Zmiana w głowie

   Nie wiem, jak długo jeszcze trwać będzie zmiana w głowach naszego społeczeństwa, ale wiem, że pierwsze zwiastuny lepszego już są.
   Przykładem otwartych głów są dla mnie zatorzanie. I to nie tylko władze, ale także mieszkańcy. Wystarczy troszkę podpowiedzieć, a chwytają w lot, o co chodzi i biorą się do roboty.
   Przykłady? Można by je mnożyć. Wokół projektu Dolina Karpia tyle się dzieje, że pomału trudno wszystkie pomysły ogarnąć i zebrać do kupy. Ale nie ma się co martwić, skoro udało się zaangażować w to (ściśle lub luźniej) już pięć okolicznych gmin, Rybacki Zakład Doświadczalny, Akademię Sztuk Pięknych i Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego.
   Młodzież aż rwie się do roboty. Widać to było po 1-czerwcowych rządach jej przedstawicieli w zatorskim magistracie. Już sam pomysł rządzenia młodzieżowego burmistrza też był symptomem tego, że możliwy jest kontakt na linii władza-społeczeństwo i to w wydaniu dorośli-młodzież.
   W tym samym dniu odbywało się też otwarcie wybudowanego społecznie przez mieszkańców osiedla Podlipki pięknego kortu tenisowego.
   Zatorskie Towarzystwo Wędkarskie potrafiło przyciągnąć nad Zbiornik Piastowski 300 osób, w tym setkę dzieci. Dosłownie i w przenośni - "nie było gdzie kija wetknąć". Wędkarze, również sami, remontują były dom kultury, w którym - być może - już latem ruszy... wędzarnia ryb.
   Są pomysły na muzeum stawiarstwa, dziś i jutro przez Zator też przewiną się dziesiątki turystów, bo miasto będzie się prezentować podczas VII Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.
   Nie zdziwiło mnie już nawet to, gdy okazało się, że nowożeńcami, którzy postanowili obdarować oświęcimski Dom Dziecka prezentami "weselnymi", są także... zatorzanie.
BARBARA JAWORSKA