Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostawili rannych bez opieki

Marcin Banasik, (MAPI)
Fot. Archiwum
Kontrowersje. Załoga karetki przyjechała na miejsce wypadku w Zadrożu, zabrała jedną poszkodowaną kobietę i odjechała do szpitala. Pozostałe osiem osób musiało czekać na przyjazd kolejnego ambulansu. Zachowanie ratowników medycznych z Olkusza budzi wątpliwości.

Krakowskie Pogotowie Ratunkowe wyjaśnia nieprawidłowości, do jakich doszło podczas akcji udzielania pomocy rannym w wypadku w Zadrożu koło Olkusza.

Wczoraj rano zderzyły się tam cztery samochody, 9 osób zostało rannych. Udzielający pomocy ratownicy medyczni zabrali jedną poszkodowaną kobietę do szpitala. Pozostali uczestnicy wypadku kilka minut czekali bez opieki na przyjazd kolejnych karetek.

Joanna Sieradzka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego przyznaje, że sposób przeprowadzenia tej akcji ratunkowej wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Konieczne są rozmowy z dyrekcją szpitala w Olkuszu, ponieważ ambulans i jego załoga podlegają tej placówce. Jej stanowisko ma być znane w przyszłym tygodniu.

– Według przepisów załoga pierwszej karetki powinna poczekać na kolejną i pokierować akcją ratunkową. Decyzja o pozostawieniu ośmiu rannych budzi wątpliwości – mówi Joanna Sieradzka.

Przedstawicielka KPR zapewnia, że dyspozytor prawidłowo zawiadomił cztery karetki: jedną z Olkusza i trzy z Krakowa. Dyspozytor nie wezwał jednak ambulansu ze szpitala w Skale, która leży bliżej miejsca wypadku niż Wolbrom, gdzie stacjonowała olkuska karetka. – Być może ratownicy ze Skały mieli inne wezwanie. Tę sprawę też będziemy wyjaśniali w poniedziałek – dodaje Sieradzka.

Eksperci od ratownictwa medycznego twierdzą, że na razie zbyt mało wiadomo o przebiegu akcji, aby jednoznacznie mówić o nieprawidłowościach w działaniach załogi ambulansu.

– Jeżeli lekarz lub ratownik medyczny nie dokonał dokładnych oględzin wszystkich poszkodowanych, ale po prostu wziął tego, który na pierwszy rzut oka najbardziej ucierpiał, a resztę zostawił, to jest to zachowanie naganne – ocenia ratownik medyczny Wojciech Werbicki. – Jeżeli jednak po badaniu uznał, że tych osiem osób nie wymaga natychmiastowej interwencji, to mógł je zostawić na miejscu – dodaje.

Po niedzieli KPR będzie wyjaśniało, czy w tej sytuacji zawiódł człowiek czy system. Tymczasem dwa dni temu krakowska prokuratura umorzyła śledztwo, które miało wykazać, czy wprowadzenie nowego systemu do zarządzania ratownictwem medycznym przez wojewodę małopolskiego nie było powodem spóźnionej interwencji karetki m.in. w Skrzypnem na Podhalu dwa lata temu.

Z Zakopanego do Skrzypnego karetka pogotowia jechała 40 minut. Żaden z nowotarskich zespołów ratunkowych nie był akurat dostępny. W międzyczasie zmarła czekająca na pomoc osoba. Załoga karetki pogubiła się po drodze, ponieważ wystąpiły problemy z komunikacją w nowym systemie kierowania ratownictwem. Prokuratorzy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa.

Ranni we wczorajszym wypadku nie doznali poważnych obrażeń. – Pacjentka przywieziona do nas została zwolniona do domu – mówi Marta Pióro, rzeczniczka olkuskiego szpitala.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski