Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zofia Szydłowska, czyli historia przedwojennej sekretarki, która stała się carycą polskiej sztuki ludowej

ŁUKASZ GAZUR
Była wielką damą. Kobietą zupełnie inną niż szara komuna. Na zdjęciu Zofia Szydłowska rozmawia z góralem. FOT. ARCHIWUM CEPELII
Była wielką damą. Kobietą zupełnie inną niż szara komuna. Na zdjęciu Zofia Szydłowska rozmawia z góralem. FOT. ARCHIWUM CEPELII
Gdy w Cepelii na początku lat 50. pojawiały się nowe pracownice - marzyły, by być jak ona. Zofia Szydłowska jawiła się niczym z innego, kolorowego świata.

Była wielką damą. Kobietą zupełnie inną niż szara komuna. Na zdjęciu Zofia Szydłowska rozmawia z góralem. FOT. ARCHIWUM CEPELII

MALEŃKA ENKLAWA, WYSPA KULTURY I ARTYZMU, OAZA WYKWINTU - tak rolę Cepelii widziała jej pomysłodawczyni, założycielka i pierwsza prezeska, Zofia Szydłowska

Założycielka (i pierwsza prezeska) Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego (stąd skrót Cepelia), miała ponownie wprowadzić sztukę ludową pod strzechy. I nie tylko. Bo "caryca ludowości" chciała przede wszystkim stworzyć "maleńką enklawę, wyspę estetyki, kultury, artyzmu i wykwintu".

Sama już wtedy jest chodzącą reklamą swoich produktów. Nowoczesnych, ale sięgających do tradycji: spódnica w łowickie pasy, haftowany kaftan, chusty w kwiaty - wszystko w nowych aranżacjach.

Janina Orynżyna, współpracownica Szydłowskiej, mówiła, że "liczba pięknych kobiet ubranych z indywidualnym gustem na tle dekoracji ze wspaniałych tkanin stwarzała w naszym biurze osobliwą atmosferę, do której wzdychano w tych szarych powojennych czasach". Pod koniec 1949 r., trzy miesiące po utworzeniu, Cepelia ma 75 spółdzielni i osiem zakładów własnych; po roku - 208 spółdzielni i 105 zakładów przemysłu artystycznego. Zatrudnia 28 tys. pracowników, w tym 11 tysięcy chałupników. - Zofia Szydłowska to była wielka dama, kobieta z zupełnie innego świata niż szara komuna. Zawsze znakomicie ubrana, pachnąca francuskimi perfumami. Do tego inteligentna, z koneksjami. Przez cały okres PRL-u potrafiła stworzyć elitarny styl - mówi Piotr Korduba, historyk sztuki, autor książki "Ludowość na sprzedaż".

Przedwojenny szyk

Życie ma naznaczone przeprowadzkami. Z przymusu. Urodzona w Kijowie w 1917 roku, zaraz po I wojnie ucieka z rodzicami do Warszawy. Jej matka, przedstawicielka zaściankowej szlachty, pracuje w Wytwórni Papierów Wartościowych. Mieszkają skromnie, w malutkim mieszkanku. Ojciec, inżynier, z nimi nie mieszka. Po rozwodzie bierze niewielki udział w życiu córki Zośki.

Po maturze rezolutna młoda kobieta zapisuje się na historię sztuki do Instytutu Francuskiego. Żeby sobie na to pozwolić, musi pracować. Trafia do Wytwórni Papierów Wartościowych, ale zdarza jej się też opiekować dziećmi w majątkach okolicznych ziemian. To z kolei rodzi kontakty w odpowiednich sferach. Dzięki nim trafia na bardziej prestiżowe stanowisko - sekretarki w Ministerstwie Przemysłu i Handlu.

Ale drogę do wielkiego świata otworzył jej... Kraków. Gdy postanowiła bowiem pójść na studia na Uniwersytet Jagielloński, dyrektor Instytutu Francuskiego daje jej list polecający do Ksawerego hr. Pusłowskiego, arystokraty, dyplomaty, kolekcjonera dzieł sztuki, ale przede wszystkim bywalca salonów krakowskich. W jego pałacyku przy ul. Kolejowej (później m.in. ul. Andrzeja Potockiego; obecnie ul. Westerplatte), wśród obrazów Grottgera, Malczewskiego, Cranacha czy Rubensa, w salonach dekorowanych rzeźbami z czasów gotyku i renesansu czy gdańskimi meblami z XVII i XVIII w. poznaje krakowskie elity. Bywają u Pusłowskiego bowiem zarówno Potoccy, jak i Rostworowscy, Lubomirscy czy gen. Tadeusz Rozwadowski.

W 1938 r. Zofia wychodzi za mąż za Henryka Szydłowskiego, prokuratora Sądu Okręgowego w Kielcach. Tuż po przeprowadzce do Kielc pisze list do miejscowego ordynariusza bp. Czesława Kaczmarka. Zaznacza w nim, że jest "siostrzenicą Chacińskich" (bracia jej matki są wpływowymi politykami chadeckimi dwudziestolecia międzywojennego), a także jako "żona prokuratora". Oczywiście zostaje zaproszona na audiencję, później spotykają się dość często. Okaże się, że zbyt często. Dzięki, a może przez tę znajomość trafi po wojnie do więzienia na ul. Rakowiecką.

Śledczy jej nie podskoczy

II wojna minęła jej wśród antyków - Szydłowska prowadzi bowiem ze znajomymi ziemianami komis z porcelaną. Ma romans z AK, ale jego szczegółów nigdy nie zdradzi.

W maju 1945 r. zostaje powołana na stanowisko dyrektora Państwowej Fabryki Sukna w Rakszawie (ziemia rzeszowska). To niebezpieczne czasy i niebezpieczne tereny. Bieda, złodzieje i ukraińskie bandy - tyle pamięta z tamtych czasów. Podobno pierwszy dyrektor fabryki został zamordowany, a drugi uciekł w obawie o swoje życie. Wybór kobiety na to stanowisko to zabieg strategiczny - władze liczą, że damy nikt nie ruszy, nawet na "dzikim wschodzie". Cóż, sukces jest połowiczny - Szydłowska przeżyła, ale stała się ofiarą dwóch napadów rabunkowych. Dopina swego - uruchamia fabrykę, która zatrudnia ponad 300 osób. I wchodzi w spółkę z zakładem tkackim w Bielsku. Jej wkład to 100 kg wełny, zakupionych od chłopów i od radzieckich żołnierzy. Sprzedaż udziałów w tej fabryce przynosi 800 dol. Schowała je u teściowej, ale musiała się z tego wytłumaczyć władzy. I nie tylko z tego.

Biskup Kaczmarek zostaje aresztowany w drugiej połowie stycznia 1951 r. pod zarzutami szpiegostwa na rzecz USA i Watykanu, a także handlu obcą walutą. Trop wiedzie śledczych do Zofii Szydłowskiej. Mająca już wtedy znajomości w kręgach władzy prezeska Cepelii miała mu donosić o planach władzy ludowej wobec Kościoła i uprzedzić go o aresztowaniu. 15 września 1952 r. podzieliła los biskupa - trafia na ul. Rakowiecką. W notatkach śledczych zachowanych w aktach Instytutu Pamięci Narodowej zaznaczono, że "ponieważ jest rozwódką, osobą na ogół przystojną o dobrych manierach towarzyskich, utrzymuje dość szerokie kontakty z osobami wysoko w Polsce postawionymi, jak np. z min. Szyrem, z min. Wolskim, podobno i z premierem Cyrankiewiczem. Jest znana bardzo dobrze w kołach artystycznych, gdzie utrzymuje kontakty". Śledczy dodaje jeszcze w kwietniu 1952 roku: "Gdyby wyszła za mąż, to wiele by straciła na tym, bo teraz rozmaitych panów utrzymuje w napięciu, a tak, to i Cyrankiewicz przestałby przysyłać kwiaty".

- Szydłowska sama nie wie, o co jest oskarżona i co ją przywiodło na Rakowiecką. Czy chodzi o biskupa, czy może o te 800 dolarów schowanych u teściowej? A może o zatrudnianie w Cepelii ludzi o przedwojennych życiorysach, którzy dla władzy ludowej są "skompromitowani"? - opowiada Piotr Korduba.

Później sama się usprawiedliwiała, mówiąc: "przecież księżnej Massalskiej dałam tylko podrzędne stanowisko w gdańskim oddziale".

Ma zmienne nastroje: są chwile, gdy obawia się, że już nigdy stamtąd nie wyjdzie, po momencie wszystko jednak uważa za wielką pomyłkę, a śledczego wyśmiewa jako osobę, która nie dosięga jej poziomu, "nawet gdyby podskoczył".

Śledczy napisze: "Przy całej swej wysokiej inteligencji i dużych zdolnościach ma zupełnie niewyrobiony charakter, kompletny brak zdyscyplinowania wewnętrznego i jakiegokolwiek fundamentu ideologicznego".
W 1953 r. zostaje z aresztu zwolniona. Nie przyjmuje ponownie funkcji prezesa swojej ukochanej Cepelii, zadowala się stanowiskiem zastępcy i skupia na pracy w Radzie Artystycznej.

Ale lata 70. przynoszą kryzys firmy. Zaczyna wyczerpywać się ten model nowoczesności. Dużo tańsza, seryjna produkcja wypycha z rynku rękodzieło. W latach 80. dawna prezeska musi odpierać zarzuty o "niszczenie i wynaturzenie sztuki ludowej". Napisze wtedy, że "wydźwignęła z anonimowości twórców ludowych", dała im pracę, włączyła ich we współczesność, zaprowadziła pod inteligenckie strzechy. Nadała ludowy rys polskim wnętrzom współczesnym, założyła rustykalny futerał na nadwiślańską nowoczesność.

Zofia Szydłowska umiera w roku 2001. Od lat jest już na emeryturze. A Cepelia działa nie tylko jako spółka, lecz też jako fundacja, której zadaniem jest "ochrona i propagowanie rękodzieła ludowego".

ŁUKASZ GAZUR

[email protected]

Jak się Cepelia rodziła

Jeszcze w 1946 r. Zofia Szydłowska przygotowała memoriał do Ministerstwa Przemysłu i Handlu "o aktywizacji ludowej wytwórczości chałupniczej".

Sugeruje, że z tego obszaru będzie trzeba stworzyć odrębny sektor gospodarczy, który "poprawi dolę chłopa". Ale jest też jej prywatna potrzeba: w nowym świecie, który zapowiada się dość szaro, trzeba sobie stworzyć oazę.

-Tym będzie dla niej ekskluzywny rustykalizm Cepelii - zaznacza Piotr Korduba.

Utworzona w 1949 r. Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego miała uporządkować zasady produkcji i obrotu towarowego wytwórczości ludowej. Do współpracy ściąga Janinę Orynżynę, przedwojenną pracownicę Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Jej przeszłością się nie przejmuje i nie pozwala sobie dyktować warunków. Później stwierdzi: "gdyby nie my, nie mielibyście nic do pokazania". Szydłowska kontynuuje przedwojenne tradycje łączenia ludowości z nowoczesnością. Do tego potrzebuje ludzi, którzy mają doświadczenie i wiedzą, jak to zrobić. Orynżyna wiedziała.

W 1950 r. Centrala zrzesza 18 hurtowni, 60 sklepów oraz 59 punktów skupu gotowych wyrobów. Cepelia ma sklep w Brukseli i Nowym Jorku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski