Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe emocje rosną w najlepsze

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Zdarzyło się, że ktoś mnie oszczerczo obmówił. Za plecami, podczas mojej nieobecności. Jeszcze dzień wcześniej, w podobnym gronie ludzi, uśmiechał się najserdeczniej, a parę godzin później obmówił przeinaczając fakty i kłamiąc jak najęty. Wykorzystał to, że nikt z obecnych nie mógł prawdziwości jego twierdzeń zweryfikować.

Staram się tu pisać nie o sobie, tylko „o czymś”. O Krakowie, o architekturze, o różnych plagach, jakie nas trapią, o nowych (i starych) trendach kulturowych, o mechanizmach reklamy i propagandy, o najciekawszych lekturach. Felieton jest jednak formą mało ograniczającą: autor ma w zasadzie nieograniczoną swobodę.

I właśnie z tej swobody dzisiaj chcę skorzystać w inny sposób niż zazwyczaj. Pomyślałam, że pisząc o sobie, być może dotknę problemu, z którym Czytelnicy też kiedyś musieli się zetknąć. I uporać.

Szybko dowiedziałam się o potwarzy i oczywiście poczułam się źle. Było mi niewymownie przykro i głupio. Zastanawiałam się, co robić. Porozmawiać z oszczercą? Napisać list do wszystkich? Wyjaśniać i dowodzić, że nie jestem wielbłądem?

Każde z tych rozwiązań wydało mi się jednak bezsensowne. Więc nic nie robić i pozwolić, żeby złe emocje umiejętnie zasiane rosły sobie w najlepsze? Bo złych emocji w takiej sytuacji pojawia się masa. Nie tylko u innych, również u mnie: oburzenie, złość, poczucie niesprawiedliwości, kwas, żółć i wszystkie jadowite, gryzące kolory spectrum.

Pozostawić rzeczy swemu biegowi nie warto, bo złe emocje trują. Postanowiłam nabrać dystansu i zrobiłam sobie w myślach listę piętnowanych obmową postaci literackich (i postaci realnych) i dostrzegłam, że znalazłam się w dobrym towarzystwie.

To mnie trochę uspokoiło. Już bez emocji spróbowałam dociec, co kierowało oszczercą i wyszło mi, że musi to być ukochanie „sceny”, nieodparte pragnienie bycia w centrum uwagi. Jednym słowem kolosalna - i w pełni odwzajemniona - miłość własna. On już tak ma, że więdnie, gdy się nim nie interesują.

I dacie Państwo wiarę, że zrobiło mi się go żal. Robi ciekawe rzeczy, ma sukcesy, więc teoretycznie powodów do frustracji niewiele. Lecz wciąż mu akceptacji mało i mało i mało. Dostał swoje 5 minut, a niechże je ma!

Tylko w głowie szumiały słowa piosenki śpiewanej w Piwnicy pod Baranami: „Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha.” I dalej: „Porównując się z innymi staniesz się próżny i zgorzkniały, bo zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.” Nic dodać, nic ująć. Tym sposobem sprawę uznałam za zamkniętą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski