Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł gen. Wojciech Jaruzelski

Włodzimierz Knap
Polityka. Miał 90 lat. Był pierwszym prezydentem po 1989 r. Zostanie zapamiętany przede wszystkim jako autor stanu wojennego.

Dokonując oceny gen. Wojciecha Jaruzelskiego, ogranicza się ją często do decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. Tymczasem był to jedynie fragment, choć istotny, w długim politycznym i żołnierskim życiorysie zmarłego wczoraj Jaruzelskiego. Od początku lat 80. dzielił Polaków i zapewne długo jeszcze tak zostanie. Historycy też spierają się na jego temat.

Nie ulega wątpliwości, że przez lata wiernie służył imperium sowieckiemu. Ale też na przełomie lat 80. i 90. zbytnio nie utrudniał nam wejścia do grona wolnych narodów. Pomijając motywy, jakimi się kierował, faktem jest, że był jedynym przywódcą bloku sowieckiego, który postanowił porozumieć się z opozycją, choć wcześniej ją zwalczał.

Pochodził ze szlachty mieszkającej na pograniczu Podlasia i Mazowsza. Niektórzy jego przodkowie zapisali się w dziejach Polski, m.in. powiatowy trybun szlachecki Wacław Jaruzelski, który w walce o tron Rzeczypospolitej, toczonej na początku XVIII stulecia między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem II Sasem opowiedział się po stronie tego ostatniego.

W latach 30. młody Wojciech został uczniem szkoły prowadzonej przez ojców marianów na warszawskich Bielanach. Uczył się dobrze; tytuł prymusa z języka polskiego dzielił z poetą Tadeuszem Gajcym, lecz wojna przerwała jego edukację.

Po 17 września 1939 r. rodzinę przyszłego I sekretarza PZPR Sowieci wywieźli w głąb imperium. Wojciech z matką i siostrą trafił na Syberię. Pracował przy wyrębie lasów. W 1943 r. zgłosił się na ochotnika do wojska formowanego przez prostalinowski Związek Patriotów Polskich. Za drugą próbą go przyjęto. Wcześniej jednak chciał trafić do armii gen. Władysława Andersa. Gdyby do niej dotarł (spóźnił się do punktu rekrutacyjnego), jego życie mogłoby potoczyć się inaczej.

Został elewem szkoły oficerskiej w Riazaniu. Ukończył ją po kilku tygodniach. Wojenną drogę zaczął od dowodzenia zwiadem, co oznacza, że śmierć musiała nieraz zaglądać mu w oczy. Uczestniczył m.in. w zdobywaniu Wału Pomorskiego.

Kiedy kończyła się wojna, był porucznikiem. Walczył z podziemiem niepodległościowym oraz oddziałami UPA. Gen. Jaruzelski jeszcze niedawno przekonywał, że po wojnie stał po dobrej stronie. Konsekwentnie podziemie niepodległościowe, od dwóch dekad określane mianem „żołnierzy wyklętych”, uważał za organizacje bandyckie.

Choć w swoich publikacjach podkreślał, że już w czasie wojny był przekonanym komunistą, to do PPR, poprzedniczki PZPR, zapisał się dopiero w 1947 r. W wojsku robił błyskawiczną karierę. Według IPN miał współpracować z Informacją Wojskową, ale on sam temu zaprzeczał.

W lipcu 1948 r. został majorem, a po ośmiu latach generałem brygady, najmłodszym wtedy generałem w ludowym wojsku polskim. W 1968 r. mianowano go generałem broni. W tym też roku został ministrem obrony. Już za rządów Edwarda Gierka, gdy wzorem sowieckim wprowadzono stopień generała armii, został nim w 1973 r. Nie chciał jednak przyjąć buławy marszałkowskiej, choć mu ją oferowano.

Karierę wojskową łączył z polityczną. W latach 60. szybko wspinał się po szczeblach kariery, wspierany przez Mariana Spychalskiego i Mieczysława Moczara. Osiągnął stanowiska szefa sztabu, szefa Głównego Zarządu Politycznego LWP, a w 1968 r. – ministra obrony narodowej. Rok wcześniej przewodniczył komisji powołanej do oceny kadr, która w ramach czystki antysemickiej usuwała z wojska oficerów pochodzenia żydowskiego. Godził się na wcielanie do wojska studentów relegowanych po protestach marca 1968 r. Oddziały LWP, których był zwierzchnikiem, wkroczyły do Czechosłowacji tłumić Praską Wiosnę. 16 lipca 1975 r. wyraził zgodę na zestrzelenie polskiego cywilnego samolotu, którego pilot Dionizy Bielański chciał uciec do Austrii.

W 1964 r. został członkiem Komitetu Centralnego PZPR. 15 grudnia 1970 r. podczas narady najwyższych władz, gdy Władysław Gomułka krzyczał, by strzelać do robotników, nie sprzeciwił się. W roku następnym wszedł w skład Biura Politycznego, najwyższej instancji partyjnej. W 1981 r. objął funkcję I sekretarza PZPR.

Zanim jednak to się stało, kiedy w lutym 1981 r. stanął na czele rządu, wielu Polaków pokładało w nim nadzieję. Na murach pojawiały się hasła „Generale! Honor i Ojczyzna czekają”. Wojciech Jaruzelski twardo stał jednak po stronie władzy. Z jednej strony prowadził rozmowy z „Solidarnością”, z drugiej, potajemnie, czynił przygotowania do stanu wojennego. Historycy twierdzą, że stan wojenny kosztował życie około stu osób, m.in. górników z kopalni „Wujek” i „Lubin”.

Gen. Jaruzelski w różnoraki sposób uzasadniał decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. Najpierw groźbą interwencji sowieckiej i agresywnymi działaniami „Solidarności”, potem troską o stan gospodarczy Polski, którą miało dobić ograniczenie dostaw ropy i gazu przez Moskwę.

Jaruzelski od 1981 r. uzyskał niemal pełnię władzy. Był I sekretarzem PZPR, premierem, ministrem obrony. Miał, co było czynnikiem kluczowym, wsparcie najpierw ze strony ekipy Leonida Breżniewa, potem jego sędziwych następców, a od 1985 r. Michaiła Gorbaczowa.

Jego rządy w latach 80. były czasem kompletnie zmarnowanym, jeśli chodzi o naprawę gospodarki. Po koniec dekady rozpoczęły się pertraktacje między obozem władzy i liderami „Solidarności”. Gen. Jaruzelski zgodził się na rozmowy przy Okrągłym Stole. Przeciwnikom z własnych szeregów zagroził dymisją, jeśli nie zgodzą się na takie rozwiązanie. Przyznawał jednak, że był przekonany, iż po wyborach PZPR zachowa władzę.

Po zwycięstwie „drużyny Wałęsy” przystał na objęcie teki szefa rządu przez Tadeusza Mazowieckiego. On sam został przez Zgromadzenie Narodowe wybrany na prezydenta. Zapewne musiał czuć bezsilność, gdy widział, jak jego obóz traci władzę. Nie mógł również zaradzić wolnym wyborom prezydenckim. 22 grudnia 1990 r. był ostatnim dniem gen. Jaruzelskiego na fotelu prezydenta. W styczniu 1991 r. zakończył zawodową służbę wojskową.

Napisz do autora:
[email protected]

NA PEWNO PRZEJDZIE DO HISTORII. ALE Z JAKĄ OPINIĄ?

Lech Wałęsa

Niezależnie od naszego punktu widzenia musimy zauważyć, że odchodzi wielki człowiek z pokolenia zdrady. To pokolenie różnie się zachowywało. Niektórzy w obliczu zdrady wchodzili do systemu, by od środka go rozwalać. Inni wchodzili ze zdrady. Niektórzy zdradzili później. Tak więc skomplikowane są tamte czasy, ja zostawiam rozliczenia Panu Bogu.

Aleksander Kwaśniewski

Życie i decyzje polityczne gen. Wojciecha Jaruzelskiego będą różnie oceniane, ale uważam, że odszedł człowiek, który starał się jak najlepiej służyć Polsce. To człowiek, który miał wpływ na wszystko, co działo się w ósmej i dziewiątej dekadzie XX w. Wprowadzając stan wojenny, musiał podjąć niezwykle trudną i dramatyczną decyzję wobec zagrożenia interwencją radziecką. Z drugiej strony Okrągły Stół, czyli pokojowe doprowadzenie do przekazania władzy, budowanie nowego ustroju bez krwi, bez ofiar, na drodze dialogu.

Prof. Wojciech Roszkowski, historyk

Nie jestem sędzią duszy generała – każdy ma szansę na nawrócenie do ostatniej chwili – natomiast jako historyk muszę ocenić go po jego dokonaniach i tutaj negatywne opinie będą zdecydowanie przeważały. Zgodził się dowodzić wojskiem polskim, które interweniowało w Czechosłowacji w 1968 r., wykonywał rozkazy Gomułki w 1970 r. oraz wprowadził w 1981 r. stan wojenny. Był zdeterminowany bronić systemu i swojej pozycji.

Nikita Pietrow z rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał

Z nazwiskiem Wojciecha Jaruzelskiego kojarzony będzie koniec strasznego eksperymentu, jakim była budowa komunizmu w Polsce. Jaruzelski ponad wszelką wątpliwość przejdzie do historii. Trudno teraz powiedzieć, z jakim znakiem. Spory o to, co było dobre w jego działalności, a co złe, będą trwały.

Z mojego punktu widzenia jest jedna rzecz, której Jaruzelski nie zrobił – nie rozliczył się uczciwie z narodem swojego kraju za wprowadzenie stanu wojennego. Uchylał się od odpowiedzi na różne pytania, nie był szczery. Nie chciał brać na siebie odpowiedzialności. Chciał ją dzielić z Leonidem Breżniewem i innymi przywódcami Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Nie chciał samotnie figurować w podręcznikach historii Polski jako dyktator i prześladowca.

Henryk Wujec, b. działacz opozycji demokratycznej

Nie było żadnych powodów, aby stan wojenny wprowadzać, bo nie było wtedy zagrożenia. Związek Radziecki w tamtym czasie już zrezygnował z interwencji zbrojnej. Jaruzelski obawiał się buntu, jakiegoś puczu wewnętrznego swoich towarzyszy, no i chciał stłamsić Solidarność. Zrobił to w interesie partii i swoim własnym.

Abp Wojciech Polak, prymas Polski

Życie każdego człowieka jest tajemnicą, dlatego wołamy o Miłosierdzie Boże dla każdego z nas. (PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski