Coś gryzło w oczy. Drapało w gardle. Nagły atak kichania. Im cieplej, tym gorzej. Trzeba było uciekać. Przyczynę znalazłem na samochodzie. Karoseria pokryta żółtym osadem. Wycieraczki zgarnęły z szyb warstwę pyłu siarkowej barwy. To pyłki z masowo kwitnących sosen.
Dokładniej mówiąc, z męskich kwiatów, jakie rozwinęły się u podstawy młodych pędów. Sosny prokreację powierzyły podmuchom wiatru, który zapyla za darmo. Pszczoły wymagają kosztownych inwestycji w zapach i kolorowe płatki kwiatów. Tudzież opłaty za usługi w postaci słodkiego nektaru.
Wiatropylność potrzebuje tylko jednego: astronomicznych ilości ziaren pyłku, by zwiększyć prawdopodobieństwo zapylenia. Teraz kwitną sosny. Za chwilę świerki i modrzewie. Nasze i słowackie, albowiem suchy wiatr niesie pyłki setki kilometrów. Na szczęście iglaki nie uczulają. Deszcze przyniosą ulgę, ale sprzątania będzie sporo. Zerknijcie na okna...
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?