Żołnierze Wyklęci nie mogą być wciąż „bandytami”

Stowarzyszenie napisało w tej sprawie list do premier Beaty Szydło. Zbiera pod nim podpisy w internecie. Apeluje, by rządzący opracowali opinię prawną na temat możliwości ochrony dobrego imienia żołnierzy podziemia niepodległościowego.

„Od jakiegoś czasu obserwujemy przybierające na sile ataki skierowane przeciwko rodzinom żołnierzy oraz im samym. Naszym zdaniem jest to niedopuszczalne i godzi w dobre imię bohaterów narodowych oraz narusza dobra osobiste ich rodzin” - czytamy w liście do Beaty Szydło.

Przykładów takich zachowań nie trzeba szukać daleko. Stowarzyszenie odwołuje się do profilu na Facebooku „Kpt. Romuald Rajs „Bury” - nie mój bohater”. Osoby prowadzące stronę porównują partyzanta z Podlasia do nazistowskich zbrodniarzy. Podobnych wypowiedzi - godzących w dobre imię Żołnierzy Wyklętych - w ostatnich latach było więcej.

W marcu 2015 roku Joanna Senyszyn z SLD sugerowała, że członkowie antykomunistycznego podziemia zabili 30 tys. rodaków, w tym kobiety i dzieci. „Gwałcili je, mordowali, rabowali” - mówiła na antenie TVN24. Zaś po ataku na dziennikarza TVN Kubę Wojewódzkiego Piotr Najsztub winą za to obarczył „środowiska patriotyczne, kultywujące pamięć o Żołnierzach Wyklętych”. Stowarzyszenie w liście do premier Szydło podkreśla, że zgodnie z komunistyczną propagandą partyzanci walczący z sowietyzacją Polski nazywani są „bandytami”, a ich oddziały „bandami”.

Prof. Andrzej Nowak, historyk sowietolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznaje, że problem istnieje. Ale daleki byłby od wprowadzania kar za jakiekolwiek zakłamywanie historii. - Na głupotę nie ma paragrafów. Wystarczającą karą powinien być dla tych ludzi wstyd - mówi prof. Andrzej Nowak.