Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znam Kłaka, Olszewskiego, Sejuda...

Redakcja
Rozmowa z Edwardem Klejdinstem, trenerem olimpijskiej reprezentacji Polski

Trener Edward Klejdinst:

Trener Edward Klejdinst:

Rozmowa z Edwardem Klejdinstem, trenerem olimpijskiej reprezentacji Polski

   - Początek budowy tej reprezentacji miał początek w maju, kiedy wzięliście udział w międzynarodowym turnieju we francuskim Tulonie. Dzisiaj, meczem z Finlandią inaugurujecie nowy etap konstruowania olimpijskiej ekipy...
   - Nie, nie, nie. To nie do końca jest tak. Selekcję do tego zespołu zapoczątkowaliśmy na początku roku 2000. Przygotowywany jest on docelowo na igrzyska w Atenach oraz oczywiście na mistrzostwa Europy do lat 21. Eliminacje olimpijskie są bardzo trudne i ciężko doprawdy przewidzieć jak potoczą się losy tej drużyny. Jest jeszcze jeden, a właściwie główny przyświecający nam cel: dostarczenie jak największej ilości zawodników do pierwszego zespołu seniorów. Prezentująca się w Nowym Sączu ekipa złożona jest z chłopców z roczników 1981,2,3, być może dojdą jeszcze młodsi.
   - Zatem krąg zawodników, którymi jest Pan zainteresowany stopniowo się zawęża...
   - Dokładnie. Do tej pory obejrzeliśmy w akcji około trzystu piłkarzy. Wyselekcjonowaliśmy w miarę ścisłą, trzydziestoczterosobową grupę zawodników, pozostających w kręgu naszych zainteresowań. Przed nikim nie zamykamy drogi, ale na dziś jest to zestaw, z którego wyłoni się 18 osób powołanych na wrześniową potyczkę z San Marino i październikową z Łotwą.
   - Zrezygnował Pan dzisiaj z piłkarzy występujących na co dzień poza granicami kraju. Mam tutaj na myśli m. in. Mazurkiewicza, Kuszczaka...
   - Gdybym powołał "obcokrajowców", nie mógłbym dać szansy piłkarzom krajowym, którym jeszcze chcę się przyjrzeć. Nie ma w Nowym Sączu również przebywających na zagranicznych zgrupowaniach ze swymi klubami zawodników krakowskiej Wisły, łódzkiego Widzewa czy Groclinu Grodzisk Mazowiecki. To około dziesięciu dodatkowych graczy.
   - Nie wynik jest więc w tym meczu najważniejszy?
   - W każdym meczu chcemy wygrać, z jak najlepszej strony zaprezentować się tutejszej publiczności.
   - Właśnie, Nowy Sącz rzadko jest areną międzynarodowych konfrontacji piłkarskich...
   - Byłem tutaj przed piętnastu laty z poprzednią reprezentacją i też zatrzymaliśmy się akurat w Rytrze. Bardzo się cieszę, że ponownie przebywamy na Sądecczyźnie. Zadowoleni jesteśmy ze stworzonych nam tutaj warunków. Zresztą "zadowoleni" to złe słowo. Jesteśmy zachwyceni. Sądzę, że piłkarze zechcą się odpłacić za ten miły pobyt i wysiłek organizatorów przynamniej dobrą grą.
   - Czy oprócz Piotrka Świerczewskiego znany jest Panu jakiś piłkarz rodem z Nowego Sącza?
   - Stąd chyba pochodzi Alek Kłak. No, oczywiście Sławek Olszewski. Akurat jego miałem w reprezentacji, w której byłem asystentem trenera Stasiuka. Chyba Artur Sejud...
   - Wreszcie Jurek Wojnecki. To obecni ligowcy.
   - No tak. Wymieniłem zawodników, z którymi miałem bliższy kontakt. Oczywiście Wojneckiego znam dobrze jako piłkarza, nieco słabiej jako człowieka.
   - Proszę powiedzieć, ale tak szczerze, czy Pańskim zdaniem dobrze się stało, że trenerem pierwszej reprezentacji został Zbigniew Boniek?
   - Czas pokaże. Był świetnym wiceprezesem do spraw marketingu, na tym polu się sprawdził. Wykazał się błyskotliwością, stanowczością. Jeśli te cechy przeniesie na grunt trenerski, to myślę, że sobie poradzi. Nie oznacza to jednak, że byłoby źle, gdyby na stanowisku selekcjonera pozostał bogatszy o doświadczenia z Korei Jurek Engel.
Rozmawiał: Daniel Weimer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski