Żona listownie odmówiła zeznań, matka nie przybyła na rozprawę ze względu na zły stan zdrowia, a trzech dalszych członków rodziny Brunona Kwietnia zapewniało, że ich kuzyn to człowiek spokojny i niekonfliktowy. Podkreślali jednak, że widywali się z krewnym sporadycznie.
Tak minął wczoraj pierwszy dzień zeznań świadków w procesie byłego naukowca Uniwersytetu Rolniczego.
Tym razem rozprawa była jawna, sąd zakazał jednak używania kamer i aparatów podczas zeznań świadków oraz relacjonowania tego, co mówią podczas rozprawy. Chodzi o to, by świadkowie, którzy nie zostali jeszcze przesłuchani, nie mogli zapoznać się z tym, co powiedzieli poprzednicy.
Zdaniem sądu, mogłoby to wpłynąć na treść zeznań kolejnych osób. – Ponadto nagrywanie mogłoby doprowadzić do ich swoistej teatralizacji lub do ograniczenia ich, gdyby świadkowie w obawie o negatywny odbiór publiczny nie chcieli ujawnić pewnych okoliczności – tłumaczyła sędzia Aleksandra Almert, przewodnicząca składu sędziowskiego.
Kwiecień oskarża
Podczas rozprawy sąd zobowiązał obrońcę Brunona Kwietnia do zajęcia stanowiska na piśmie wobec wniosku o powołanie nowych biegłych. Powód? Niedoszły zamachowiec sporządził prywatny akt oskarżenia przeciwko opinii biegłych psychiatrów i psychologa, którzy go badali. Po sześciu tygodniach obserwacji uznali go za poczytalnego. Sąd zajmie w tej sprawie stanowisko na kolejnej rozprawie. Być może wtedy dowiemy się również, dlaczego Kwiecień domaga się powołania nowych biegłych.
Obrona wnioskowała wczoraj również o zrezygnowanie z przesłuchania kilkunastu świadków. Sąd uwzględnił siedem osób, tym samym ograniczył ich liczbę z 92 do 85.
Na wniosek prokuratora sąd dołączył też do materiału dowodowego wyjaśnienia Marcina K., który został oskarżony w odrębnym akcie oskarżenia o nielegalny handel bronią. Dołączono również sprawozdanie po kontroli w Uniwersytecie Rolniczym, gdzie pracował Kwiecień, na temat sposobu gospodarowania i zakupu niebezpiecznych substancji oraz braku nadzoru nad ich ewidencjonowaniem i obrotem.
Biało-czerwona chusta
Wczoraj do sądu, oprócz dziennikarzy i świadków przybyło kilka osób w roli publiczności. Przed salą trzymali plakaty lub kartony z napisami „Żądamy jawności rozprawy”.
Jeden mężczyzna filmował wszystkich wchodzących na salę, drugi wszedł na salę z biało-czerwoną chustą na ramionach. Wszyscy zostali wylegitymowani, aby sprawdzić, czy nie znajdują się na liście świadków.
Na poprzednich kilku rozprawach sąd za zamkniętymi drzwiami wysłuchał wyjaśnień Brunona Kwietnia i drugiego oskarżonego Macieja O., który jest podejrzany o nielegalny handel i posiadanie broni. Ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy sąd na czas wyjaśnień oskarżonych wyłączył jawność rozprawy.
W śledztwie Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba.
Kto? Jako kierującą przygotowaniami do zamachu były wykładowca wskazał osobę, która złożyła zawiadomienie o jego planach. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią.
Napisz do autora:
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?