Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złamał żebro w wannie

Rozmawiał Jan Otałęga
Grzegorz Sudoł straci stypednium Polskiego Związku Lekkiej Atletyki
Grzegorz Sudoł straci stypednium Polskiego Związku Lekkiej Atletyki FOT. ANDRZEJ WISNIEWSKI
Rozmowa z chodziarzem GRZEGORZEM SUDOŁEM, zawodnikiem AZS AWF Kraków.

– Zapowiadał Pan, że jedzie na mistrzostwa Europy walczyć o medal w chodzie na 50 kilometrów, a tymczasem marsz w Zurychu ukończył na 23. kilometrze…

– Miałem wielką nadzieję na podium, broniłem w Zurychu srebr­nego medalu z Barcelony sprzed czterech lat. Forma była, chęć do walki ogromna. Niestety, dziesięć dni przed występem złamałem żebro.

Poza lekarzami i kierownictwem ekipy nikomu o tym nie mówiłem; nie chciałem, aby rywale się dowiedzieli. Liczyłem, że na trasie wyt­rzymam. W Spale zrobiliśmy sprawdzian na 30 kilometrów, byłem napakowany środkami przeciwbólowymi. Po tym treningu, na którym uzyskałem czas w granicach rekordu życiowego, stwierdziłem, że podejmę walkę w Zurychu, mimo iż lekarze byli sceptyczni.

– W Szwajcarii po zawodach mówił Pan, że wzorował się na Justynie Kowalczyk, która na igrzyskach pobiegła po złoto ze złamaną nogą…

– Tak mówiłem w emocjach. Justyna jest wielką sportsmenką, chwała jej za postawę. Niemniej ja miałem do pokonania 50 kilometrów, a nie 10. To ponad trzy godziny wysiłku. Przed chodem znów wziąłem środki przeciwbólowe i liczyłem na łut szczęścia.

Niestety, z każdym kilometrem było gorzej, w dodatku na jednym z nawrotów mistrz świata w chodzie, mój przyjaciel z tras, Irlandczyk Robert Heffernan źle obliczył zakręt i zderzył się ze mną. Akurat trafił w to bolące żebro. Nie tylko ból doskwierał na trasie. Nastąpiło także uboczne działanie zażytych me­dykamentów. Podrażniły one żołądek, dostałem torsji i choć akurat byłem siódmy w stawce, nie dało się kroczyć dalej.

– Jak doszło do tej pechowej kontuzji?

– Na zgrupowaniu w Spale po treningu brałem kąpiel z lodem w wannie. Wszedł kierownik naszej grupy, rozmawialiśmy. Chciałem podnieść się w wannie na łokciach, ale ześlizgnęły się i uderzyłem bokiem ciała w brzeg.

Nie przypuszczałem najpierw, że to tak groźny uraz, ale byłem na badaniach w Łodzi, gdzie stwierdzono złamanie, na szczęście bez przemieszczenia. Wcześniej nigdy nie miałem żadnego złamania. Stanąłem przed dylematem: co z Zurychem? Chodziarz to nie skoczek narciarski, nie może startować przez pół roku co tydzień, na 50 kilometrów mamy praktycznie jeden występ w roku, od razu o medal.

Przygotowaniom do mistrzostw Europy poświęciłem wiele czasu, kosztem rodziny. Przez cztery miesiące nie widziałem nowo narodzonej córki. Tylko zaliczałem wyjazdy, zgrupowania i treningi. Czułem, że forma rośnie, zdecydowałem się na start. Teraz, z perspektywy czasu, można się zastanowić, czy należało iść śladem Ani Rogowskiej i wycofać się z mistrzostw...

– Zasadnicze pytanie, które pojawia się teraz przed Panem: co dalej z karierą sportową?

– Mam 36 lat, lecz nie uważam się za wypalonego. Tyle samo lat liczy Francuz Yohan Diniz, który na 50 kilometrow trzeci raz z rzędu na mistrzostwach Europy zdobył złoty medal. Także mistrz świata Heffernan ma 36 lat, a są jeszcze starsi zawodnicy. W ubiegłym roku pobiłem rekord życiowy na 50 kilometrów, w tym na 5 kilometrów.

Marzyłem o dotrwaniu do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Będą tam trudne warunki klimatyczne. Olimpijski chód nie zapowiada się więc jako szybki. Zawodnicy rutynuowani, jak ja, mieliby szanse.

Na czternaście marszów na 50 kilometrów ukończyłem dziesięć. Czuję, że mam siły na kolejny. Niemniej biję się z myślami. Znowu musiałbym przeżywać rozłąkę z rodziną, a trzeba jej zapewnić utrzymanie. Na pewno stracę stypendium Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, umowę ze mną kończy jeden ze sponsorów. Najbliższe tygodnie rozstrzygną o wszystkim.

Na razie wracam na uczelnię, mam pół etatu na AWF w Krakowie, gdzie prowadzę zajęcia ze studentami. Ponadto kończę u pro­fesora Edwarda Mleczki pracę doktorską. Pozostał mi do napisania jeden rozdział i zakończenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski