Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złachmaniony, ludzki strzęp…

Leszek Mazan
Wieczorem 28 czerwca 1814 roku do starego, prymitywnego chłopskiego domu we wsi Obljal w Bośni zapukał żandarm. Raz, drugi, trzeci. Wreszcie przez niskie drzwi wyszedł zaspany gospodarz. Głos żandarma, choć urzędowo chłodny, przecież ochrypły był od emocji. - Wstawaj, Pepo, budź żonę. Wasz Gawro… Wasz Gawro zabił w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda…

Ojciec zobaczył syna dopiero na procesie. Według relacji sędziego śledczego Leo Pfeffera człowiek, który dwoma strzałami z browninga, w po amatorsku zorganizowanym zamachu zastrzelił jednego z najważniejszych ludzi świata „był niskiego wzrostu, wątły, twarz miał chudą, bladożółtą i trudno sobie było wyobrazić jak ktoś taki drobny, suchy i skromny mógł się zdecydować na taki zamach. A cóż dopiero jego oczy! Te jasnobłękitne, błyszczące oczy nie miały w sobie nic dzikiego i zbrodniczego; były życzliwe i spokojne”.

Miał dokładnie 19 lat i 11 miesiecy.Ów brakujący do pełnoletności miesiąc uratował mu - a właściwie przedłużył - życie. Skazany został na 20 lat ciężkiego więzienia, jeden post miesięcznie, twarde łoże oraz - 28 czerwca każdego roku - izolację w pomieszczeniu bez światła. Spośród kilkunastu pozostałych uczestników spisku powieszono trzech. Skruchy nie wyraził żaden. Sam Gawriło Princip do końca życia twierdził, że jeśli żałuje, to tylko tego, że wraz z następcą tonu zginęła jego żona Zofia, która była Czeszką, a więc Słowianką.

Miejscem, w którym miał spędzić następne dwadzieścia lat było więzienie w Czechach,w Terezinie, potężniej rudoczerwonej twierdzy z czasów Marii Teresy wznoszącej się w samym środku bagien. Długość wyroków korygowały tu rzeczywiste władczynie ponurych okolic: malaria i gruźlica. Konwój wiozący Pirincipa i dwóch innych skutych łańcuchami niepełnoletnich współzamachowców: Cabrinovicia i Grabeca wyruszył z Sarajewa 2 grudnia 1914 roku. W Wiedniu czterej żandarmi musieli wezwać na pomoc komendanta dworca, by nie doszło do samosądu ze strony tłumu. W Terezinie nikt nowoprzybyłych nie szykanował. Stosowano tylko przewidziane regulaminem i określone w wyroku tortury fizyczne i psychiczne. No, może z mała poprawką: wbrew zarządzeniu Ministerstwa Wojny by skrajnie wycieńczonych więźniów nie zakuwać już w dziesięciokilogramowe kajdany i Pirincip, i pozostali zamachowcy mieli na sobie żelazo przez okrągłą dobę. Nie wolno im było z nikim rozmawiać, czytać, prowadzić żadnej korespondencji. Trwała wojna. Jedzenie z dnia na dzień stawało się coraz gorsze. Czystą bieliznę zamachowcy otrzymywali raz na miesiąc, przydział mydła zlikwidowano w ogóle. Przed wejściem do celi Principa przez cała dobę stała warta z bagnetami na karabinach.

21 października 1915 roku zmarł Trifko Grabec, trzy miesiące później Cabrinovic. Gawriło Princip żył dalej. Załoga twierdzy - więzienia mogła codziennie oglądać ludzki, złachmaniony strzęp, wyprowadzany na półgodzinny spacer między kazamatani. Szedł, a właściwie wlókł się, chwiejąc na szczudłowatych nogach, łapczywie wciągając w płuca malaryczne powietrze i nigdy - nigdy! - nie zgłaszając żadnych pretensji do świata. Na początku 1916 roku podjął pierwszą próbę samobójstwa. Potem drugą i trzecią. Zaczął chorować na gruźlicę kości. Amputowano mu rękę. Zmarł o godz. 18.30 dnia 28 kwietnia 1918 roku. Ekshumowany wrócił do Sarajewa w czerwcu 1920 roku - już jako bohater narodowy. W Terezinie została jego lilipucia, wyposażona w szczególnie grube drzwi cela „samotka” nr 1 w korytarzu XII, przykute do muru kajdany, dzban i coraz mniej żywa legenda…

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski