Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zręczność

Redakcja
Przyzwyczajeni do postrzegania historii Rosji bez podziału na okres sowiecki i postsowiecki oraz utwierdzani w tym przez dość jednostronną publicystykę, często nie potrafimy zrozumieć istoty tego, co dzieje się obecnie w granicach byłego imperium. Próbujemy nawet odwoływać się do historii, do reform zapoczątkowanych przez Iwana IV, Piotra I lub Aleksandra II i stawiać w tej mierze znak równości między XVI, XVIII oraz XIX wiekiem a współczesnością. Tymczasem to, co jeszcze przed trzema, czterema laty było oczywiste i naturalne, dzisiaj takim być przestało.

   Po trzech latach rządów Putina Rosja w niczym nie przypomina jelcynowskiego kolosa na glinianych nogach, niezdarnie usiłującego odzyskać swoją mocarstwową rolę. I wcale nie chodzi o to, że żaden z dziennikarzy nie przyłapał obecnego prezydenta Rosji na pijackich breweriach lub ciężkim kacu, jak to niejednokrotnie bywało z Borysem Nikołajewiczem, ani też o stan zdrowia jednego i drugiego, nie wspominając o umiejętności poruszania się wśród wielkich tego świata. Przyznać też należy, że obserwowana teraz szybka zmiana pozycji Rosji na arenie międzynarodowej dokonała się w znacznej mierze dzięki amerykańskiej protekcji, stanowiącej dowód wdzięczności za poparcie, jakiego Moskwa udzieliła Waszyngtonowi natychmiast po zamachu 11 września 2001 r.
   Niedostrzeganie jednak wysiłku samej Rosji, w szczególności jej elit politycznych, które wyraźnie złagodziły dotychczasowe metody walki o władzę, oraz wybór najlepszej i najskuteczniejszej drogi prowadzącej do ponownego zajęcia czołowego miejsca wśród najważniejszych państw świata, oznacza całkowite niezrozumienie przemian dokonujących się na Kremlu i w jego najbliższym otoczeniu.
   Putin postawił nie tylko na formalne potwierdzenie mocarstwowości Rosji. Już je zresztą uzyskał, wprowadzając ostatnio swój kraj do wielce ekskluzywnego klubu najbogatszych na świecie. Sprawą dlań szczególnie istotną stało się obecnie utrwalenie tych długo oczekiwanych tendencji rozwojowych, które wreszcie znalazły swoje odzwierciedlenie także w rocznikach statystycznych: wzrostu gospodarczego, ograniczenia inflacji, a także wewnętrznego uspokojenia oraz niedopuszczenia do znaczącego obniżenia się zasobów broni jądrowej i rakiet do jej przenoszenia, a więc środków rażenia mających charakter odstraszający.
   Porozumienie zawarte z Bushem w tej sprawie wprawdzie formalnie prowadzi do zmniejszenia ich liczby, ale pozwala jednocześnie przerzucić środki używane na konserwację broni na jej dalsze doskonalenie. Poza tym do zrealizowania wszystkich celów zawartych w ugodzie rosyjsko-amerykańskiej potrzeba jeszcze wielu lat i wielu... miliardów dolarów, które Stany Zjednoczone obiecały przekazać Rosji, by mogła wywiązać się z wziętych na siebie zobowiązań.
   Putin, jak widać, jest niesłychanie zręcznym politykiem, doskonale umiejącym posługiwać się argumentami, których Rosji pozbawić się nie da: jej wielkości oraz bogactw naturalnych i ogromnego potencjału ludzkiego. Można się tylko domyślać, który z nich został użyty w rozmowach z Kuczmą, z którym - poza deklaracją o pojednaniu - nam niewiele udało się załatwić, by ten szybko zgodził się na rosyjskie warunki dotyczące funkcjonowania rurociągu przebiegającego przez Ukrainę. Sprawa ta była znacznie ważniejsza niż wałkowane uprzednio przez lata spory, ile krążowników na Morzu Czarnym będzie miało prawo do podnoszenia bandery ukraińskiej, ile zaś - rosyjskiej. Załogi przecież i tak pozostały te same, podobnie jak zasady obowiązującego współdziałania.
   W Dumie uspokoili się opozycjoniści i to nie tylko dlatego, że już zdążyli się zestarzeć. Zarówno Żyrinowski, jak i Ziuganow zorientowali się, że cicha współpraca z prezydentem może przyczynić się do wzrostu ich notowań, natomiast walka z nim z pewnością doprowadzi do utraty sporej liczby zwolenników. Putin wie o tym doskonale. Potrafi też uczyć się na własnych potknięciach i pomyłkach. Niewypał z "Kurskiem" pozwolił na późniejsze rzetelne zbadanie i ujawnienie przyczyn tragedii. Już nikt niczego nie próbował ukrywać, kręcić, zwalać na innych lub chować się za cudzymi plecami.
   Poparcie Cerkwi jest przyjmowane z zadowoleniem i podkreślane, prawdę powiedziawszy, niewiele znaczącymi gestami - wizytą w świątyni, przyjazną rozmową z patriarchą moskiewskim itp.; nie ma natomiast mowy o zaangażowaniu się państwa rosyjskiego w wielkie akcje cerkiewne, np. protesty przeciw ewentualnemu przyjazdowi Jana Pawła II do Rosji. Pod tym względem rząd wykreślił widoczną granicę, której przekroczyć nie zamierza.
   Twardość Polski wobec propozycji "korytarzowych" spowodowała natychmiastowy zwrot Moskwy ku Berlinowi, co przy jednoczesnych dziwnych sugestiach polityków niemieckich skierowanych w stronę Warszawy przypomniało Polakom nie tylko Rapallo. Zręczność Putina w tym wypadku polega na tym, że swoich postulatów nie wypowiada wprost, nawet post factum łagodzi ich formę, ale z całą pewnością nie przemawia z pozycji proszącego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski