Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz, działacz, społecznik

DELL
Książnice Wielkie

   Każda miejscowość ma swoich bohaterów. Ma - albo powinna mieć: nie jest przecież dobrze, gdy pamięć o tych, którzy na nią ponad wszelką wątpliwość zasługują, okazuje się nietrwała, ulotna... Czy w Książnicach Wielkich pamiętany jest jeszcze Kazimierz Kupiszewski, uczestnik walk o niepodległość, jeden z chwalebnie zapisanych w dziejach Wojska Polskiego żołnierzy?
   Urodził się 8 stycznia 1897 roku w Książnicach Wielkich, w rodzinie rolników, Kazimierza i Apolonii. Z powodu niedostatku, panującego w rodzinnym domu, wcześnie skończył naukę, wcześnie zaczynał samodzielne życie: po zaliczeniu zaledwie czterech klas szkoły powszechnej podjął pracę w zakładach przemysłowych, później zamierzał kształcić się na stolarza. Gdy jednak wybuchła I wojna światowa, bez zwłoki stawił się w punkcie werbunkowym Legionów w Bochni i 1 września 1914 r. wstąpił w szeregi pierwszej od czasów napoleońskich regularnej formacji polskich sił zbrojnych. Przydzielony do 2. Pułku Piechoty, przeszedł jego cały szlak bojowy, aż w 1916 r., podczas walk na froncie wschodnim, dostał się do niewoli rosyjskiej. Spędził tam rok - a w 1917, gdy gen. Józef Dowbór-Muśnicki zaczął tworzyć 1. Korpus Polski, został jego podkomendnym. Niestety, po wybuchu Rewolucji Październikowej trafił do bolszewickiego aresztu...
   Szczęście mu jednak sprzyjało: 28 marca 1918 r. wrócił do kraju i po kilku miesiącach przymusowej bezczynności ponownie przywdział żołnierski mundur - 1 listopada wstąpił do Wojska Polskiego. Brał najpierw czynny udział w rozbrajaniu Niemców i Austriaków, potem otrzymał przydział do 11. Pułku Piechoty Ziemi Będzińskiej. Okrył się chwałą podczas walk z bolszewikami: 31 lipca 1920 r. pod Ugłami na froncie białoruskim sekcja, którą dowodził, starła się z kawalerią radziecką. Choć przeciwnik miał przewagę, jego zaciekłość była wielka, a szturmy kilkakrotnie ponawiane - podkomendni plutonowego Kupiszewskiego dzielnie stawiły mu czoła, nie dopuszczając do przedarcia się bolszewickich ułanów na tyły oddziałów polskich. Przełożeni nie mieli wątpliwości, że w obronie pozycji dowódca sekcji odegrał przywódczą rolę i na ich wniosek został on odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu "Virtuti Militari". Patent orderowy nosił znamienny numer: 1410.
   Po wojnie Kupiszewski nie został w wojsku. Zdemobilizowany w 1921 r., skorzystał z przywilejów, należnych zasłużonym obrońcom ojczyzny, i osiadł na otrzymanym z reformy rolnej prawie 6-hektarowym gospodarstwie. Do wybuchu II wojny zajmował się rolnictwem, z żoną Heleną (pobrali się w 1922 r.) wychowywał dziewięcioro dzieci. Wszystkie otrzymały staranne wykształcenie, niektóre z nich doszły do niebagatelnych pozycji zawodowych: Henryk był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, ambasadorem w Watykanie, Władysław językoznawcą, profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, Helena historykiem sztuki, kustoszem Domu Jana Pawła II w Rzymie, Mieczysław profesorem szkół średnich. Pod koniec dwudziestolecia Kazimierz Kupiszewski został uhonorowany wysokim odznaczeniem państwowym - za udział w walkach frontowych Legionów otrzymał Krzyż Niepodległości.
   Za okupacji hitlerowskiej zajmował się nadal gospodarstwem, ale działał także - pod pseudonimem "Nieborze" - w Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, pomagał też w szkoleniu partyzantów Batalionów Chłopskich, organizował system tajnego nauczania. Po wojnie aktywnie działał w Polskim Stronnictwie Ludowym, a gdy zostało zlikwidowane - w Zjednoczonym Stronnictwie Ludowym. Za wieloletnią, wybitną pracę społeczną otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.
   Ten ofiarny żołnierz i działacz zmarł 2 stycznia 1973 r. w Czerwonej Górze koło Chęcin. Zgodnie z życzeniem, został pochowany w rodzinnych Książnicach Wielkich. (DELL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski