Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany, bogaty, uwielbiany przez kobiety. Czy popełnił samobójstwo?

Rozmawia Włodzimierz Jurasz
Jerzy Kosiński i Leopold Rene Nowak na krakowskim Kazimierzu
Jerzy Kosiński i Leopold Rene Nowak na krakowskim Kazimierzu Reprodukcja Anna Kaczmarz/Archiwum Rene Nowaka
Oskarżono go o plagiat. – Sugerowano, że to złamało Kosińskiego. Mogło być jednak tak, że ludzie mniej utalentowani chcieli przy tej okazji zaistnieć. Jurek był nie tylko pisarzem, ale wielką osobowością – uważa Leopold Rene Nowak, aktor i reżyser, długoletni znajomy pisarza.

– Był Pan przyjacielem Kosińskiego. Wierzy Pan w jego samobójstwo?

– Pamiętam dobrze noc ze środy na czwartek. Jurek zatelefonował do mnie koło północy. Zapowiedział przyjazd do Warszawy na spotkanie w sprawie Amerbanku, w którym pełnił ważną funkcję. Prosił o zarezerwowanie hotelu, pytał też, czy nie mógłby zanocować u pewnych znajomych w łóżku, w którym umarła jego matka. Umówiliśmy się na spotkanie. Był w znakomitym humorze, opowiadał anegdotki, pochwalił się wygranym meczem w polo. Dzień później podano informację o jego śmierci. Musimy pamiętać, że mimo krytyki i oskarżeń, np. o wykorzystywanie tzw. ghost writerów (pisarzy, którzy za pieniądze redagują teksty) czy plagiaty, Jurek był człowiekiem sukcesu. Znany, bogaty, uwielbiany przez kobiety. Mówiło się, że jest kandydatem do Nagrody Nobla… Czy ktoś taki, z takimi planami, mógłby popełnić samobójstwo?

–Ma Pan jakąś inną teorię? Znaleziono go w wannie, z plastikowym workiem na głowie, we krwi wykryto barbiturany…

– Wiem, że był uwikłany w konflikty majątkowe. Nie chcę jednak snuć żadnych teorii, mówię tylko o swych wątpliwościach.

– Śledził Pan przebieg amerykańskiego śledztwa w tej sprawie?

– Wszystko działo się bardzo szybko, ustalenia były jednoznaczne, więc nie było co śledzić. Wiem, że prokurator generalny starał się sprawę uciszyć, interweniował w kilku redakcjach, które domagały się wyjaśnienia tej śmierci.

– Jest to kolejna amerykańska śmierć, pozornie wyjaśniona acz budząca wątpliwości? Nie do rozstrzygnięcia?

– Zapewne. Myślę, że gdyby Jurek miał rodzinę, to ktoś by jednak chciał wyjaśnić tę zagadkę. A on był całkowicie sam.

– A druga żona?

– Jurek miewał romanse, jego życie to mnóstwo trudnych historii, w które nie chcę wnikać.

– Jak zaczęła się wasza przyjaźń?

– Poznaliśmy się w 1949 roku, gdy grałem w filmie „Pierwszy start”. Statystowali w nim też uczniowie, wśród nich Teresa Lipowska, Stanisław Mikulski i Jurek. Widywaliśmy się również po jego wyjeździe, już w Stanach.

– Okoliczności tego wyjazdu też nie są do końca jasne.

– Powszechnie uważa się, że Kosiński uciekł z Polski. To nie było tak. Studiował socjologię u prof. Chałasińskiego, otrzymał amerykańskie stypendium i wyjechał oficjalnie. Tam zaproponowano mu pracę i po prostu został. Wykładał na uczelniach, zarabiał, ożenił się, pisał.

– Wielką sławę zdobył „Malowanym ptakiem”, odwołującym się do jego wojennych przeżyć. Powieść jednak zdemaskowano, a autora oskarżono o plagiat i zafałszowanie własnej, wojennej przeszłości.

– To też skomplikowana historia. Otrzymałem propozycję nakręcenia w Polsce filmu według książki Jacka Kupera. Był on polskim Żydem, który – tak jak Kosiński – przeżył wojnę i wyjechał do Kanady. Scenariusz Kupera przypominał „Malowanego ptaka”. Co ciekawe, Jurek był recenzentem tej książki, przed jej opublikowaniem. Zacząłem mieć wątpliwości i zaniechałem prac. O Kosińskim mówi się często jako o mistyfikatorze. Ja bym tego słowa nie użył, ale niewątpliwie i on, i jego życie nie było jednowymiarowe, nawet dla bliskich mu osób. Jednocześnie był twórczy, pełen pomysłów, różnych inicjatyw. Miał nawet swój udział w powstaniu „Listy Schindlera” Spielberga.

– Co ma Pan na myśli?

– Swego czasu w Nowym Jorku pokazywałem „Spodos”, mój dokument z 1983, poświęcony historii polskich Żydów, głównie krakowskich. Padło wtedy pytanie: Kto dał pieniądze na dekoracje? Odpowiedziałem:– To wszystko autentyczne plenery. Jurek rzucił: Sprawdzę! Za dwa tygodnie dostałem od niego telefon, że jedzie do Krakowa. To był rok 1988 i jego pierwsza wizyta po latach emigracji w Polsce.

– Wizyta prywatna?

– I tak, i nie. Została bowiem bardzo nagłośniona, były oficjalne powitania itd. Prosto z lotniska pojechaliśmy na Kazimierz. I wtedy stwierdził, że to istna kopalnia złota, nie tylko w sensie materialnym. – Człowieku, Żydzi będą tu przyjeżdżali przez setki lat – mówił. I wówczas padła propozycja promocji Kazimierza.

– Jaka była jego rola? Czy rzucił tylko hasło, czy prowadził konkretne działania?

– Organizował w Ameryce pieniądze. Centrum Kultury Żydowskiej powstało z jego inicjatywy. I dzięki jego inspiracji „Listę Schindlera” także kręcono w Krakowie, choć wcześniej brano pod uwagę na przykład Chorwację.

– To była jego pierwsza wizyta w Krakowie. Ale niejedyna.

– Był tu jeszcze kilkakrotnie. Ostatni raz na otwarciu Centrum Kultury Żydowskiej. Przypomina mi się ciekawa, związana z nim historia. Którejś nocy dostaję od Jurka telefon, że ważni amerykańscy rabini lecą do Moskwy przez Warszawę i bardzo chcieliby zobaczyć krakowski Kazimierz. Zadzwonił też w tej sprawie dr Joachim Russek, szef CKŻ pytając, czy nie zorganizowałbym dla nich projekcji „Spodosu”. Przyjechali ze stolicy taksówką, mnie udało się załatwić gdzieś koło północy projekcję w kinie „Wolność”. Potem chcieli zobaczyć Kazimierz. Byli zadziwieni, że to wszystko stoi, że nikt tego niszczy, nie pilnuje, bo nie ma takiej potrzeby. Kilka dni później dowiedziałem się, że „Lista” będzie kręcona u nas.

– Jak Pan ocenia kierowane przeciw Kosińskiemu zarzuty? O „Malowanym ptaku” już Pan mówił, oskarżano go jednak także o inne nadużycia – powieść „Wystarczy być” miała być plagiatem „Kariery Nikodema Dyzmy”, inne książki mieli za niego pisać tzw. ghost writerzy.

– Bardzo trudno pisać w języku, który nie jest ojczystym. Nie da się wydobyć wówczas wszystkich niuansów, odwołań kulturowych. Nie sądzę, że ktoś pisał za niego, natomiast mógł wygładzać, powiedzmy – tłumaczyć angielski Kosińskiego na język silniej tkwiący w tamtejszej rzeczywistości.

– Czy te oskarżenia nie mogły być jednym z powodów samobójstwa?

– Tak sugerowano. Mówiono, że Jurek się załamał. Ale mogło być i tak, że ludzie mniej utalentowani chcieli przy tej okazji zaistnieć. Jurek był nie tylko pisarzem, ale wielką osobowością. Ich działania mogłyby więc wynikać z zazdrości, a nie faktów. Weźmy chociażby zarzuty dotyczące książki „Wystarczy być”, znanej także z wersji filmowej. Różnice z „Dyzmą” są ogromne. Jurek mógł się oczywiście inspirować powieścią Dołęgi-Mostowicza, ale przecież takich Dyzmów można znaleźć w każdym kraju i w każdym systemie. Istnieje teoria głosząca, że wszystkie historie już opisano, że wszyscy spisują z Szekspira. Nie mówiąc o tym, że bohater tej książki, niejaki O’Grodnick, to po prostu Jurek tuż po przyjeździe do Ameryki, kiedy „wystarczyło być”... Powiem Panu coś. W XVI czy XVII wieku wyszedł kodeks żeglarski. Stało tam, że jeżeli marynarze złapią mewę, pomalują ją i wypuszczą, należy skazać ich na karę chłosty, ponieważ taka mewa zostanie zagryziona przez inne. Jurek był takim malowanym ptakiem.

***

Powieść biograficzna Jerome Charyna „Jerzy Kosiński” wywołała ponowną falę zainteresowania postacią tego zmarłego 3 maja 1991 roku pisarza.

W tym okolicznościami jego śmierci, uznanej za samobójczą.

Kosiński urodził się 14 czerwca 1933 w Łodzi,

jako syn żydowskiego przemysłowca. Zmarł 3 maja 1991 w Nowym Jorku. Pisał w języku angielskim.

Śmierć pisarza do dziś budzi emocje. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy?

– Nasuwają się analogie do sprawy śmierci Kennedy’ego. Po tym zamachu opublikowałem w „Przekroju” efekt moich dociekań. Wykazałem, że z karabinu, z którego strzelał Oswald, nie można było oddać trzech strzałów w 3,8 sekundy. Musiał więc strzelać ktoś drugi, a nawet trzeci. Amerykanie tak się przejęli tym moim tekstem, że redakcja „Life’u” przesłała mi „fotograficzny zapis filmu”, wtedy nieujawnionego, potwierdzającego, że strzelało trzech ludzi. Mam go oczywiście do dziś – opowiada Rene Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski