Od tego zdjęcia Natalii Wiernik wszystko się zaczęło FOT. MATERIAŁY PRASOWE
SZTUKA. Fotografka Natalia Wiernik pokazuje w krakowskiej galerii Pauza (ul. Floriańska 18/5) wystawę analizującą fenomen postrzegania
Dziś chyba wszyscy miłośnicy fotografii znają zdjęcia chłopaka w dredach trzymającego małą dziewczynkę albo matki i córki z kogutem pod pachą. A w galerii Pauza zobaczyć możemy cykl, który poprzedzał serię "Rodzina" - "Thanksgiving", czyli "Dziękczynienie".
W gruncie rzeczy oba zestawy prac Natalii Wiernik opierają się na tym samym pomyśle wizualnym - idą wbrew zasadom fotografii. Główni bohaterowie tych zdjęć są mało widoczni, giną w pląsających ornamentach tła, wzory i kolory zamiast się uzupełniać, zlewają się w pozornie nieczytelną całość. Te niby błędy, które dla wielu amatorów byłyby wyznacznikiem fotograficznej niewiedzy, Wiernik zmieniła w sztukę.
- O łamaniu zasad można byłoby mówić, gdyby to miał być cykl fotografii dokumentalnej. Ale to są raczej zdjęcia konceptualne, tu sprawa już nie jest tak oczywista - mówiła na łamach "Dziennika Polskiego" Natalia Wiernik.
Bohaterami na tej wystawie stają się przedmioty codziennego użytku: stary czajnik, wazon, radioodbiorniki, dziecięcy rowerek. A do tego domowe zwierzęta - królik czy kot. A wszystko to niejako "rozpuszczone" w ornamentach tła. Te rozbudowane kompozycje, misternie poskładane z nagromadzenia linii i motywów to (zapewne) pochodna wykształcenia artystki, która na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych studiowała grafikę, uczyła się też w pracowni fotograficznej prof. Agaty Pankiewicz.
Ta wystawa to ciekawe fotograficzne rozważania na temat tego, jak widzimy, jak postrzegamy, jak wydobywamy z przestrzeni konkretne kształty, jak układają się one w skojarzenia.
Ale to nie wszystko. Bo to także opowieść dotycząca fenomenu wspomnień rozpływających się w drobiazgach, skojarzeniach, które zahaczają o codzienne przedmioty. Bo w gruncie rzeczy wszyscy bohaterowie tych zdjęć to okruchy świata, który już dawno przegrał walkę z czasem. Zresztą sama artystka mówi, że kluczowy był dla niej proces "tworzenia obrazu, wypełniony poszukiwaniem obecności, namacalności, fizyczności".
Wśród prezentowanych fotografii szczególna jest ta z królikiem - powstała na początku pracy nad serią "Dziękczynienie".
- Korzystałam z elementów, które znalazłam w Pracowni Rysunku i Malarstwa Wydziału Grafiki. Zestawiłam je razem, a od znajomej pożyczyłam królika - opowiada artystka. Tak wszystko się zaczęło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?