Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmienne losy autonomii

Redakcja
- Panie Profesorze, spróbujmy na wstępie zdefiniować, co to jest autonomia uczelni, na czym ona właściwie polega?

Rozmowa z prof. Januszem Sondlem z Uniwersytetu Jagiellońskiego

   - Można ją w zasadzie określić słowami lorda Jenkinsa, że jest to "wolność w ramach prawa do kwestionowania i sprawdzania wiedzy, do formułowania nowych idei i poglądów, także kontrowersyjnych i niepopularnych, bez narażania się na niebezpieczeństwo utraty pracy i przywilejów, jakiekolwiek się posiadało". Mówiąc dokładniej, oznacza ona: prowadzenie działalności naukowej i dydaktycznej w autonomicznych jednostkach organizacyjnych (katedrach), których kierownicy decydują o rodzajach i kierunkach badań, a także o programach nauczania; samodzielny wybór przez społeczność akademicką rektora, dziekanów itd.; swobodne dysponowanie środkami pieniężnymi oddanymi przez władzę państwową do dyspozycji uczelni; dopuszczalność wkroczenia sił porządkowych na teren uczelni tylko za zgodą rektora (z wyłączeniem przypadków przewidzianych przepisami).
   - W jaki sposób kształtowała się autonomia uniwersytecka?
   - Początków autonomii uniwersyteckiej należy poszukiwać w przywileju cesarza Fryderyka Rudobrodego z roku 1158, który zagwarantował uczelni w Bolonii niezależność wobec miasta, uwolnił scholarów spod sądownictwa miejskiego i poddał ich sądowi profesorów, a w przypadku scholarów duchownych jurysdykcji biskupiej. Szczególnie jednak do ustalenia zakresu swobód uniwersyteckich przyczynił się papież Grzegorz IX, który w bulli Parens scientiarum _wydanej dla uniwersytetu w Paryżu w roku 1231 zagwarantował pełną autonomię wydziałów, a także uznał prawo uczelni do zawieszania wykładów w przypadku naruszenia przez władze państwowe lub miejskie wolności i praw przyznanych społeczności uniwersyteckiej.
   - A jak to wyglądało u nas?
   - W Krakowie, gdzie pomimo to, że akademia miała być szkołą królewską, czyli państwową, uzyskała ona szeroki zakres swobód wewnętrznych i rozległy samorząd na wzór uniwersytetów w Bolonii i w Padwie. Kazimierz Wielki umiał stworzyć własny typ strukturalny uczelni: utrzymanie pełni swobód autonomicznych z umiarkowanym nadzorem ze strony państwa. Szczególnym przejawem autonomii uniwersyteckiej było uregulowanie kwestii sądownictwa nad scholarami i przyznanie im określonych przywilejów w tej dziedzinie.
   Wedle praw i zwyczajów, które stosowano w Krakowie przez okres czterech stuleci, budynki kolegiów związane z fakultetami teologii, filozofii, prawa i przez pewien czas medycyny rządziły się autonomicznie, wsparte własnymi dochodami, a profesorowie potrafili walczyć o swe uprawnienia.
   - A w czasach nowszych?
   - W okresie Oświecenia rzecznikiem szerokiej autonomii uniwersytetu był Jan Śniadecki, który swoje postulaty z tego zakresu zawarł w memoriale pt. "_Początki, na których powinien się zasadzać rząd Szkoły Głównej i stanu akademickiego",
stanowiącym podstawę odnośnych "Ustaw dla stanu akademickiego i na szkoły w krajach Rzeczypospolitej przepisanych" _wydanych przez Komisję Edukacji Narodowej. Przeciwnikiem autonomii uniwersytetu był natomiast rektor Feliks Oraczewski, który dążył do zwiększenia roli rektora i większego podporządkowania uczelni Komisji Edukacji Narodowej.
   Szczególnie ostro autonomia uniwersytecka była zwalczana, podobnie jak cały uniwersytet, przez zwolenników Targowicy, którzy przeprowadzili na sejmie w 1793 r. odebranie uniwersytetowi dóbr ziemskich, a także dochodów z kapitału, fundacji i beneficjów kościelnych. W okresie Księstwa Warszawskiego również ujawniły się dążenia do podporządkowania Uniwersytetu Krakowskiego władzy centralnej. Zresztą po rewolucji francuskiej uniwersytety straciły ostatecznie swój uniwersalny, ponadpaństwowy charakter. Zachowują wprawdzie autonomię naukową, ale muszą się podporządkować nowej polityce państw. Powoli zaczynają też nabierać cech instytucji państwowych.
   W Krakowie proces ten przybrał zdecydowanie na sile podczas zaboru austriackiego. Już w 1805 r. podporządkowano uczelnię czynnikom administracyjno-politycznym zaborcy poprzez ustanowienie dla każdego wydziału dyrektora podlegającego wprost gubernatorowi. Dyrektorzy tacy mieli pełnię władzy oraz prawo kontroli zarówno uniwersytetu jak i poszczególnych profesorów, w wyniku czego dotychczasowe organy uczelni zostały pozbawione jakiegokolwiek znaczenia praktycznego.
   W II Rzeczpospolitej natomiast uniwersytety cieszyły się początkowo znaczną swobodą. Ustawa z 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich w Polsce, nawiązując do niemieckiego liberalnego modelu szkolnictwa, nadawała im osobowość prawną, co pozwalało na samodzielne gospodarowanie posiadanym majątkiem. Kolejna ustawa jednak, zwana jędrzejewiczowską, praktycznie znosiła autonomię uniwersytetów. Po ogłoszeniu jej projektu przez kraj przetoczyła się fala protestów, szczególnie silnych w Krakowie. Na posiedzeniu Senatu Akademickiego UJ 15 listopada 1932 r. powołano nawet tajny komitet do walki z ustawą. W 1933 r. komitet wydał książkę "_W obronie wolności szkół akademickich".
Podobną wymowę miała też broszura opracowana przez byłego rektora UJ prof. Leona Marchlewskiego pt. "W sprawie nowej ustawy o szkołach akademickich".
   Większość rządowa, nie zważając na opór środowiska uniwersyteckiego, doprowadziła do uchwalenia ustawy 15 marca 1933 r. Jednak pod wpływem krytyki ze strony środowisk akademickich ustawa ta została znowelizowana 2 lipca 1937 r.
   - A potem nadeszły czasy Polski Ludowej...
   - Za czasów PRL o jakiejkolwiek autonomii nie mogło być mowy, zwłaszcza od roku 1951, kiedy to władza polityczno-administracyjna decydowała zarówno o funduszach uczelni, jej planach inwestycyjnych, obsadzie stanowisk, programach nauczania, jak i o sprawach drobniejszych, np. liczbie przyjmowanych studentów. Oczywiście bez żadnych oporów wkraczała również na teren uniwersytetu Milicja Obywatelska, niejednokrotnie demonstrując wyjątkową brutalność, zwłaszcza w 1968 r. i podczas stanu wojennego. Swobodzie badań naukowych zagrażała jednak wówczas nie tylko metoda dowolnego ich finansowania, ale również narzucanie uniwersytetom badań "na życzenie", rzekomo zaspokajających zapotrzebowanie społeczne.
   Obecnie wyrazem autonomii uniwersyteckiej jest § 2 statutu Uniwersytetu Jagiellońskiego, który głosi, że uniwersytet "działa w myśl zasady wolności badań naukowych i nauczania". Konieczność utrzymania autonomii szkół wyższych w zakresie prowadzenia badań, uprawiania dydaktyki i zarządzania znalazła też swoje miejsce w podpisanej przez rektorów wszystkich szkół akademickich w Polsce Karcie Krakowskiej z 30 września 2000 r. Z kolei obowiązująca ustawa o szkolnictwie wyższym stwierdza, iż szkoły wyższe są organizowane i działają na zasadzie wolności badań naukowych, wolności twórczości artystycznej i wolności nauczania.
Notował: MARIAN NOWY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski