Kiedy przyszedł stan wojenny, Jan Rogóż stracił zatrudnienie. Trzeba bowiem pamiętać, że komunistyczna władza weryfikowała wtedy nawet dziennikarzy zajmujących się niewinną na pierwszy rzut oka tematyką - sportem.
Jan znalazł schronienie w "Tygodniku Powszechny", w dziale kolportażu, o ile pamiętam. Później, kiedy po 1989 roku wszystko się zmieniło, na krótko został zastępcą komendanta krakowskiej Straży Miejskiej. Wydawało się, że to nowe zajęcie było zgodne z jego kwalifikacjami (wykształcenie prawnicze), lecz Janowi zdecydowanie nie odpowiadało.
Ciągnęło go do pisania. Stąd jego częsta obecność na łamach "Dziennika Polskiego", stąd książki, wydawane we własnym wydawnictwie "Radamsa"- poświęcone historii naszego miasta. Z kolei w "Krakowie" z wdziękiem prowadził swych czytelników po ulicach miasta.
Zmarł zbyt wcześnie, po krótkiej, ale bardzo ciężkiej chorobie.
Pogrzeb odbędzie się w piątek, 27 czerwca, o godz. 9 na cmentarzu Podgórskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?