Zmiana

Po prawie roku od tamtego, „brexitowego” referendum trudno powiedzieć na ile te analizy miały solidne podstawy, i czy w ogóle istnieje coś takiego jak solidna podstawa, jeżeli chodzi o prognozowanie przyszłości. Jeszcze bardziej widać to na przykładzie USA. Wybór Trumpa miał być swego rodzaju wstępem do Armagedonu. A tymczasem na nowojorskiej giełdzie akcje idą w górę, po 100 dniach urzędowania Trumpa nie stało się nic strasznego, co oczywiście nie znaczy, że za chwilę prezydent Stanów Zjednoczonych nie wywinie jakiegoś numeru, po którym nic już nie będzie takie samo.

Za kilka dni dowiemy się kto został kolejnym prezydentem Francji. Na 99 procent będzie nim Emmanuel Macron. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że to dobrze dla Europy i świata, który znamy. A ja myślę, że nie jest to takie oczywiste, bo Macron będzie pierwszym francuskim prezydentem bez zaplecza politycznego. Może to zaplecze zdobyć już w czerwcu, w wyborach parlamentarnych, ale to nie jest bardzo prawdopodobne. Francja bowiem poszła śladem wielu innych regionów świata, i chce zmiany.

Tyle, że gdyby ta zmiana miała twarz Le Pen, to zdaniem większości komentatorów byłoby gorzej. Tyle tylko, że jak to będzie z Macronem, nikt nie wie.