W 1996 r. ówczesny trener reprezentacji Polski juniorów Ireneusz Mazur doprowadził ją do tytułu mistrza Europy. W zespole grali m.in. Paweł Papke, Piotr Gruszka, Paweł Zagumny i jeszcze kilku zawodników, którzy przez lata budowali markę polskiej siatkówki na świecie. W sobotę miano najlepszej na Starym Kontynencie otrzymała drużyna prowadzona przez Sebastiana Pawlika i Macieja Zendła. W finale wygrała z Ukrainą 3:1.
- To był zdecydowanie najtrudniejszy mecz - przyznał Pawlik. - Ciężko gra się po raz drugi z tym samym przeciwnikiem na tym samym turnieju, gdy pierwszy raz gładko wygraliśmy [w fazie grupowej było 3:0 - red]. Finał różnił się od potyczki w grupie. Wtedy graliśmy swoje, w sobotę momentami czekaliśmy, co zrobi przeciwnik. Ponadto byliśmy faworytami tego meczu, chłopaki to czuli. Wtedy trudniej utrzymać odpowiednią koncentrację. Pewnie każdy miał gdzieś w głowie myśl, że tego meczu nie możemy przegrać.
Ukraina to największa niespodzianka zawodów w Bułgarii. W drodze do finału przegrała tylko z Polską. Nasi zawodnicy zgodnie powtarzali, że ten zespół nie gra źle, że jego awansu do półfinału się nie spodziewali, ale też byli przekonani, że nie mają czego szukać w półfinałowym starciu z poukładanymi Włochami (zajęli czwarte miejsce, przegrywając z Rosją). Stało się inaczej, a wszystko za sprawą Olega Płotnickiego.
To najlepszy zawodnik drużyny i całego turnieju. Rzadko się zdarza, by jeden siatkarz miał tak duży wpływ na grę zespołu i wynik meczu, jak on. Spustoszenie w Płowdiw siał w ataku i na zagrywce. Łącznie miał 31 asów (drugi był Bartosz Kwolek - 15)! Prawdopodobnie zobaczymy go w nowym sezonie PlusLigi, jako gracza Effectora Kielce.
W każdym razie finał mu nie wyszedł. Kilka bardzo dobrych przyjęć po naszej stronie, dwa bloki i to wystarczyło, że zaczął bardziej ryzykować, co skończyło się wieloma błędami.
- Od początku mecz był nerwowy. Chyba za bardzo baliśmy się tej ich zagrywki, którą rozstrzygali swoje poprzednie spotkania. Ale szybko sobie z tym poradziliśmy - ocenił Kwolek, którego uznano, obok Płotnickiego, najlepszym przyjmującym turnieju.
- Każde wyróżnienie jest miłe, bo w końcu ktoś docenił moje starania i umiejętności. Ale dla mnie liczy się to, że wracamy do Polski ze złotymi medalami i pucharem. Statuetka jest tylko dodatkiem, choć oczywiście także cieszy - dodał gracz AZS Politechniki Warszawskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?