Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zreperują sądecki PKS?

Alicja Fałek
W sądeckim PKS-ie pracuję od 39 lat. Za czasów PKSiS Oświęcim było naprawdę bardzo źle. Ale powoli wychodzimy z dołka. To zasługa Trans-Vobis – przekonuje Ryszard Mikołajczyk (pierwszy z lewej)
W sądeckim PKS-ie pracuję od 39 lat. Za czasów PKSiS Oświęcim było naprawdę bardzo źle. Ale powoli wychodzimy z dołka. To zasługa Trans-Vobis – przekonuje Ryszard Mikołajczyk (pierwszy z lewej) FOT. ALICJA FAŁEK
Nowy Sącz. Kierowcy pekaesu powoli odzyskują pensje. Już są nie półroczne, a dwumiesięczne zaległości. Trans-Vobis chce uratować przedsiębiorstwo w Nowym Sączu – przekonuje prezes Jan Popiołek.

Kierowcy sądeckiego PKS-u z nadzieją patrzą na nowego właściela. Jan Popiołek, prezes Trans-Vobisu obiecuje, że wyciągnie firmę z dołka. Trans-Vobis przejął część przewozową firmy od Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej i Spedycji Oświęcim S.A.

– Jesteśmy nowym podmiotem gospodarczym. Nie mamy nic wspólnego z oświęcimską spółką – przekonuje prezes Popiołek, wcześniej dyrektor sądeckiego oddziału PKSiS Oświęcim.

– Spółka Trans-Vobis powstała między innymi po to, żeby uratować przewozy w Nowym Sączu. W poprzedniej strukturze nie było to możliwe.

PKSiS Oświęcim dwa lata temu za 3 mln 225 tys. zł kupił od likwidowanego sądeckiego PKS m.in. 70 autobusów oraz licencje i zezwolenia na wykonywanie tras. Dzięki temu sądeckie przedsiębiorstwo miało przetrwać, tyle że pod innym szyldem. Prezes PKSiS Oświęcim Leszek Rykała tuż po wygranej licytacji deklarował: – Jedno jest pewne. Nie kupiliśmy sądeckiego PKS po to, żeby go likwidować.

Jednak sytuacja w Nowym Sączu z miesiąca na miesiąc była coraz trudniejsza. Sukcesywnie zawieszano kursy, zwalniano kierowców, wielu odeszło, bo pracodawca zalegał z wypłatą pensji. Niektórzy nawet przez pół roku nie otrzymywali wynagrodzeń. Prezes Rykała unikał nie tylko dobijających się o informację dziennikarzy, ale też swoich pracowników.

Sprawa w końcu trafiła do sądu i majątek oświęcimskiej spółki zajął komornik.

– Robimy wszystko, żeby uzdrowić sytuację. Choć nie ukrywam, że nie jest to prosta sprawa. Choćby dlatego, że przegraliśmy przetargi z prywatnymi przewoźnikami na do- wóz dzieci do szkół, a to były zawsze pewne pieniądze – mówi Jan Popiołek. – Jednak zaległości wobec pracowników są sukcesywnie spłacane. Liczę, że wkrótce wyjdziemy na prostą.

Pełni nadziei są także pracownicy sądeckiego oddziału.

– Wychodzimy z dołka. Mamy pieniądze na paliwo, realizujemy wszystkie kursy. Są pieniądze na naprawę autobusów – podkreśla Ryszard Mikołajczyk, kierownik stacji obsługi. W sądeckim PKS-ie pracuje od 39 lat i widział już niejeden kryzys. Przez lata firma borykała się z różnymi problemami, ale zawsze udawało się je przezwyciężyć.

– Dziś media piszą i ludzie rozpowiadają, że PKS upada. Tylko nam szkodzą. Ludzie nie chcą z nami jeździć, bo się boją, że zabraknie nam nagle paliwa i nie dojadą do celu. A to przecież kompletna bzdura! – oburza się Mikołajczyk.

Pracownicy z Nowego Sącza zauważyli na własnych kontach poprawę finansową spółki.

– Udało nam się wygrać w sądzie. Komornik ściąga zległe należności od PKSiS Oświęcim. Niektórym z nas przelano zaległe pensje nawet za pół roku – podkreśla Mieczysława Poręba, pracownica administracji. – Inni dostają co jakiś czas mniejsze kwoty. Po kilkaset złotych. Teraz zaległości w wypłacie pensji sięgają miesiąca, góra dwóch. Zdecydowanie się polepszyło, odkąd przejęła nas spółka Trans-Vobis – dodaje.

Nowy właściciel planuje powrót na niektóre zawieszone linie dalekobieżne. – Wszystko wskazuje na to, że niedługo zaczniemy na nowo jeździć do Krakowa – zdradza Ryszard Mikołajczyk.

Sądecki oddział PKS obecnie obsługuje dziesięć linii, głównie na trasach lokalnych. To daje około stu kursów dziennie. Zatrudnia 32 kierowców oraz kilku pracowników administracji i mechaników.

GMINY ZREZYGNOWAŁY

Piwniczna-Zdrój
Gmina wypowiedziała sądeckiemu PKS-owi umowę na dowóz dzieci do szkoły już w lutym 2014 roku.

– Firma miała problemy finansowe. Przez brak pieniędzy na paliwo kilka razy nie dowiozła dzieci do szkoły – przypomina Edward Bogaczyk, burmistrz Piwnicznej. – Nie mogliśmy pozwolić, żeby taka sytuacja się powtórzyła. Stąd zerwanie współpracy – dodaje. Gmina podpisała umowę z prywatnym przewoźnikiem.

Stary Sącz
Podobny problem z dowozem dzieci zimą zdarzył się w Starym Sączu. Mimo to gmina nie rozwiązała umowy z pekaesem. – Od września jednak uczniowe będą jeździć autobusami MPK oraz z prywatnymi przewoźnikami. Firma Trans-Vobis złożyła droższą ofertę niż tamci przewoźnicy – mówi Barbara Porębska, dyrektor Zespołu Obsługi Finansowo-Administracyjnej Szkół w Starym Sączu.

Rytro
Dzieci z gminy Rytro do szkół dowozili kierowcy sądeckiego PKS-u oraz prywatna firma Od rozpoczynającego się roku szkolnego uczniowie będą korzystać jedynie z przewozów prywatnego przewoźnika.

(ALF)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski