Justyna Kowalczyk miała wielki apetyt na piąty z rzędu triumf w Tour de Ski FOT. PAP/GRZEGORZ MOMOT
BIEGI NARCIARSKIE. Jutro wystartuje Tour de Ski. Czy z Polką?
W Oberhofie śnieg topnieje w oczach. Wczoraj organizatorzy podali, że zmieniają nieco program, w niedzielę zamiast biegu na 10 km "klasykiem" odbędzie sprint stylem dowolnym. To nie jest dobra wiadomość dla Kowalczyk, która w tym sezonie wygrała wszystkie biegi w stylu klasycznym. Jak poinformował portal przegladsportowy.pl, w zaistniałej sytuacji Polka rozważa wycofanie się z imprezy!
- Jeżeli będzie ostateczna decyzja, to jesteśmy na "nie", jeśli chodzi o start w tourze. Powiem więcej: jeżeli plan nie ulegnie zmianie, na 99 procent rezygnuję - cytuje Kowalczyk "Przegląd Sportowy". Decyzja zostanie ogłoszona dzisiaj podczas konferencji prasowej w Oberhofie.
Do tej pory biegaczka z Kasiny Wielkiej nie opuściła żadnego Tour de Ski. Zaczynała w 2006 roku od 11. pozycji, potem stale pięła się w górę, była 7., 4. i czterokrotnie wygrywała.
To bez wątpienia najtrudniejsza impreza narciarska w sezonie. W ciągu 9 dni biegaczki i biegaczy czeka 7 startów ze słynnym podbiegiem na Alpe Cermis. Tym razem na mapie TdS pojawiła się nowa miejscowość - Lenzerheide w Szwajcarii, gdzie odbędą się dwa biegi.
Nasza biegaczka krótko była w domu, w drugi dzień świąt pojechała do Oberhofu. - Tour de Ski to piekielnie trudna impreza. Ale jego ukończenie daje niewiarygodnie dużo satysfakcji. Na siedmiu etapach wszystko się może zdarzyć, wystarczy jeden słabszy dzień albo złe smarowanie serwismenów i można zapomnieć o wygranej.
Można nawet polubić Tour de Ski, gdyby nie ta straszna góra Alpe Cermis. Wbiega się na wysokość ponad 2200 metrów. Przed biegiem każda z nas boi się, czy podoła, czy nie dopadnie jej kryzys. Nie jesteśmy przecież ze stali. Alpe Cermis na pewno nigdy nie pokocham. Mam przed tą górą respekt - mówiła nam przed wyjazdem z Polski.
Jej najgroźniejsza rywalka Marit Bjoergen zaczęła od drugiego miejsca przed pięcioma laty, w następnym roku wycofała się z zawodów, potem była dziesiąta. Dwie następne imprezy odpuściła, bo dla niej priorytetem były w 2010 r. igrzyska olimpijskie, a w 2011 r. mistrzostwa świata w Oslo. Przed rokiem choroba wykluczyła ją z udziału w zawodach. Teraz Bjoergen zapowiada, że chce walczyć o zwycięstwo. - To są obok igrzysk olimpijskich moje najważniejsze zawody w tym sezonie - mówi.
Chrapkę na zwycięstwo ma także jej rodaczka Therese Johaug, która świetnie biega "łyżwą".
Andrzej Stanowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?