Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany lekarz skazany na więzienie za łapówki [WIDEO]

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Jan S. podczas ostatniej mowy w krakowskim sądzie
Jan S. podczas ostatniej mowy w krakowskim sądzie fot. Artur Drożdżak
Proces. Chirurg szpitala dziecięcego w krakowskim Prokocimiu, Jan S., został skazany na 2 lata i 8 miesięcy pobytu za kratkami. To pierwszy od wielu lat tak surowy wyrok dla lekarza łapówkarza. Oskarżony nie pojawił się wczoraj w sądzie.

„Abyśmy wszyscy zadowoleni byli, to będzie od 500 zł do 800 zł”. „Jeżeli dostałbym coś na porządną flaszkę, to coś byśmy pomyśleli”. „Przydałoby się trochę złotych na ten zabieg” - m.in. takie odpowiedzi usłyszeli rodzice dzieci, które miały być operowane przez znanego chirurga. Ten uzależniał zabiegi od łapówek.

WIDEO: Lekarz łapówkarz idzie do więzienia

Autor: Marcin Banasik

- Raz oskarżony zażądał półtora tysiąca złotych, ale rodzice mogli zebrać jedynie siedemset. Aby przekazać pełną kwotę lekarzowi, szukali możliwości pożyczenia pieniędzy u rodziny i w bankach - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Grebla.

Wczorajszy wyrok był drugim orzeczeniem w tej sprawie. Wcześniej sąd pierwszej instancji skazał Jana S. na 4 lata bezwzględnego więzienia.

Jego obrońcy odwołali się od takiej decyzji sądu, twierdząc, że to rażąco surowy wyrok. Obrońcy podkreślali, że chirurg jest wybitną i szanowaną postacią medycyny, człowiekiem, który ma „dar Boży”. Prawnicy podkreślali też, że wyrok 4 lat więzienia zrównuje ich klienta z pospolitymi przestępcami, takimi jak rabusie czy gwałciciele.

Sąd Okręgowy w Krakowie uznał wczoraj, że 4 lata więzienia to zbyt duża kara. Jej wymiar został obniżony do 2 lat i 8 miesięcy więzienia. Orzeczenie jest prawomocne. Lekarz dostał też pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych w służbie zdrowia i do zapłaty 15 tys. zł kary, czyli równowartość korzyści majątkowej, którą przyjął od 27 rodziców pacjentów w latach 2000-2011.

Sędzia Tomasz Grebla przypomniał również, że oskarżony trzy lata temu chciał się dobrowolnie poddać karze półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W końcu jednak wycofał zgodę i rozpoczął się normalny proces, który skończył się dla niego o wiele surowszą karą.

Jeden z trzech adwokatów Jana S., mec. Jan Kuklewicz nie chciał na gorąco komentować orzeczenia. - Wszystko się mogło wydarzyć i tak się właśnie stało - powiedział dziennikarzom prawnik po wyjściu z sali rozpraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski