Zostaliśmy ukarani – za mądrość czy głupotę?

1 września zniknie dokument gwarantujący miliardy złotych na modernizację i wzmocnienie wałów, regulację rzek i potoków czy budowę zbiorników retencyjnych. Oczywiście, ze strony urzędników padają zapewnienia, że wcale nie jest tak źle, jak się nam wydaje, ale to też już przerabialiśmy.

Czytaj także: Zagrożona górna Wisła >>

Dowód? Wschodnia obwodnica Krakowa, której realizację wstrzymano w 2010 roku. Pieniądze zabrano na budowę dróg w innych rejonach Polski, choć rządzący w kraju i regionie zapewniali, że wszystko się szybko wyjaśni. To „szybko” trwało cztery lata. Znowu jesteśmy na etapie oceniania ofert firm budowlanych, choć według obietnic drogą ekspresową S7 w Krakowie powinniśmy już jeździć od roku. A będziemy pewnie dopiero za trzy lata.

Inny przykład to finansowanie odnowy zabytków. Wkrótce zniknie Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa i zastąpi go fundusz dla wszystkich miast historycznych. Ale i tu dostajemy obietnice, że dawna stolica Polski nie powinna na tym stracić. Nie powinna, wcale nie oznacza, że nie straci.

Sprawa S7 i zabytków pokazuje, że nasz region jest karany dlatego, że trzeba dać pieniądze innym. Likwidacja programu przeciwpowodziowego to kara za mądrość. Tak! Ten dokument zakładał bowiem kompleksowe podejście do ochrony przed wezbraniami, które poprawi bezpieczeństwo w całej południowo- -wschodniej Polsce, a nie tylko w Krakowie, Oświęcimiu czy Sandomierzu. Czegoś podobnego w Polsce jeszcze nie było. A dzięki temu podczas majowego zagrożenia powodziowe straty były dużo mniejsze niż w poprzednich latach.

I za to zostaliśmy ukarani? A może to jednak kara za głupotę (rządu? urzędników?), że mądrą ochronę przed powodzią zastosowano tylko w Małopolsce, a nie w całym kraju...