Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarnowane zwycięstwa

Redakcja
Wojciech Kossak, Bitwa pod Kircholmem Fot. ARCHIWUM
Wojciech Kossak, Bitwa pod Kircholmem Fot. ARCHIWUM
Wdziejach Polski nie brakowało wielkich i błyskotliwych zwycięstw, którymi zawsze będziemy się chwalić. Niestety, nader często triumfy naszego oręża nie pociągały za sobą sukcesu politycznego czy ekonomicznego.

Wojciech Kossak, Bitwa pod Kircholmem Fot. ARCHIWUM

27 WRZEŚNIA 1605 * Hetman Jan Karol Chodkiewicz gromi Szwedów * Jednak zwycięstwo zostało zaprzepaszczone * Jak wiele innych w naszej historii * Rzeczpospolita okazuje się Wielką Przegraną

Lista takich niewykorzystanych wygranych bitew nie jest krótka. Możemy na niej znaleźć m.in. bitwy pod Grunwaldem (1410 r.), Orszą (1514), Kircholmem (1605), Kłu-szynem (1610), Beresteczkiem (1651), Wiedniem (1683), serię zwycięstw u boku Napoleona czy pokonanie Rosji Sowieckiej w wojnie roku 1920. Dodać można również zwycięskie bitwy w czasie II wojny światowej, by wskazać Monte Cassino. W teorii to Polska należała do obozu zwycięzców w 1945 r. Przeciwko Niemcom wystawiliśmy znacznie więcej żołnierzy niż Francja i jakikolwiek inny zachodnioeuropejski kraj, z wyłączeniem Wielkiej Brytanii. W praktyce okazaliśmy się wielkimi przegranymi, a Stalinowi na tacy podali nas Churchill z Rooseveltem.

Pierwszym, spektakularnym przykładem niewykorzystanego zwycięstwa jest Grunwald. Tam przetrąciliśmy kręgosłup Krzyżakom. Nie potrafiliśmy go jednak złamać, co mogło nastąpić, gdybyśmy potrafili iść za ciosem i szybko ruszyć na Malbork, broniony jeszcze przez kilka dni po 15 lipca 1410 r. przez 50-osobową załogę. Tak się nie stało, choć głównie dlatego, że książę Witold uznał, iż w interesie Litwy nie leży dobicie zakonu.

Niemal dwa wieki później, pod Kircholmem, hetman Chod-kiewicz rozniósł znacznie liczniejszą armię szwedzką. Sam stracił 100 żołnierzy, a przeciwnik 8000. Manewr Chodkiewicza uznaje się za osiągnięcie co najmniej równe temu, którym zasłynął Hannibal pod Kannami.

Triumfy wojska, klęski państwa

Pod Kircholmem, blisko Rygi, 408 lat temu doszło do jednego z najbardziej spektakularnych zwycięstw w dziejach Rzeczypospolitej. Nie byłoby możliwe, gdyby nie geniusz wojskowy hetmana Jana Karola Chodkiewicza i męstwo jego żołnierzy, a szczególnie szarże husarii. Niestety, ten triumf, jak szereg innych w naszej historii, został zaprzepaszczony przez ludzi stojących na czele państwa lub utożsamiających się z nim jako naród, naród szlachecki.

Kiedy więc czytamy: "Bardziej się temu zwycięstwu potomne wieki dziwować, aniżeli wierzyć będą", jak napisał Jakub Sobieski (1590-1605), dowódca, pamiętnikarz, ojciec Jana III, to dziś naprawdę wierzyć się nie chce, jak można było tak zmarnować wielki sukces oręża. Hetman Chod-kiewicz straty Szwedów szacował na 9000 zabitych. Jedne źródła szwedzkie podają, że pod Kircholmem zginęła ponad połowa ich piechoty, czyli przeszło 5000 ludzi, oraz kilkuset rajtarów. Inne wskazują, że zginęło ok. 8000. Prof. Henryk Wisner, autor monografii poświęconej bitwie pod Kirchol-mem, podkreśla, że po bitwie wojsko szwedzkie utraciło zdolność działania.

Zwycięski wódz straty swoich wojsk ocenił na 100 zabitych. Rannych zostało ok. 200 żołnierzy. Stracono jednak mnóstwo koni.

27 września 1605 r. o świcie Jan Karol Chodkiewicz otrzymał wiadomość o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Kazał budzić wojsko, odprawić mszę, w której sam wziął udział. Prof. Wisner zwraca uwagę, że nie wiemy, czy uczestniczyło w niej całe, wielowyznaniowe wojsko Rzeczypospolitej, czy tylko katolicy.
Król szwedzki Karol IX pod Kircholm przyprowadził 11 tys. piechoty i 3 tys. jazdy. Przed nimi stało 11 dział. Chodkiewicz miał pod rozkazami ok. 3000 jazdy i ok. 1000 piechoty.

Bitwa odbiła się w świecie głośnym echem. Gratulacje Zygmuntowi III przesłał papież Paweł V, cesarz Rudolf II, król Anglii Jakub II, car Dymitr, a także sułtan Achmed I i szach perski Abbas I. Komplementowano króla, a nie wodza, czyli Chodkiewicza, bo taki był zwyczaj. Opisy bitwy ukazały się m.in. w Rzymie, Wenecji, Augsburgu czy Moguncji.

Zygmunt Waza o zwycięstwie dowiedział się 16 października w katedrze wawelskiej od uczestników bitwy, których z listem wysłał do Krakowa Chodkiewicz. Pismo król przekazał kaznodziei Piotrowi Skardze. Ten je odczytał z ambony, a następnie wygłosił słynne kazanie, w którym zaatakował innowierców. Do heretyków sławny kaznodzieja zaliczał m.in. dowódcę wojska litewskiego, hetmana wielkiego Krzysztofa Radziwiłła Pioruna.

Zwycięstwo kircholmskie ocaliło co prawda Rygę dla Rzeczypospolitej, ale tylko na pewien czas powstrzymało napór Szwedów. Rzeczpospolita nie wykorzystała tego, że byli oni wtedy niemal bezbronni, a Karol IX słaby. Zygmunt Waza co prawda obiecał, że wypłaci zaległy żołd zwycięskim oddziałom, a nawet je dodatkowo uhonoruje. Nie zrobił tego, bo skarb państwa był pusty.

W konsekwencji wojsko odmówiło dalszej służby. Sejm w kwietniu 1606 r. rozszedł się, nie podejmując uchwał. Powodem był sprzeciw biskupów wobec propozycji, by taką samą ochroną prawną, jaką mają katolicy, otoczyć też przedstawicieli innych wyznań. Rzeczpospolita pozostała więc bez wojska, bez pieniędzy na nie i w każdej chwili musiała się liczyć z kolejnym najazdem Szwedów. Chodkiewicz w sierpniu 1606 r. pisał do żony, że w jego obozie są tylko dwie chorągwie. Chorągiew liczyła przeważnie 100 ludzi. Reszta zwycięskiego wojska zawiązała konfederację, by wymusić wypłatę żołdu.

Polska szlachta nie rozumiała powagi sprawy. Była przekonana, że wystarczy trochę pieniędzy, a Szwed zostanie pokonany. Litwini z racji bliskości zdawali sobie sprawę z zagrożenia. Szwedzi potrafili kalkulować. Uderzyli latem 1607 r. na Kurlandię i Inflanty. Zdobywali twierdzę po twierdzy. Mieszkańcy Rygi straszyli, że poddadzą miasto. Jednak zamiast tego, zebrali trochę pieniędzy i wynajęli 8 okrętów angielskich i niderlandzkich z piechotą na pokładzie. Ryżanie na własny koszt utrzymywali 1000 piechurów.

Rzeczpospolita w końcu też zaczęła się szykować do powrotu do Inflant, lecz szło jej to opornie. W końcu udało się Chodkie-wiczowi zebrać 17 chorągwi husarzy i rajtarów, czyli około 1700 ludzi. I zaczął odbijać utracone twierdze. Wojsko po raz kolejny jednak podniosło bunt z powodu zaległego żołdu. Władze, choć zagroziły śmiercią każdemu, kto nie zapłaci podatków, nie wysłały pieniędzy do Inflant. Wojsko po raz drugi opuściło Chodkiewicza. Ten jesienią 1609 r. pisał jakże smutny list: "Nie zwykłem uciekać, a to mi na to przyjdzie. Patrzy na mnie nieprzyjaciel i ja nań, a bić się z nim nie mogę. On nie naciera, bo wie o bunciech". I dalej: "Ja bitwy czekam, a nie doczekawszy się, schodzić jako małpa z pola muszę".
Hetman zawarł rozejm ze Szwecją, który był przedłużany do 1617 r. Po tej dacie Rzeczpospolita zaczęła tracić na rzecz Szwedów kolejne tereny. W 1621 r. Rygę, w roku następnym na zawsze całe Inflanty, a potem musiała przełknąć hańbiące układy między jej lennikami: księciem pruskim, kurlandzkim, miastem Rzeczpospolitej Gdańskiem a królem Szwecji Gustawem II Adolfem. Później miał miejsce potop.

Zwycięstwo pod Kircholmem było zatem tylko pięknym epizodem w przegranej wojnie. A po stronie Rzeczpospolitej było wszystko, co ważne, by odnieść sukces. Byliśmy liczniejsi, bo Koronę zamieszkiwało w połowie XVII w. ok. 7,5 mln osób, Litwę - prawie 4, a Szwedów było 2,5 mln. Byliśmy też od nich zamożniejsi. Do pewnego czasu górowaliśmy ponadto sprawnością żołnierza, a w dobie Krzysztofa Radziwiłła Pioruna i Jana Karola Chodkie-wicza także talentami dowódców. Dlaczego zatem Rzeczpospolita przegrywała? Prof. Wisner twierdzi, że odpowiedź jest prosta: - Nie wykorzystywała swego potencjału. W 1605 r. Karol IX, rozpoczynając oblężenie Rygi, miał ponad 12 tys. żołnierzy, a idący z odsieczą Chodkiewicz mniej niż 3500. Jesienią 1621 r. Gustaw Adolf pod Rygę szedł z 18 tys. wojska, hetman polny litewski Krzysztof Radziwiłł ruszył z odsieczą, a pod komendą miał 900 ludzi!

Dlaczego Rzeczpospolita nie potrafiła wykorzystać swojego potencjału? Czy innymi słowy, dlaczego naród szlachecki nie podjął trudu zmiany funkcjonowania państwa? Henryk Wisner odpowiada: -Narzucającą się odpowiedzią jest, że widząc niesprawność własnego państwa, był jednak zadowolony, bo nie dostrzegał żadnego innego, które byłoby życzliwsze dla obywateli.

W dziejach Polski niewykorzystanych zwycięstw nie brakuje. Kircholm to tylko wierzchołek góry lodowej. Warto jednak uświadomić sobie, że przez blisko połowę naszej historii, bo od X stulecia do początków XV, nie mówimy o zmarnowanych zwycięstwach, choć takich nie brakowało, jak choćby częste wojny prowadzone przez na przykład Mieszka I, Bolesławów: Chrobrego, Śmiałego i Krzywoustego czy Łokietka.

Dopiero bitwa pod Grunwaldem wprowadza do naszego myślenia kwestię zaprzepaszczonego triumfu wojskowego. Zdaniem prof. Mirosława Nagielskiego, historyka wojskowości z UW, o słabym wykorzystaniu militarnego zwycięstwa grunwaldzkiego zadecydowało niezdobycie, choć była taka możliwość, krzyżackiej twierdzy w Malborku, od 1309 r. siedziby wielkiego mistrza. Po bitwie armia Jagiełły potrzebowała aż 10 dni na dotarcie pod mury Malborka, który dzięki temu się obronił. 15 lipca 1410 było tam jedynie ok. 50 rycerzy. 18 lipca obroną krzyżackiej twierdzy zajął się komtur świecki Henryk von Plauen. W ciągu kilku dni zgromadził ok. 5 tys. obrońców. Wśród powodów opieszałości wojsk polsko-litewskich wymienia się konieczność pogrzebania zabitych rycerzy obu stron, podjęcie pertraktacji z krzyżackimi jeńcami oraz przyjmowanie kapitulacji pruskich miast i zamków. - Radzę też pamiętać, że kunszt krzyżackich budowniczych podziwiany jest do czasów współczesnych - mówi prof. Nagielski.
Faktem jest też, że wielki książę Witold usatysfakcjonowany był samym zwycięstwem pod Grunwaldem. Oceniał, że w pełni zabezpieczyło ono interesy Litwy. Podobnie kalkulowali książęta mazowieccy. Ponadto międzynarodowa sytuacja Polski nie była jasna. Wojska sprzymierzonego z Krzyżakami króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego wtargnęły do ziemi sądeckiej. Choć zostały pokonane, to Luksemburczyk cały czas bruździł na arenie międzynarodowej Jagielle.

W rezultacie kończącego wojnę z Krzyżakami pokoju toruńskiego w lutym 1411 r. Polska uzyskała w zasadzie tylko ziemię dobrzyńską. Prof. Stanisław Szczur, wybitny znawca dyplomacji XIII-XV stulecia, w syntezie dziejów średniowiecznej Polski oceniał, że postanowienia pokoju toruńskiego odpowiadały pozycji państwa polskiego na arenie międzynarodowej i nie miało ono możliwości wynegocjowania lepszych warunków.

Wśród innych zmarnowanych szans wymienić można niewykorzystane zwycięstwo kniazia Konstantego Ostrogskiego w bitwie pod Orszą w 1514 r. Mimo rozbicia całej armii moskiewskiej nie udało się odzyskać utraconego wcześniej Smoleńska.

Niemal wiek później, w 1610 r. pod Kłuszynem hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski zadał klęskę armii carskiej i wojskom szwedzkim. I ruszył na Moskwę. Polacy stacjonowali na Kremlu do listopada 1612. Warto pamiętać, że nasi przodkowie zdobyli Moskwę, co nie udało się ani Napoleonowi, ani Hitlerowi. Bojarzy zawarli układ z Żółkiewskim, na mocy którego ustalono, że carem zostanie królewicz Władysław, syn Zygmunta III, w zamian za odstąpienie od oblężenia Smoleńska i zaniechania pretensji terytorialnych wobec państwa moskiewskiego.

Układ zawarty przez hetmana nie został zaakceptowany przez króla, a tym samym przepadła szansa na... W historiografi panuje pogląd, że Zygmunt III sam chciał zostać carem. Jednak Henryk Wisner w biografii tego władcy twierdzi, że kierował się innymi motywami, m.in. nie chciał zrezygnować ze Smoleńska oraz chciał uzyskać zgodę sejmu.

Pod koniec czerwca 1651 r. pod Beresteczkiem doszło do wielkiej, trzydniowej bitwy, jednej z największych w XVII w. Wojska koronne zadały ciężkie straty Kozakom i Tatarom. Także i to zwycięstwo nie zostało wykorzystane. Szlachta masowo zaczęła wracać do domów, ponieważ pojawiły się pogłoski o buntach chłopskich, które starał się wywołać Bohdan Chmielnicki. Te jednak były stosunkowo niewielkie, z wyjątkiem ruchawki Aleksandra Kostki- -Napierskiego, który zdobył zamek w Czorsztynie.

Także bitwa pod Wiedniem była ogromnym sukcesem prestiżowym Rzeczpospolitej, ale tylko tym. Aż do pokoju karło-wickiego w 1699 r. odzyskaliśmy jedynie to, co utraciliśmy w 1672 r., czyli Kamieniec Podolski z częścią Podola i część prawobrzeżnej Ukrainy. Na sojuszu z Austrią wyszliśmy jak Zabłocki na mydle.

W naszych dziejach mieliśmy też przypadki zwycięstw, którymi się chlubimy, a może szkoda, że je odnieśliśmy. Do nich należy wygrana hetmana Jana Zamoyskiego nad armią arcyksięcia Maksymiliana Habsburga w styczniu 1588 r. pod Byczyną. To zwycięstwo przesądziło o tym, że na tronie polskim zasiedli Wazowie. Trudno przypuszczać, by ktokolwiek, w tym Habsuburgowie, rządzili Rzeczypospolitą tak nieudolnie jak oni.

Włodzimierz Knap

dziennikarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski