Zimowy PŚ niezagrożony

Jak już informowaliśmy, Komitet Organizacyjny LGP w Zakopanem odwołał zawody na Wielkiej Krokwi. – Musimy dbać o bezpieczeństwo skoczków. Tory najazdowe są całkowicie zużyte. Mamy na piśmie opinie trenerów naszych kadr Łukasza Kruczka, Macieja Maciusiaka, także opinie naszych czołowych zawodników Kamila Stocha, Macieja Kota, że na tych torach nie da się skakać.
COS obiecywał, że będzie próbował poprawić tory, ale naszym zdaniem czasu jest za mało. Gdyby ekipy przyjechały do Zakopanego i trzeba by było odwołać zawody, to dopiero byłaby kompromitacja. I __sprawa bardzo istotna, skocznia nie ma aktualnego certyfikatu. Nie będziemy ryzykować – mówi prezes TZN Andrzej Kozak. Prezes dodaje, że zaniedbany jest cały kompleks skoczni pod Krokwią. Od lat na przebudowę czeka Średnia Krokiew, od czterech lat nie można skakać na małych obiektach. – Jak tak dalej pójdzie, to skoki w __Zakopanem umrą – mówi Kozak.

Stanowisko TZN podziela prezes PZN Apoloniusz Tajner. – W takich okolicznościach nie można organizować LGP na Wielkiej Krokwi, wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem – mówi Tajner. Zapytany, czy nie brano pod uwagę faktu, aby Wisła zamiast Zakopanego zorganizowała trzeci konkurs LGP, odpowiada: – Rozmawiałem w tej sprawie z przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego w Wiśle Andrzejem Wąsowiczem, ale powiedział, że ze względów finansowych nie wchodzi to w rachubę.

Czy wobec tych faktów nie jest zagrożony zimowy PŚ, który ma być rozegrany na Wielkiej Krokwi 23 i 24 stycznia 2016 roku? – Nie ma takiego zagrożenia, skocznia ma homologację do końca 2016 r. Jeśli chodzi o rozbieg, to zimą mamy fachowców, którzy wycinają tory w lodzie. Ale trzeba jak najszybciej pomyśleć o sztucznie mrożonych torach, bo wkrótce będą one obowiązywały obligatoryjnie na wszystkich skoczniach. Musi być też zmieniony kąt nachylenia progu, a w związku z tym bula będzie obniżona o __1,5 metra – mówi Tajner.