Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrozumiałem, że trzeba wyjść do ludzi i ileś razy się pomylić

Paweł Gzyl
Maciek Maleńczuk chce się wspiąć na szczyt jazzowej awangardy
Maciek Maleńczuk chce się wspiąć na szczyt jazzowej awangardy Fot. Anna Kaczmarz
Muzyka. Maciek Maleńczuk opowiada o płycie swojej nowej grupy - Jazz For Idiots.

- Prowokujesz nazwą swojego nowego zespołu - Jazz For Idiots. Skąd ten pomysł?

- Nazwa wpadła mi do głowy, gdy zaczynałem swoją przygodę z saksofonem. Grałem wtedy z bardzo małym rozwarciem ustnikowym, przez co instrument był cichy i brzmiał idiotycznie. Wtedy wymyśliłem roboczą nazwę Jazz For Idiots. Wydawało mi się, że jestem w stanie zagrać tylko proste, banalne melodie, a i te nie do końca czysto... Ktoś się upił i bredzi. Tak to brzmi, nie? Z czasem zacząłem osiągać poziom, jakim sam byłem zaskoczony. Jednocześnie idea jazzu prostego, który trafia do normalnych ludzi, jazzu rytmicznego, gdzie jest dużo energii, sporo dowcipu, całkiem mnie uwiodła. Jazz zabrnął w jakieś takie skomplikowane temaciki, skaczące melodie saksofonowe, których nie da się normalnie zanucić, a ja chcę grać takie melodie, które da się zanucić i gdzieś tam pomiędzy przemycić swój rozwój, swoją awangardę.

- Jakie są Twoje jazzowe inspiracje?

- To długa lista: John Coltrane, Gato Barbieri, Charles Mingus, Miles Davis, James Blood Ulmer, Albert Ayler i na pewno jeszcze wielu pominąłem.

- Fan jazzu usłyszy te inspiracje na Twojej płycie?

- Wytrawny słuchacz z pewnością je usłyszy. I nie jest to kwestia coverowanych standardów. W mojej grze na saksofonie można usłyszeć to, czego ja słucham.

- Chyba nie czułeś się do końca pewnie na tym instrumencie, bo zaprosiłeś do współpracy dobrych muzyków.

- To prawda. Przemek Sokół to trębacz z Krakowa. Magister trąbki o specjalizacji trąbka serbska. Wielokrotny uczestnik Festiwalu Trąb w Guca, gdzie w zeszłym roku otrzymał drugą nagrodę. W moim zespole spełnia rolę Milesa Davisa - wirtuoza. Razem uznaliśmy, że będziemy zakładać ten band. Darek Tarczewski to wybitny pianista, ćwiczący na instrumencie od czwartego roku życia. Przez wiele lat grał z Rayem Wilsonem. Darek jest również realizatorem dźwięku i mózgiem zespołu - pamięta wszystkie aranże i tempo. Na basie gra Andrzej „Długi” Laskowski. Scenicznie niezwykle atrakcyjna postać. Grał ze mną w Psychodancingu. No i Tobias Haas, który jest jednym z najlepszych perkusistów w Niemczech. Dołączył do nas niespodziewanie, ale błyskawicznie zaaklimatyzował się w zespole. Jest obdarzony niezwykłą techniką gry.

- Kiedy narodził się Maleńczuk saksofonista?

- Z mojego rozeznania wynika, że od mniej więcej ośmiu lat ćwiczę grę na saksofonie, z czego przez ostatnie cztery na poważnie. Prawie rok temu stwierdziłem, że jestem już gotowy do występów scenicznych. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że kilka lub kilkanaście pierwszych występów całkowicie zawalę, ale było to nieuniknione. Ćwicząc w domu nie miałem szans na postęp. Po prostu trzeba wyjść do ludzi i ileś razy się pomylić.

- Masz kilka saksofonów?

- Mam cztery saksofony, ale scenicznie używam w tej chwili trzech. Jest to saksofon sopranowy firmy Mauriat, który wygląda jak bardzo stary instrument, ponieważ jest nielakierowany. Brzmi cudownie i używam go do grania Coltrane’a. Następny to saksofon altowy prosty, wykonany specjalnie na moje zamówienie. Przypomina rozmiarem coś w rodzaju klarnetu basowego. Nadal alt, jednak przez rozprostowanie brzmi jak wielki sopran - jakby słoń grał na saksofonie sopranowym. Jest to dźwięk, który nazywam dźwiękiem przedwojennym. Używam również saksofonu tenorowego, który jest szalony, bardzo głośny. Najlepiej pasuje do utworów awangardowych, dynamicznych, jazzrockowych. Jest niezwykle ekspresyjny, wręcz wrzeszczący.

- Kupujesz saksofony tak, jak niektórzy mężczyźni samochody?

- Każdy z tych instrumentów ma inną charakterystykę. Nie jestem w stanie grać tylko na jednym instrumencie. Mam też potrzebę zmiany - sopran to dziecko, alt to kobieta, a tenor to facet.

- Masz do nich aż tak osobisty stosunek?

- Oczywiście. Saksofony to instrumenty niezwykle bliskie człowiekowi. W końcu dotykasz ich ustami. Traktuję granie na nich jak przedłużenie śpiewu.

- Jazz For Idiots to pomysł na jedną płytę?

- Jeśli mam być szczery, to jest to zespół na całe moje dalsze życie. Mam w planach wydawać coraz doskonalsze płyty jazzowe. Z pewnością drugi album Jazz For Idiots będzie bardziej autorski niż pierwszy. Ten pierwszy jest ukłonem do szerszej widowni, rodzajem zapowiedzi, co może znaleźć się na następnej płycie. W projekcie tym śpiewanie będę traktował raczej okazjonalnie. Być może z czasem będzie go coraz mniej. Gdzieś tam na końcu tej drogi pragnąłbym osiągnąć szczyty awangardy.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski