Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwłoka urzędników na wagę życia

Dorota Stec-Fus
Archiwum
Zdrowie. Narodowe Centrum Radioterapii Protonowej zostanie otwarte za miesiąc. Niestety, na razie chorzy będą mogli korzystać z leczenia tylko za grube pieniądze

"Błagalna prośba o pomoc" - to tytuł e-maila, który Narodowe Centrum Radioterapii Protonowej w Krakowie odebrało od zrozpaczonego ojca 14-letniej dziewczynki.

Informował w nim, że dziecku usunięto guza mózgu i teraz musi przejść chemioterapię, a później radioterapię. Ojciec dowiedział się, że naświetlanie protonami jest najskuteczniejsze. "Gorąco błagam o umożliwienie przeprowadzenia go w Państwa centrum"- pisał do pracowników placówki.

Takich listów jest wiele. Niestety, na razie chorzy na pomoc liczyć nie mogą. Co więcej, nie sposób określić, kiedy to nastąpi, bo resort zdrowia od 2 lat nie uporał się z formalnościami umożliwiającymi zastosowanie tej terapii.

Zbudowane przez Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie za 250 mln zł centrum jest jedynym ośrodkiem w Polsce, który może leczyć protonoterapią niektóre nowotwory głowy i szyi. - Leczenie wiązkami rozpędzonych protonów to najnowocześniejsza metoda radioterapii w świecie, której skuteczność dla niektórych rodzajów nowotworów szacuje się na 90-95 proc.

Od tradycyjnej różni się tym, że protony trafiają wyjątkowo precyzyjnie w komórki rakowe i radykalnie je niszczą, nie uszkadzając przy tym zdrowych tkanek. Metoda ta zasadniczo zmniejsza ryzyko powikłań, które nierzadko niweczą efekty terapii - mówi prof. Marek Jeżabek, dyrektor IFJ PAN. O postępach prac nad budową dwóch ultranowoczesnych stanowisk tzw. gantry do protonoterapii resort zdrowia jest systematycznie informowany od roku 2013 zarówno przez Instytut, jak i przez współpracujące z nim Centrum Onkologii w Krakowie.

Aby jednak leczenie było możliwe w ramach ubezpieczenia, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji musi rozstrzygnąć, terapia których nowotworów protonami jest zasadna, a potem określić jej cenę. Dopiero wtedy Narodowy Fundusz Zdrowia będzie mógł ogłosić konkurs i podpisać z Centrum kontrakt na leczenie tą metodą.

Tymczasem - jak nas poinformował rzecznik Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk - zlecenie na wykonanie tych czynności resort przekazał agencji dopiero… 1 lipca br. - Minister Marian Zembala nadał zleceniu charakter priorytetowy. Natychmiast wystąpiliśmy do ekspertów o opinie i rozpoczęliśmy proces oceny skuteczności, bezpieczeństwa oraz skutków finansowych terapii protonowej.

Mimo że zlecenie dotyczy wielu nowotworów, proces analityczny jest na ukończeniu. Spodziewam się, że nasza opinia wydana zostanie w październiku - mówi rzeczniczka agencji Katarzyna Jagodzińska-Kalinowska. Ale to dopiero pierwszy etap, terminu finału wszystkich procedur nikt nie jest w stanie podać. Może to potrwać jeszcze nawet rok.

Poprzedni minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wyjaśniał, że zwłokę spowodowało nieukończenie budowy Centrum. Zdaniem prof. Zemabli nie stanowi to żadnej przeszkody.
Prof. Marek Jeżabek oraz prof. Jerzy Jakubowicz, dyrektor Centrum Onkologii, po cichu liczą, że dzięki zaangażowaniu ministra pierwsi pacjenci trafią do Centrum "już" na początku przyszłego roku. Oczywiście chorzy na nowotwory, które można leczyć protonami, lecz ostatecznie nie znajdą się na liście procedur refundowanych przez NFZ, będą mogli korzystać z leczenia odpłatnie. Ilu będzie jednak na to stać? Prof. Jakubowicz, opierając się na wycenie tej metody w Czechach, szacuje, że pacjent musiałby zapłacić... od 80 do 100 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski