Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona kajakarzowi formy nie zabierze

MAS
Dariusz Popiela - trzykrotny mistrz Polski wypływa na podbój Europy i świata Fot. Michał Klag
Dariusz Popiela - trzykrotny mistrz Polski wypływa na podbój Europy i świata Fot. Michał Klag
Sądeczanin Dariusz Popiela został po raz trzeci w karierze mistrzem Polski w slalomie kajakowym w konkurencji kajaków jedynek. Podopieczny rodzinnego duetu trenerskiego Bogdana i Henryka Popielów oraz profesora fizjologii Jerzego Żołądzia w dwóch pierwszych startach sezonu zapewnił sobie pierwsze miejsce w krajowych kwalifikacjach do kadry narodowej. Teraz może się skupić na najważniejszych startach sezonu - w ME i MŚ.

Dariusz Popiela - trzykrotny mistrz Polski wypływa na podbój Europy i świata Fot. Michał Klag

ROZMOWA Z DARIUSZEM POPIELĄ. Mistrz Polski w slalomie ściga rodzinne tradycje

Czy trzeci tytuł mistrza Polski dla zawodnika, którego cele sięgają olimpijskiego złota, to jeszcze jakaś gratka?
- To dla mnie bardzo ważny tytuł. Tym bardziej, że poziom rywalizacji w naszej konkurencji K-1 jest bardzo wysoki, więc bycie najlepszym na polskim podwórku też wymaga bardzo dużych umiejętności, dobrego przygotowania i porządnych przejazdów na każdym etapie mistrzostw. Cieszę się ze złotego medalu także dlatego, że mój wujek Henryk miał dużo tytułów mistrza Polski, mogę nawiązać do rodzinnej tradycji.
Rodzina w rekordowej liczbie przybyła Panu kibicować do Krakowa - tata, mama, żona, siostra, wujkowie, teściowie, nawet pies.
- Lubią przyjeżdżać na zawody. To styl, który dopiero wypracowujemy w Polsce. Za granicą, szczególnie w Niemczech, Austrii, Słowenii, oglądanie kajakarstwa ma często charakter piknikowy, całe rodziny w tym uczestniczą. W Polsce nie tylko rodzina Popielów tak kibicuje, Polaczykowie również. Ich jest nawet więcej niż nas.
Jest Pan już pewien miejsca w reprezentacji na najważniejsze starty sezonu. Jakie cele sobie w nich stawia?
- Początek sezonu zawsze dla mnie jest najtrudniejszy, bo trenuję innym systemem niż pozostali reprezentanci Polski. Pierwsze starty są dla mnie wprowadzeniem w sezon, każdy przejazd ma mnie zbliżyć do lepszego pokonywania całej trasy slalomu. Po ostatnich startach mogę powiedzieć, że coraz lepiej to wygląda. W kraju cele już osiągnąłem, teraz przede mną mistrzostwa Europy w Nottingham, potem Puchary Świata i mistrzostwa świata w Hiszpanii. Ten sezon jest rozległy i trzeba stopniowo dochodzić do formy. Po ubiegłorocznym, w którym byłem czwarty na mistrzostwach Europy i ósmy w finale olimpijskim w Pekinie, trudno stawiać sobie inny cel niż miejsca finałowe. Główne zadanie to pływać po mistrzowsku, a za tym mogą przyjść dobre wyniki.
Zmieniły się zasady rywalizacji w slalomie kajakowym, w kwalifikacjach są dwa przejazdy, z których lepszy, a nie suma dwóch, decyduje o awansie do 20-osobowego półfinału, w nim jeden przejazd i awans dziesiątki do finału, w którym znów pojedynczy przejazd decyduje o miejscu. Podobają się Panu nowe zasady?
- Podobają. Każdy przejazd ma teraz wysoką rangę, nawet ten kwalifikacyjny, który dotąd zawodnicy traktowali luźniej. Teraz nie można kalkulować, bo liczba kajakrzy kwalifikujących się do półfinału jest o połowę mniejsza, przedtem było 40 półfinalistów, teraz tylko 20. Z dwóch przejazdów liczy się tylko jeden, szybszy, więc zawodnicy, którzy przy dawnym systemie popełniali poważny błąd w pierwszym przejeździe i tracili szanse na wysokie miejsce, teraz nadal będą się mieć otwartą szansę na bycie w "20". Będą się zdarzać już w kwalifikacjach bardzo wyśrubowane wyniki, poziom rywalizacji na pewno się podniesie. No i będą możliwe wielkie skoki w klasyfikacji - ktoś, kto był 10. w półfinale, może nawet wygrać zawody, bo w finale zaczyna wszystko od nowa, może popłynąć świetnie. To dobre zmiany także dla kibiców, będą mieć więcej okazji do emocjonowania się tym pięknym sportem.
A jak na Pana podziałała zmiana stanu cywilnego? Niektórym panom sportowcom nie służy...
- U mnie nie ma takiego zagrożenia. Z żoną znamy się od dawna, już przed ślubem poznała uroki sportu, musiała się do wielu rzeczy dostosować, bo bycie zawodowym sportowcem wiąże się z masą wyrzeczeń, także dla rodziny. Kamila stara się mnie wspierać, przez swoje wyczucie tematu, wie jak pomóc choćby w codziennych czynnościach, na przykład dotyczących specjalnej diety. Na początku nawet nie bywała na zawodach, bo byłem na etapie uczenia się koncentracji wyłącznie na starcie, teraz już mi kibicuje, razem z całą rodziną.
Rozmawiała: (MAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski