MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żółta koszulka zrobiła najmniejsze wrażenie

Redakcja
ROZMOWA z JUSTYNĄ KOWALCZYK, liderką klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Przewaga punktów w sprincie nad Bjoergen i popis na 10 km były czymś więcej, niż się Pani spodziewała po dwóch dniach rywalizacji na Polanie Jakuszyckiej?

- Rzeczywiście, nadrobiłam straty i jestem do przodu 26 punktów. Szczerze powiedziawszy w piątek trasa była pod Marit. Myślałam, że ze swoją techniką i koordynacją będzie bardzo dobrze biegała. Pewnie ze względów taktycznych nie mogła się przepchnąć do przodu. Tak, to więcej, niż się spodziewałam. Chciałam wygrać na 10 kilometrów, ale sądziłam, że w sprincie Marit pobiegnie "łyżwą" dużo szybciej.

- Od startu biegła Pani na maksimum, czy taktycznie rozkładała siły na cały dystans?

- Postanowiłam rozegrać bieg bardzo podobnie, jak zrobiłam to w Otepeaeae. Choć nie było to łatwe, bo kiedy widzi się taki tłum gorących serc i słyszy okrzyki, chciałoby się od razu biegnąć, ile się da. A to skończyłoby się źle na tej trasie. Miałam założenie, by na największy podbieg nie wchodzić na sto procent. Na reszcie trasy po prostu miałam walczyć i tak zrobiłam.

- Jak wygląda trudność trasy w Jakuszycach w porównaniu z pozostałymi w PŚ?

- Nie jest łatwa, ani najtrudniejsza. Bywają zdecydowanie trudniejsze trasy. Tu jest jeden, duży podbieg, a następnie trzy kilometry mocne technicznie, zaś nie wydolnościowo.

- Powtarza Pani, że nie lubi biegać na no-waxach (narty bez smarowania - przyp. AG), więc dlaczego zdecydowała się Pani na taki wybór w biegu na 10 km?

- Ponieważ no-waxy są kompromisem. A kto z nas lubi kompromisy? Tak naprawdę w dniu startu nie potrafiliśmy znaleźć nic innego i okazało się to najlepszym z możliwych wyborów. Jeżeli z tak wielką przewagą wygrywa się z takimi zawodniczkami, jak Bjoergen i Johaug, to narty musiały być fantastyczne.

- Wybór nart został dokonany tuż przed startem?

- Mieliśmy przygotowanych kilka opcji nasmarowanych nart oraz kilka no-waxów. Smary bardzo szybko odrzuciłam i wtedy pozostała tylko decyzja, które no-waxy wybrać. Decyzję podjęliśmy dwie minuty po zamknięciu tras, czyli 5 minut przed startem.

- Przeszkadzała Pani mgła?

- Gdy na rozgrzewce poszłam na górę, podczas zjazdu myślałam gdzie jest las, gdzie trasa, a gdzie zaspa (śmiech). Z tego, co zdążyłam poznać, są to dość standardowe warunki w Jakuszycach.

- Żółtą koszulkę liderki PŚ uda się utrzymać do końca sezonu?

- Wolałabym nie szacować, ale myślę, że będzie naprawdę bardzo duża walka. Najbliższy start to bieg łączony w Lahti, gdzie w zeszłym roku wygrała Johaug, ja byłam druga, a Bjoergen czwarta. Na pewno Norweżki będą teraz biegać bardzo taktycznie. W zasadzie nawet jeszcze bardziej, niż było to do tej pory możliwe. Wszystkie biegi ze startu wspólnego będą bardzo ciężkie.

- Lubi Pani obecną rywalizację cios za cios z Bjoergen, czy wolałaby Pani spokojnie zmierzać po Kryształową Kulę?
- Spokojnie to chyba było w pana (dziennikarza - przyp. AG) odczuciu. Zawsze walczyłam w każdym starcie, na ile tylko potrafiłam. Teraz jest podobnie. Na każde zawody staram się być w pełni zmobilizowana. Wiem, dla kibiców to bardzo ważne, że wyjeżdżam z Jakuszyc z żółtą koszulką lidera, ale za długo biegam na nartach, by być już szczęśliwą. Wszystko może się jeszcze pozmieniać, dlatego żółta koszulka zrobiła na mnie najmniejsze wrażenie, w przeciwieństwie do tego, co działo się na trasie. Tym będę się delektować.

- Jakie to uczucie usłyszeć w swoim kraju "Mazurka Dąbrowskiego", śpiewanego przez pełne trybuny?

- Bardzo miłe, ale nie jestem najlepsza w okazywaniu uczuć publicznie. Czekałam wiele lat i doczekałam się dwóch dni wielkiego święta. Największej nagrody, jaką w życiu mogłam otrzymać od kibiców. Zdobyłam wiele nagród i statuetek, ale nie umniejszając im, wszystkie razem wzięte nie są warte tyle, ile w Jakuszycach dostałam od kibiców.

- Przed Panią krótki odpoczynek, przed startem w Lahti. Przerwa jest Pani potrzebna?

- Po wielkich emocjach, które nas spotkały w Jakuszycach i ogromnej mobilizacji, przyda się odrobina relaksu. Mam na myśli być trochę z boku całego zamieszania. Troszkę zostanę w Jakuszycach, później pojadę na badania kontrolne do Warszawy i od niedzieli będę w Lahti. Czyli przede mną tydzień relaksacyjny i mam nadzieję cichszy.

- Kalendarz startów do końca sezonu jest dla Pani sprzyjający?

- Fajnie, że nie pozostało za dużo techniki łyżwowej. Ale tak naprawdę najważniejszy bieg na 10 km w Falun, który kończy Puchar Świata i daje do zdobycia bardzo dużo punktów, będzie się toczył właśnie "łyżwą".

- Jak oceni Pani infrastrukturę i organizację PŚ w Jakuszycach?

- Na pewno wszystko było na najwyższym poziomie, na jaki organizatorzy mogli sobie pozwolić. Jasne, że nie ma wybudowanej bazy z prysznicami, ale potrzebne rzeczy były w specjalnie przywiezionych kontenerach. Naprawdę jestem zachwycona wszystkim, co zobaczyłam. To, jak my Polacy potrafimy się zmobilizować w wielkich momentach, było widać w Jakuszycach. Bardzo chciałabym podziękować ludziom, którzy od dwóch tygodni codziennie, od 5 rano do północy, pracowali bardzo ciężko i spełnili moje marzenia.

Rozmawiał i notował ARTUR GAC,

Jakuszyce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski