Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żmiąca. Ogień strawił suszarnię i tłocznię owoców. Straty to milion złotych

Józef Budacz
Stanisław Nowak ze Żmiącej nie załamuje rąk. Wczoraj porządkował pogorzelisko. Zamierza swój zakład postawić na nowo
Stanisław Nowak ze Żmiącej nie załamuje rąk. Wczoraj porządkował pogorzelisko. Zamierza swój zakład postawić na nowo Józef Budacz
Na prawie milion złotych zostały oszacowane straty po pożarze, który strawił zakład przetwórstwa owocowego we wsi Żmiąca koło Limanowej. Ogień wybuchł w sobotę (22 września) , 43 strażaków przez kilkanaście godzin ratowało dorobek życia Stanisława Nowaka i jego rodziny.

Płomienie w budynku zakładu przetwórstwa owocowego w Żmiącej (gmina Laskowa) pojawiły się przed godziną 18. Pierwsi zauważyli ogień sąsiedzi Stanisława Nowaka. Właściciela nie było wówczas w domu.

Kwadrans od zgłoszenia pożaru oficerowi dyżurnemu Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Limanowej w Żmiącej pojawili się pierwsi strażacy.

Ogniem zajęte było już poddasze zakładu, a kłęby dymu wypełniały wnętrze suszarni i tłoczni owoców.

Nie było czego ratować

Najpierw ogień próbowali ugasić synowie Stanisława Nowaka. Podpięli węże do znajdującego się w pobliżu zakładu hydrantu. Potem inicjatywę przejęli strażacy. Żywioł był trudny do poskromienia.

- Natychmiast podaliśmy strumień wody, ale ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał - opisuje przebieg akcji gaśniczej mł. bryg. Tomasz Pawlik, rzecznik PSP w Limanowej.

Strażacy starali się ogień stłamsić w zarodku i nie pozwolić na jego dalsze rozprzestrzenianie się. Zaledwie 20 metrów od suszarni znajduje się dom Nowaków.

- Tak naprawdę ratować nie było czego. Nad budynkiem zakładu unosiły się kłęby czarnego dymu. Słychać było trzaski i odgłosy palących się metalowych urządzeń oraz blaszanego dachu - wspomina sobotni pożar Stanisław Nowak, właściciel przetwórni owoców.

Akcja gaśnicza trwała kilkanaście godzin. Strażacy swoje działania zakończyli dopiero w niedzielne popołudnie, kilka minut przed godziną 13.

- Po pożarze nikt z mojej rodziny nie przespał spokojnie nocy. Trudno się patrzy na to, jak ogień niszczy to, co z mozołem i trudem udało się zbudować - mówi Stanisław Nowak.

Milion złotych straty

Żywioł okazał się bezlitosny. Strażacy wstępnie oszacowali straty wyrządzone przez ogień na milion złotych. Doszczętnie spłonął nie tylko budynek suszarni i tłoczni owoców, ale i urządzenia linii produkcyjnej.

Nowakowie są zrozpaczeni, bo w swój interes, który rozkręcali przez kilkanaście lat, włożyli nie tylko pieniądze, ale i serce.

- Linia do tłoczenia i suszenia owoców była naszym pomysłem autorskim. Włożyliśmy w jej uruchomienie bardzo dużo własnej pracy. Pech chciał, że tylko te maszyny nie były ubezpieczone - zaznacza właściciel zakładu.

Stanisław Nowak nie załamuje rąk. Wczoraj wspólnie z bliskimi i pracownikami był na zgliszczach. Wszyscy wzięli się do usuwania spalonej konstrukcji i urządzeń do suszenia owoców i tłoczenia soków.

- Straciłem dużo, ale na szczęście mam zdrowie i mam jeszcze co do garnka włożyć. Miłe jest to, że moim losem interesuje się tak dużo osób - zaznacza Nowak.

Zaraz na drugi dzień po pożarze właściciela zakładu przetwórczego odwiedzili proboszcz parafii ks. Marek Wójcik oraz Piotr Stach, wójt gminy Laskowa.

Obaj zaoferowali pomoc. Wójt zaznaczył, że jeśli rodzina Nowaków będzie potrzebowała większego wsparcia, to gmina uruchomi konto dla pogorzelców, aby pomóc im w odbudowie zakładu.

To dobrzy ludzie

Piotr Stach, wójt Laskowej: Stanisław Nowak i jego rodzina to bardzo pracowici ludzie. Swój interes rozkręcali latami. Ciągle w zakład inwestują i go unowocześniają. Są przykładem i wzorem dla wszystkich mieszkańców gminy. Pokazują, że nawet w tak trudnym terenie jak nasza gmina dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć sukces. Bardzo mi przykro, że los tak źle ich potraktował. Wiem jednak, że z tak trudnej sytuacji wyjdą obronną ręka i sobie poradzą.

Czesław Zelek, Stowarzyszenie Producentów Owoców w Ujanowicach: Każdy z naszych członków jest poruszony tym, co się wydarzyło u pana Nowaka. Wierzę, że z pomocą życzliwych ludzi poradzi sobie z tą sytuacją i stanie na nogi. To bardzo przedsiębiorczy człowiek. Przetwarza nie tylko owoce, ale prowadzi również i stawy rybne.

WIDEO: Jak zabezpieczyć dom przed pożarem?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żmiąca. Ogień strawił suszarnię i tłocznię owoców. Straty to milion złotych - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski