miało zmarznąć, zmarzło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?